Krzysztof M. Kaźmierczak to dziennikarz poznańskich mediów, który napisał książkę poświęconą Ziętarze, panowie się przyjaźnili. Ziętara w swoich materiał brał na tapet afery gospodarcze, co u progu III RP nie przypadło do gustu przestępcom.
Nie mieli litości dla niego, porwali dziennikarza i go zabili. Zanim przejdziemy do świadectwa redaktora Kaźmierczaka, zaznaczmy, że Ziętara był ceniony w poznańskim środowisku dziennikarskim.
Wyszedł do pracy, ślad po nim zaginął
Pisał dla „Gazety Poznańskiej”, a już wcześniej był redaktorem takich tytułów jak „Wprost” czy „Gazeta Wyborcza”. Jego specjalizacją były kwestie gospodarcze, a konkretnie afery, do jakich dochodziło w tej materii.
Nie bał się, a to wymagało ogromnej cywilnej odwagi, by zajmować się taką problematyką na co dzień. We września 1992 roku Jarosław Ziętara zaginął bez śladu, gdy wyszedł do pracy. Na Cmentarzu Komunalnym w Bydgoszczy znajduje się symboliczny grób dziennikarza, gdyż to tam się urodził.
Apel mediów ogólnopolskich do Donalda Tuska
W 1999 roku Ziętarę uznanego za zmarłego. Prokuratura w 1998 roku ustaliła, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Śledztwo umorzono w 1999 roku, gdy założono, że nie żyje, ale nie znaleziono jego ciała. Media wiele razy skarżyły się na opieszałe działania policji i prokuratury.
W kwietniu 2011 roku redaktorzy naczelni dzienników „Fakt”, „Gazeta Wyborcza”, „Polska”, „Rzeczpospolita”, „Super Express” apelowali do ówczesnego premiera Donalda Tuska, by rząd pozwolił na odtajnienie informacji związanych ze sprawą Ziętary.
Ciało rozpuszczone w kwasie
Redaktor Kaźmierczak w „Radiu Poznań” opowiadał, jak brutalnie traktowano Ziętarę i co oprawcy zrobili z jego ciałem:
Prawie trzy miesiące wcześniej zaplanowano, że zostanie porwany, przez kilka dni go torturowano, w tym czasie wydobywano informacje, bo chciano go zabić, ale też chcieli mieć pewność, że nie ma kopii tego, co on zebrał, że nie zostanie to opublikowane. Torturowano go, wymuszano to z niego, a potem go zabito. Zaplanowano to tak, żeby nie było ciała. Po zabójstwie jego ciało rozpuszczono w kwasie.
mówił dziennikarz poznańskich mediów
Dziś w Poznaniu Jarosław Ziętara zostanie upamiętniony przez środowisko dziennikarskie, które wciąż walczy o to, by pamięć o nim przetrwała, bo postrzega się go jako wzór dziennikarza bezkompromisowego, pryncypialnego.
Pamiątkowa tablica i spotkanie
Od 7 lat na ulicy Kolejowej 49, na ścianie kamienicy, gdzie dziennikarz mieszkał, jest poświęcona mu specjalna tablica. To też miejsce corocznych spotkań jego przyjaciół i dziennikarzy oraz mieszkańców, którzy go podziwiali.
Redaktor Kaźmierczak powiedział w „Radiu Poznań”, że chwilą ciszy upamiętnią Ziętarę. Dodał: „Niektórzy składają kwiaty, zapalają znicze, rozmawiamy o nim, wspominamy go. Pojawiają się osoby, które go znały. Są też okoliczni mieszkańcy, którzy Jarka pamiętają”.
Wiedza przekazywana studentom
Redaktor Kaźmierczak powiedział w poznańskim radiu, że poza Poznaniem sprawa śmierci Ziętary nie wzbudza dużego zainteresowania, natomiast w wymiarze lokalnym na szczęście jest zgoła inaczej.
Dziennikarz, który dobrze znał Ziętarę, zaznacza: „W Poznaniu, na Wydziale Dziennikarskim pamięta się o Ziętarze, od roku jest tablica pamiątkowa na wydziale. Siłą rzeczy Jarosław Ziętara tam funkcjonuje, odbywają się spotkania. W ubiegłym roku był kolportaż publikacji dla wszystkich studentów dziennikarstwa”.
To na pewno słuszny kierunek, by studiujący dziennikarstwo mogli poznać życiorys tak uznanego w Poznaniu dziennikarza, który nie bał się poruszać trudnych tematów. Zapłacił za to najwyższą cenę, bo przestępcy mu nie darowali, a on do końca życia pozostał wierny ideom dziennikarstwa bezkompromisowego.
Czytaj także:
Mur na granicy tematem kampanii w Poznaniu
Poznań. Emilewicz ogłasza „największą inwestycję w służbie zdrowia”
Plan Konfederacji na zwycięstwo w Poznaniu, inny niż PiS i PO. „Nie dla zburzenia dworca”