Siwy bajerant
Co byście zrobili, gdyby ktoś zaproponował wam pracę, w której zarobicie kilka razy więcej, niż w obecnej? W ciepłym kraju, w prestiżowej firmie, najpopularniejszej w swojej branży?
Tak, na pewno zostalibyście w tej nielubianej pracy, żeby szef o was źle nie pomyślał. Wśród przeciętniaków, którzy nie znają się na robocie i milionów niezadowolonych podpowiadaczy.
Paulo Sousa stwierdził, że ma wyjebane na kontrakt z PZPN i przyjął ofertę Flamengo Rio de Janeiro, a Polacy są na niego źli. O co? Nie do końca wiadomo. Źli to mogą być kibice Flamengo.
Inflacja
Przed graczem czekającym na załadowanie Europy Universalis III wyświetla się plansza z jakąś historyczną scenką i pytaniem „czy wiesz, że inflacja jest zła”? Rafał Woś chyba nie wie.
Wszyscy inni Polacy, a przynajmniej ci, którzy lubią mieć pieniądze, wolą ich mieć jak najwięcej. Dlatego nie podoba nam się, jak jedzenie, prąd czy inne rzeczy kosztują o połowę więcej.
Inflacja na początku roku była taka, jaką założył rząd (2,5 proc.), ale w drugiej połowie roku wystrzeliła w kosmos. W grudniu przekroczy zapewne 8 proc., a po nowym roku może dobić i do 10.
Zremiksowane miauczenie kotów
Art of sampling, czyli sztuka twórczego wykorzystania fragmentów cudzych utworów, to coś, co robią niemal wszyscy, świadomie lub nie. Każdy mem, piosenka czy tekst bazuje na czymś, co już powstało.
W ostatnich miesiącach zamknięci w domowej izolacji artyści wymyślali różne dziwne rzeczy. Pewien DJ z RPA postanowił potraktować jako sampel miauczenie kota przypominające ludzką mowę.
Jeśli myślicie, że to jakiś idiotyzm z końca internetu, to coś nie tak z waszymi algorytmami w mediach społecznościowych. The Kiffness zebrał po parę mln wyświetleń na swoich filmikach.
Squid Game
Czy w czasach przed Netfliksem kilka milionów Polaków mogłoby obejrzeć serial o Koreańczykach, którzy siedzą zamknięci w schronie i zabijają się w pojebanej grze o wielkie pieniądze?
Długo myślałem, że nic, co koreańskie, nie przebije w Polsce popularnością kimchi, k-popu, a jak już jesteśmy przy dziesiątej muzie, to filmu „Parasite”. Zrobił to jednak serial „Squid Game”.
Oglądały go całe rodziny, internet zalały squidgame’owe memy, a dzieci symulowały w szkołach mordercze gry. Sukces produkcji był tak duży, że choć twórcy nie mieli pomysłu na ciąg dalszy, powstaną dwa następne sezony.
Śpiulkolot
7 grudnia okazało się, że młodzieżowym słowem roku 2021 został „śpiulkolot”. Co to takiego? – zapytali chórem boomerzy, nie wierząc, że ich skojarzenia są trafne, a młodzież tak mało wyrafinowana.
Młodzież znów zawiodła, ale przecież jak zwykle ma to w dupie, tak jak i inne oczekiwania starszych. Ci mają gdzieś ich troskę o prawa osób LGBTQ+, przyrodę i zwierzęta, więc młodzi im na to śpiulkolotem.
A tak serio, pewnie są o tym jakieś mądre artykuły naukowe, ale do nas wszystkich dociera chyba, że im więcej technologii, subkultur i treści, na których one bazują, tym trudniej nam zrozumieć, o co innym chodzi.
Szury rosną w siłę
Na przykład taki ruch antyszczepionkowców. Wydawałoby się, że to smutna konsekwencja XXI-wiecznego świata, w którym autorytety nie mają nic do gadania, bo liczą się emocje, a nie wiedza.
Jednak szury istniały od zawsze – 100 lat temu nie chciały się szczepić przeciw hiszpance, 40 lat temu nie wierzyły w dziurę ozonową, a później w globalne ocieplenie. Co teraz zakwestionują?
Pewnie coś, czego sobie nawet nie wyobrażamy. Internet to epokowy wynalazek, ale poza tym, że umożliwił światu dostęp do wiedzy i informacji, dał też dostęp do niewyobrażalnej ilości bzdur, traktowanych na równi z prawdą. Biada nam.
Powrót Tuska
Odkąd minął półmetek kadencji Donalda Tuska jako szefa Rady Europy, ludzie pokroju Tomasza Lisa zaczęli zapowiadać jego rychły powrót do Polski. Przyjedzie i zrobi porządek ze złym PiS.
I o ile Tusk niemiłosiernie orał pisowskie miernoty na komisjach śledczych i w tłitach, o tyle sondaże pokazywały mu, że do Polski nie ma po co wracać. PiS trzymał się zbyt mocno.
Przyszła jednak pandemia, zaczął wiać wiatr zmian i choć powrót Tuska trudno nazwać tryumfalnym, nikt chyba nie ma wątpliwości, że to on będzie (współ)rządził, kiedy PiS się skończy.
Marvel ma się dobrze po Avengersach
Można lubić filmy Marvela, albo udawać, że to nie kino, ale trudno nie zgodzić się, że tak jak „Gra o Tron” zmieniła oblicze filmów fantasy (i seriali w ogóle), tak Marvel zrobil to z kinem superbohaterskim.
Kulminacją serii przeszło 20 filmów, które zarobiły miliardy dolarów i ukształtowały gusta nie tylko młodej widowni, była 4 część Avengers – „Koniec gry”. Później zachodzono w głowę, co będzie z Marvelem.
Przy zamkniętych kinach twórcy poszli w seriale. Głód fanów był tak duży, że z entuzjazmem przyjęto historie drugoplanowych bohaterów. Powrót do kin był równie udany – „Spiderman: Bez drogi do domu” to już dowód na to, że Marvel wraca do wielkiej gry.
Robert Lewandowski okradziony ze Złotej Piłki
Tu w zasadzie możemy mieć deja vu. Już w 2020 roku nasz rodak nie zdobył najbardziej prestiżowej piłkarskiej nagrody, na którą w pełni zasłużył. Plebiscyt został odwołany, bo COVID-19.
Robert Lewandowski i w tym roku nie miał sobie równych, ale głosowanie „France Football” rządzi się swoimi prawami. Bundesliga po prostu nie jara i nie będzie jarać świata łacińskiego.
Wygrał więc Messi, który zagrał pół niezłego sezonu w Barcelonie, strzelił parę bramek w PSG i przede wszystkim wygrał Copa America z Argentyną. Lewy, ugraj coś z kadrą, to za rok wygrasz.
Ever Given zrywa łańcuch dostaw. Gehenna klientów Ikei
Kojarzycie mem, w którym coraz większe kostki domina przewracają w końcu kloca wielkości człowieka? Czymś takim była marcowa blokada Kanału Sueskiego przez kontenerowiec Ever Given.
Kto wie, czy nie było to gwoździem do trumny transportu morskiego? Ktoś w punkcie przeładunkowym kontenerów zwolnił pracowników, ktoś nie dostał pensji, a my nie dostaliśmy produktów, na które czekaliśmy.
Szczególnego szoku doznali klienci sieci IKEA, która z prymusa w dziedzinie obsługi w ciągu kilku miesięcy stała się outsiderem. „Nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobisz” – ten fragment filmu „Miś” mógłby być puszczany wszystkim, którzy dzwonili na infolinię.
Netflix robi hollywoodzkie filmy bez puszczania ich w kinie
Gdy serwisy streamingowe zaczęły podbijać świat, znawcy kultury głowili się, czy nie zabije to przemysłu filmowego lub telewizyjnego. Okazało się, że zginie ten, kto się dostosuje.
O ile telewizje nie są już w stanie konkurować z ofertą gigantów strreamingu (ale mogą przeżyć, współpracując z nimi i uzupełniając ich ofertę), o tyle wytwórnie filmowe pozostawały niezagrożone.
Pandemia i zamknięcie kin przyspieszyło jednak to, co nieuchronne. Netflix i spółka nie muszą dzielić się z kinami zyskami ze swoich największych produkcji. Przy takim poziomie przychodów nawet tak drogie filmy jak „Nie patrz w górę” czy „Red Notice” nie były dostępne na dużym ekranie.
Ostatni rok, w którym nie wszyscy znają TrueStory
Na koniec trochę prywaty. Skoro czytacie ten tekst, to znaczy, że już trafiliście na TrueStory. Gratulacje, jesteście w awangardzie polskiego internetu. To jakbyście zaczęli używać youtube w roku 2006.
W 2022 roku będziecie z tego jeszcze bardziej dumni, bo kiedy wszyscy zaczną nas lajkować i czytać nasze teksty, Wy będziecie mogli z wyższością i zblazowaną miną powiedzieć: stare, znałem.
Życzymy, żeby nadchodzący rok był dla Was choć w połowie tak udany, jak będzie dla nas!
