Aplikacje z filtrami do wykrywania twarzy nie są nowością. W czasach, gdy Snapchat był popularny, wiele osób, w tym nastolatków, korzystało z opcji nakładającej uszy i pyszczek psa. Obecnie króluje natomiast aplikacja FaceApp, która reklamowana jest pod hasłem edycji fotorealistycznej.
Popularność filmu „Barbie” w reżyserii Grety Gerwig spowodowała, że dzieci i nastolatki zaczęły ochoczo pobierać apki pozwalające na przemianę w Barbie lub Kena. Ministerstwo Cyfryzacji podobno miało doszukać się niebezpieczeństw związanych z korzystaniem z dwóch takich programów, z czego za jeden z nich odpowiada samo Warner Bros.
Niebezpieczna Barbie
Na oficjalnym Facebooku Ministerstwa Cyfryzacji pojawił się post ostrzegający przed dwoma aplikacjami – „bairbie.me” i „barbieselfie.ai”, z których druga należy do Warner Bros. W komunikacie czytamy, że oba programy stanowią duże zagrożenie dla naszych danych, a z pozoru niewinna zabawa to w rzeczywistości operacja masowego zbierania informacji od użytkowników.
Czytamy, że akceptując politykę prywatności oficjalnej aplikacji od Warner Bros, zgadzamy się, by firma uzyskała dostęp do:
- kamery smatfona;
- historii płatności;
- historii lokalizacji GPS;
- danych rejestracyjnych;
- dokładnych danych technicznych smartfona;
- danych o zaangażowaniu użytkownika w mediach społecznościowych;
- informacji o interakcjach z innymi usługami;
- danych z ankiet i konkursów.
Większe obawy budzi jednak druga ze wskazanych aplikacji, czyli bairbie.me. Nie spełnia ona wymagań Ogólnego rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady o ochronie danych osobowych. Oznacza to, że nie wiemy, jakie informacje są przejmowane i do czego będą one wykorzystywane.
Obawa Ministerstwa Cyfryzacji w drugim przypadku wydaje się być uzasadniona. Mówimy o stronie internetowej, której pochodzenie nie jest do końca znane i która nie została stworzona przez sprawdzonego producenta.
Czy ta aplikacja zbiera moje dane?
Istnieje kilka sposobów, aby sprawdzić, czy aplikacja zbiera nasze dane. Najprostszym jest przeczytanie polityki zbierania danych aplikacji, która powinna zawierać sekcję opisującą, jakie rodzaje danych zbiera. Można również wyszukać słowa kluczowe w dokumencie polityki prywatności. Przed pobraniem nowych aplikacji powinniśmy sprawdzać szczegóły dotyczące tych kwestii, szczególnie gdy program pochodzi od mniej zaufanego twórcy. Sprawdzić mogą się też narzędzia służące do skanowania aplikacji przed ich instalacją.
Ponadto dla zainstalowanych już apek możemy sprawdzić uprawnienia telefonu. Dobrym pomysłem jest też usunięcie nieużywanych programów z urządzenia. Pamiętajmy, że nie musimy koniecznie udzielać aplikacjom wszystkich uprawnień, o które proszą. Jeśli nie jesteśmy pewni, dlaczego któraś z nich potrzebuje tej czy innej informacji, lepiej po prostu odmówić jej dostępu.
Co powinno nas zaniepokoić?
Istnieją prośby o dostęp aplikacji do danych, które od razu powinny nas zaniepokoić – są to te, które nie powinny być wymagane do działania danego programu. Jeśli apka nie powinna potrzebować dostępu do czegoś, na przykład do aparatu lub lokalizacji, lepiej nie na to nie zezwalać. Zastanów się nad swoją prywatnością, decydując, czy unikać, czy akceptować prośbę o dostęp.
Zazwyczaj do „niebezpiecznych” uprawnień zaliczamy dostęp do historii połączeń, prywatnych wiadomości, lokalizacji, aparatu, mikrofonu i tym podobnych. Te uprawnienia same w sobie nie zawsze mają na celu wyłudzenie naszych osobistych danych, ale mogą służyć do nadużyć.
Zobacz także:
Kuriozum w Hiszpanii po wyborach. Sami przegrani, prawica i lewica?
Piłkarka zagrała w hidżabie. Przełom na mundialu
Zacharowa o Januszu Kowalskim: Przedstawiciel polskiego reżimu