piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaHistoriaSyrena Smoleńska. Mityczna istota podzieliła Polaków

Syrena Smoleńska. Mityczna istota podzieliła Polaków

Smoleńsk pozostaje majstersztykiem w wykonaniu Władimira Putina, niezależnie od tego, czy zlecił przeprowadzenie zamachu na polskiego prezydenta i członków załogi czy też nie zrobił nic, by samolot spadł w tamtejsze błota. 10 kwietnia 2010 roku na zawsze podzielił Polaków, na czym przede wszystkim korzysta Rosja. Na 12. edycję festiwalu podziałów Polacy przygotowali Syrenę Smoleńską.

Syrena Smoleńska. Mityczna istota podzieliła Polaków (fot. Wikimedia/Flickr/Amazon)

Najpierw pokłóciliśmy się o to, czy Lech Kaczyński powinien być pochowany na Wawelu. Z jakiej racji? Co on, król? Za życia był ceniony co najwyżej średnio, dopiero pewna perspektywa historyczna i upadek obyczajów politycznych po jego śmierci pokazały, że „ten dobry bliźniak” Kaczyński zasłużył na wiele honorów. Odpowiedź na pytanie, czy pamięć o nim nie przeradza się w pokraczny kult, to kolejna kwestia sporna.

Smoleński Festiwal Podziałów, edycja XII

Później pokłóciliśmy się o to, jak przeżywać żałobę po Kaczyńskim, ale też po innych osobach, które zginęły w katastrofie Tu-154m. Jak długo można blokować Krakowskie Przedmieście? Ile jeszcze będą stały te znicze? Jak długo 10 dnia każdego miesiąca centrum Warszawy będzie zablokowane przez wyznawców kultu smoleńskiego? Jak długo Wawel będzie niedostępny w dni, kiedy prezes PiS odwiedza grób brata?

Dzielił nas „Zimny Lech”, dzieliło nas „szczanie do zniczy”, protoplasta wszystkich zapłakanych kuzynek, które właśnie wróciły ze szkoły, znajomej Kasi z Ząbek ze skręconą nogą i dzielił nas potężny czarodziej z błyskawicą na czole, który bynajmniej nie jest Harrym Potterem. Trzeba być bowiem niezłym magikiem, żeby przez 12 lat opierać swoją polityczną karierę na wyjaśnieniu czegoś, czego wyjaśnić się nie da. I wyjaśnić się nie chce.

Polacy po katastrofie smoleńskiej trzymali się razem przez tydzień albo dwa, a później pożarli się na amen (fot. Kancelaria Prezydenta)

No właśnie, był zamach czy nie? Kto był pijany, kto wchodził do kabiny, kto naciskał na lądowanie, kto groził pilotom, o czym rozmawiali bracia Kaczyńscy przez telefon satelitarny? Co zawiniło? Trotyl, bomba termobaryczna, pancerna brzoza, czy też po prostu tupolewizm, prowizorka i walka o organizację lotu? Nie wiemy i pewnie nigdy się nie dowiemy, choć widać, że teoria o zamachu w Smoleńsku przeżywa obecnie renesans.

Syrena Smoleńska podzieliła Polaków

Jarosław Kaczyński również wyczuł, że polityczne paliwo, które wydawało się w ostatnich latach zwietrzałe, znów może dać moc jego partii. Prezes PiS udzielił kilku wywiadów, w których najpierw powiedział, że „pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami mogę powiedzieć, że mam wyjaśnienie całości”. A następnie sprecyzował, że chodzi o szczegóły techniczne dotyczące „zbrodni i zamachu”, które do tej pory były jego osobistym przekonaniem, a teraz znalazł ich potwierdzenie.

Smoleńsk wraca zatem do łask, w obliczu ataku Rosji na Ukrainę obchody kolejnej rocznicy katastrofy muszą mieć dawno niespotykany wymiar i pompę. Blokowanie miast i marsze żałobne to za mało, tym razem rządzący wytaczają ciężkie działa. Sięgają po broń soniczną, która ma pokonać tlącą się w nas niepamięć i niechęć do upamiętniania ofiar katastrofy. Szef MSW ogłosił, że 10 kwietnia 2022 roku we wszystkich miastach zawyje Syrena Smoleńska.

Mariusz Kamiński prawdopodobnie nie pomyślał o niemal 3 milionach uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy, przebywających w Polsce, dla których syreny alarmowe mogą oznaczać powrót traumatycznych wspomnień. Choć Ukraińcy w ogromnej większości są przekonani, że Lech Kaczyński zginął na polecenie Władimira Putina, to taka forma upamiętniania prezydenta, który wywróżył agresję Rosji na Ukrainę, może nie przypaść im do gustu.

Po co nam Syrena? I tak jesteśmy głusi

Czy powinniśmy się tym przejmować? Ta kwestia znowu nas podzieliła. Słychać głosy, że i tak dużo robimy dla Ukraińców i nie powinniśmy dać się zwariować trosce o to, by przypadkiem czymś ich nie urazić. A że istnieją inne, bardziej tradycyjne sposoby na uczczenie pamięci ofiar? Cóż, strach i poczucie zagrożenia, które mogą wzbudzić wyjące z rana syreny (budzików po 8:42 nie musicie raczej ustawiać) to emocje, które konsolidują i łatwo nimi zarządzać.

Syrena Smoleńska nie spodobała się samorządom. Chociaż widać, że podział w tym przypadku przebiega tak samo, jak podziały polityczne, to są wyjątki. Prezydencka minister Bogna Janke przyznała, że choć sprawa może być polityczną gierką, to trudno odmówić racji stwierdzeniu, że może ono wywołać niepotrzebną traumę wśród niemal 3 milionów uchodźców wojennych, którzy liczą w Polsce na poczucie bezpieczeństwa.

Prezydenci Warszawy, Łodzi, Bydgoszczy, Katowic i innych dużych miast apelują do wojewodów, by Syrena Smoleńska nie zawyła a burmistrz Ustrzyk Dolnych stwierdził nawet, że syrenę całkowicie wyłączy, żeby nikomu nie przyszło uruchomić ją zdalnie. Czy można mieć do samorządowców pretensje o to, że upolitycznili ten spór? Można byłoby, gdyby PiS choć raz pokazał, że jest w stanie polubownie wycofać się z jakiegokolwiek głupiego pomysłu. 

Po co nam zatem syreny, skoro wszyscy od dawna i tak mamy uszy zaklejone woskiem?

Czytaj też:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze