sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaEkologiaPromieniowanie w Czerwonym Lesie koło Czarnobyla. Burza po wypowiedzi ministra

Promieniowanie w Czerwonym Lesie koło Czarnobyla. Burza po wypowiedzi ministra

Herman Hałuszczenko, minister energetyki Ukrainy, odwiedził Czarnobylską Zonę tuż po tym, jak wycofali się z niej Rosjanie. Najeźdźcy okopali się m.in. w Czerwonym Lesie, jednym z najbardziej skażonych radioaktywnie terenów. W efekcie napromieniowania, zdaniem ukraińskiego ministra, został im co najwyżej rok życia w męczarniach. Nie wszyscy wierzą w jego słowa.

Herman Hałuszczenko powiedział, że każdy rosyjski żołnierz, żywy czy martwy, przywiezie do domu cząstkę Czarnobyla. Ukraiński minister energetyki stwierdził, że ignorancja rosyjskich żołnierzy wykracza poza skalę, tak jak dozymetry, których używano do zmierzienia siły promieniowania w miejscach, gdzie okopywali się najeźdźcy. Zdaniem polityka, żołnierze kopali radioaktywną ziemię gołymi rękoma.

Rosyjscy żołnierze okopali się w Czarnobylskiej Zonie

– Zbierali radioaktywny piasek do worków na fortyfikacje, wdychali ten pył. Po miesiącu takiej ekspozycji pozostał im maksymalnie rok życia. A dokładnie nie życia, ale powolnej śmierci z powodu chorób – stwierdził Hałuszczenko. Według ekspertów badajacych skutki katastrofy w czarnobylskiej elektrowni, niebezpieczny poziom promieniowania radioaktywnego będzie się utrzymywał w Czerwonym (Zrudziałym) Lesie jeszcze przez kilka pokoleń. 

– Kopaliście okopy w Czerwonym Lesie? Teraz żyjcie z tym do końca waszego krótkiego życia. Istnieją podstawowe zasady postępowania na tym obszarze. Promieniowanie to fizyka – działa niezależnie od statusów i liczby pasków na ramieniu. Przy minimalnej inteligencji dowódców lub żołnierzy można było tego uniknąć. Planeta Małp – skomentował wówczas sprawę członek państwowej agencji ds. Zony, Jarosław Jemelianenko.

90 proc. skażenia ma być skoncentrowane w glebie, w której okopywali się ruscy sołdaci. Niewykluczone, że żaden z nich nie wiedział, w jak niebezpiecznym miejscu przyszło mu służyć. Zagrożenia musieli być za to świadomi dowódcy, ale albo go nie rozumieli, albo je zlekceważyli. Na tragiczne skutki nie trzeba było długo czekać – pierwsi żołnierze już umierają na chorobę popromienną w białoruskich szpitalach, co potwierdzają nawet rosyjskie źródła.

Radioaktywne suweniry rozjechały się po Rosji i Białorusi

Minister Hałuszczenko podkreślił także, że sołdaci, napromieniowane czołgi, pojazdy opancerzone oraz cały sprzęt zostali przerzuceni na wschodnią granicę Ukrainy, gdzie szykują się do ataku od strony Ługańska i Doniecka. Zdaniem polityka to około 10 tysięcy jednostek. Ale problemy z chorobą popromienną wystąpią nie tylko tam. Rosjanie doszczętnie splądrowali laboratoria i biura w Zonie. Kwestią czasu jest, kiedy ich „trofea” wypłyną na bazarach w Rosji i Białorusi.

Sytuację w Zonie relacjonuje obserwowany przez niemal 200 tys osób facebookowym profil napromieniowani.pl, popularnym wśród osób interesujących się tematyką atomu i Czarnobyla. Autorzy zwracają uwagę, że to właśnie fakt, że Rosjanie ukradli bądź zniszczyli 133 promieniotwórcze źródła o łącznej aktywności 7 mln bekereli. To tak jakby wozili ze sobą kilka kilogramów niczym niezabezpieczonych odpadów radioaktywnych.

Napromieniowani.pl przekonują, że to właśnie tego typu „suweniry” stanowią prawdziwe zagrożenie i doprowadziły do pierwszych śmierci ruskich sołdatów, którzy plądrowali Zonę. Zdaniem autorów żaden logiczny argument nie przemawia za tym, by Rosjanie mieli umrzeć w ciągu miesiąca czy roku od samego pobytu w Czerwonym Lesie i prowadzeniu tam prac ziemnych – o czym informują od kilku dni media głównego nurtu, powtarzając przekaz władz Ukrainy.

Czerwony Las jest bezpieczny? Napromieniowani.pl: tak

„Pochłonięcie radionuklidów do wnętrza organizmu, drogą pokarmową lub oddechową, może natomiast przynieść skutki w kolejnych latach. Jest to zatem prawdopodobne, ale nie w tak krótkiej perspektywie czasowej” – w ten sposób administratorzy strony, wielokrotni bywalcy Czarnobyla i oklic, dystansują się od słow Hałuszczenki. Napromieniowani.pl podkreślają, że minister nie minął się z prawdą, ale zagrożenie, o którym mówił, jest bardzo mało prawdopodobne.

Adminstratorzy profilu powątpiewają, czy aby na pewno objawy choroby popromiennnej występują u Rosjan masowo. Taki przekaz ma być oparty o fakt, że autobusy z rosyjskimi żołnierzami zauważono przed kliniką specjalizującą się w leczeniu skutków promieniowania w Homlu. „To samo w sobie nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, jak wielu rannych wróciło z Ukrainy i jak bardzo w południowej Białorusi brakowało miejsc w szpitalach. Wersja o tym, że mają chorobę popromienną została dopisana” – czytamy.

Herman Hałuszczenko pojawił się w Czerwonym Lesie niedługo po tym, jak opuścili go Rosjanie (fot. Facebook)

„Żeby było jasne – my również życzymy, by rosyjskiego okupanta spotkała zasłużona sprawiedliwość, ale nie dajmy się zwariować. Straszenie atomem w sytuacji, gdy cała Europa przyśpiesza rezygnację ze źródeł kopalnych, by uniezależnić się od Rosji i idzie w kierunku energetyki jądrowej, to najgorsze, co możemy zrobić” – przekonują Napromieniowani i jako dowód na to, że Czerwony Las jest bezpieczny, przytaczają fakt, że do tej pory nie zmarł żaden ze strażaków, którzy w 2020 roku gasili trwający miesiąc pożar w Zonie.

Ruscy do piachu! Choćby i radioaktywnego

Z narracją administratorów profilu nie zgadza się nasza redakcyjna koleżanka. Ula Kuczyńska we wpisie na Facebooku pisze, że Napromieniowani.pl to biuro podróży, które nie jest żadnym autorytetem w zakresie dozymetrii i fizyki jądrowej, a ludzie, którzy w nim pracują, nie wiedzą, co aktualnie dzieje się w Zonie. „Mnie nie zależy na tym, żeby ludzie przestali się Zony i promieniowania wokół dawnej CzAES bać, bo nie zarabiałam i nie będę zarabiać na wożeniu ich tam na wycieczki” – podkreśla.

Polecamy reportaże Urszuli Kuczyńskiej z Zony:

Kuczyńska przyznaje, że Ukraińcy grają na strachu przed Zoną i promieniowaniem, robiąc swoją wojenną i antyrosyjską propagandę, ale zaznacza, że nie zamierz tego oceniać. „(…) ani udawać, (…), że wiem lepiej, co się w Zonie dzieje. I twierdzić, że to jakiś <<obiektywizm>>”. „Zachód powinien mieć swój rozum i wiedzieć, że energii i energetyki jądrowej bać się nie należy pomimo tego, co się wydarzyło w CzAES i jak wygląda tam sytuacja radzieckich sołdatów dziś: czy chorują, czy zachorują na chorobę popromienną, czy nie.”

„Jak dla mnie, to OBY – DO CHOLERY – PADLI NA NIĄ WSZYSCY, CO DO JEDNEGO, JAK MUCHY” – pisze Kuczyńska. I chociaż w tym aspekcie życzenia jej i Napromieniowanych (a także i reszty naszej skromnej redakcji) są zbieżne. Ruscy do piachu! Choćby i radioaktywnego.

Czytaj też:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze