- Atom jest czysty
- Atom pracuje non-stop
- Atom jest wydajny
- Atom jest kompaktowy
- Atom jest bezpieczny
Elektrownie atomowe miały i mają rzesze swoich zagorzałych zwolenników jak i przeciwników. Według badań CBOS z czerwca bieżącego roku, 39 proc. badanych opowiada się za budową elektrowni jądrowych w Polsce, a 45 proc. jest temu przeciwnych. Trend sprzyja zwolennikom atomu, których z roku na rok jest coraz więcej, ale liczba nieprzekonanych wciąż jest gigantyczna.
Co ciekawe, najwięcej elektrowni atomowych powstawało jak na ironię w czasach, gdy co parę miesięcy lub lat wybuchały na różnych poligonach świata coraz bardziej wymyślne bomby atomowe, a potem też wodorowe. W czasach pokoju trend zmalał, a liczba wszystkich elektrowni pozostaje na mniej więcej równym poziomie. Cóż, w budowaniu kolejnych z pewnością nie pomogła katastrofa w Czarnobylu, a potem w Fukushimie. Ta ostatnia zresztą doprowadziła do decyzji o wygaszaniu reaktorów w Niemczech. Dlaczego więc energetyka atomowa ma nadal tak dużo apologetów? Dlaczego sam nim jestem? Oto 5 powodów, dlaczego przestałem się bać i pokochałem atom.
1. Atom jest czysty
Elektrownie atomowe nie produkują zanieczyszczeń. Obłoki dymu, które wylatują z pękatych kominów niektórych elektrowni, to najzwyklejsza para wodna. Brak w nich pyłów, siarki przyczyniającej się do powstawania kwaśnych deszczy, a co najważniejsze dla klimatu – brak także CO2. Przez to elektrownie atomowe o wiele mniej oddziaływują na ekosystem niż tradycyjne elektrownie wykorzystujące spalanie związków węgla.
2. Atom pracuje non-stop
W przeciwieństwie do turbin wiatrowych i paneli słonecznych, elektrownie wykorzystujące rozpad jąder atomowych mogą pracować prawie non-stop, niezależnie od zmiennych warunków pogodowych. Nie tak rzadko słychać, że na skutek bezwietrznych i pochmurnych dni państwa czerpiące duże ilości energii z odnawialnych źródeł zmuszone są kupować prąd z zagranicy, bądź włączać elektrownie gazowe. Elektrownie atomowe dają pewność stałej podaży energii elektrycznej. Dowodem na to jest chociażby Francja, będąca atomowym mocarstwem.
3. Atom jest potężny
Elektrownie atomowe mogą wytwarzać naprawdę ogromne ilości energii elektrycznej. Największe z nich przewyższają w produkcji prądu elektrownię w Bełchatowie, która odpowiada za około 20% wytwarzanego w Polsce prądu. Znaczy to mniej więcej tyle, że pięć takich elektrowni zaspokoiłoby potrzeby energetyczne naszego kraju, bez konieczności kopania gigantycznych dziur w ziemi, by wydobyć węgiel brunatny, jak ma to miejsce w centralnej Polsce.
4. Atom nie zajmuje dużo miejsca
Elektrownie atomowe tak naprawdę tylko wydają się ogromne. W porównaniu do ilości prądu, którą produkują, można by je jednak nazwać kompaktowymi. Przywołując poprzedni podpunkt: by elektrownia w Bełchatowie mogła działać, należało wykopać ogromne, głębokie na kilkaset metrów dziury w ziemi, usypać obok największą w Polsce sztuczną górę, a do tego doszedł pieruńsko wielki obszar samej elektrowni. W przypadku elektrowni wodnych jest jeszcze gorzej. Na skutek budowy największej elektrowni wodnej na świecie (Tamy Trzech Przełomów w Chinach) pod wodą znalazło się przeszło 1000 km2 terenu, czyli dwa razy więcej niż powierzchnia Warszawy. Dodatkowo swe domy musiało opuścić ponad półtora miliona ludzi. Z kolei energetyka wiatrowa i słoneczna potrzebują większego areału od elektrowni węglowych, by produkować podobne ilości energii. A atom? Kilka, może kilkanaście kilometrów kwadratowych terenu i kilka tysięcy megawatów mocy, bez żadnego dwutlenku węgla. Czy coś trzeba tutaj dodawać?
Polecamy:
Przemysław Czarnek, elektrownia atomowa i dwaj papieże
Turów. Dlaczego jestem wściekła zarówno na rząd, jak i UE?
5. Atom nie jest straszny
„Uuuhuhuuu straszny Czarnobyl, elektrownia nas napromieniuje i będziemy świecić i dostaniemy raka”. Ehh… tak, w Czarnobylu była katastrofa, w wyniku której śmierć poniosło kilkadziesiąt osób (dokładna liczba jest przedmiotem sporów), a wiele innych cierpiało i cierpi do dziś. Tylko, że to jedyny przykład tak strasznej katastrofy w elektrowni atomowej. Bardzo możliwe, że co roku na świecie ginie w kopalniach węgla kamiennego więcej osób, niż na skutek Czarnobyla od pamiętnej kwietniowej nocy do dziś. Do tego doliczyć należy obliczaną przez naukowców liczbę ponad pół miliona przedwczesnych zgonów rocznie na skutek spalania węgla kamiennego. Każda forma wytwarzania energii wiąże się z zagrożeniem, czemu więc bać się tylko atomu?
Bo PROMIENIUJE? „Promieniuje”, to znaczy emituje promieniowanie jonizujące, takie jak lampa rentgenowska, której większość populacji zupełnie się nie boi. Ten sam antyatomowy sceptyk, bojący się o promieniowanie jonizujące atakujące go z reaktora, bez większego zastanowienia zapewne położy się na stole tomografu komputerowego, który „napromieniuje” go mocniej niż elektrownia, nawet gdyby spędził przy jej płocie rok. Całkiem sporo promieniowania otrzymujemy także podczas lotów samolotem, ale czy ten aspekt podróżowania w powietrzu jest w ogóle brany pod uwagę?
Czy w takim razie warto obawiać się atomu? Te pięć podpunktów to tylko niektóre z argumentów za tym, żeby ten irracjonalny strach i niechęć wyrzucić do kosza. Jeśli obecnie nie masz obiekcji by włożyć ładowarkę do gniazdka, jeśli nie boisz się przechodzić przez przejście dla pieszych, jeśli nie boisz się latać, badać i leczyć, nie powinieneś również bać się atomu.
Czytaj też:
Jednak nie utoniemy w plastiku? Superenzym rozkłada go w kilka dni
Brawo! Pełna zgoda!
1. Nieprawdą jest to, że elektrownie atomowe nie produkują zanieczyszczeń. Postrzeganie zanieczyszczeń jako konsekwencji spalania paliw konwencjonalnych to po prostu złe porównanie. Dwutlenek węgla stanowi szacunkowo od 9 do 26% udziału w efekcie cieplarnianym, natomiast wspomniana para wodna stanowi według szacunków od 36 do 72% udziału.
2. Wspominając o Francji jako atomowym mocarstwie proszę dopisać także co wyprawiają na przylądku La Hague. Chyba nie będzie pasować wypowiedź rzecznika o „minimalizacji szkód” do narracji wpisu. O tym jak Areva kłamała w sprawie „utylizacji” odpadów może warto także wspomnieć? Transportowanie wypalonych kaset paliwowych do chociażby Siewierska to bardzo sprytne działanie ekologiczne.
3. Jeżeli doliczyć do tego zakłady do utylizacji odpadów jak i miejsca, w których mają spocząć to wspomniane kilkanaście kilometrów kwadratowych terenu może być niewystarczającym areałem.
4. Zdumiewające jest jak łatwo uprawiać propagandę sięgając po argumenty ośmieszające irracjonalny strach. Może warto byłoby zacząć od prawidłowej edukacji społeczeństwa co rzekomo ma miejsce wokół potencjalnych miejsc budowy EA w Polsce. Proszę zapoznać się z raportem spółki odpowiedzialnej za budowę. Następnie proszę zapoznać się ze wszystkimi dokumentami wyprodukowanymi od 2011 roku związanymi z budową elektrowni atomowej w Polsce.
5. Skoro to taka czysta technologia to dlaczego ośrodek Hanford obecnie zmaga się z farmą przeciekających zbiorników? To dość świeża sprawa nagłośniona nie dalej jak 4 lata temu. O podsumowaniu dotyczącym działalności obiektu na środowisko z 2002 roku także mam wspomnieć? A może powinienem coś napomknąć o „ekologicznym” angielskim Sellafield? Ciekawe czy autor pamięta jak jeszcze nie tak dawno, bo pomiędzy 1946, a 1993 do mórz i oceanów wrzucano odpady?
Wszystko o czym piszesz gościu jest marginalne, bez znaczenia, szukaniem dziury w całym przy tym jak bardzo toksyczne jest spalanie węgla i jakie są problemy z wydajnością OZE. A sugerowanie że atom dokłada się do efektu cieplarnianego to kłamstwo jakiego Goebbels by się nie powstydził.