czwartek, 28 marca, 2024
Strona głównaLifestyleDlaczego Polacy nie lubią Lewandowskich?

Dlaczego Polacy nie lubią Lewandowskich?

Jeśli wpiszecie w google „Polacy nie lubią”, to pod Niemcami, Czechami i policją pojawi się nazwisko państwa Lewandowskich. Czym popularna para zasłużyła sobie na tak wysoką pozycję w rankingu? Czy tylko tym, że jest piękna, utalentowana i bogata, a takich ludzi nie lubimy?

Anna Lewandowska i Robert Lewandowski. Najmniej lubiana para w Polsce? (fot. Instagram/Anna Lewandowska)

Robert Lewandowski jest wybitnym piłkarzem i do wszystkiego w życiu doszedł sam. Składam tę deklarację na wstępie, żeby nikt mi nie zarzucił, że nie doceniam faceta, który rokrocznie dominuje jedną z najmocniejszych lig w Europie. To, czy jest najlepszym zawodnikiem na świecie, to rzecz dyskusyjna. Osobiście bardziej cenię wszechstronniejszych piłkarzy, ale to kwestia gustu. Dylematu na pewnie nie rozstrzygnie też gala wręczenia Złotej Piłki, bo to nagroda dla najpopularniejszego, a nie najlepszego piłkarza.

Jest więc herosem, tytanem pracy i wołem pociągowym reprezentacji Polski. Wbrew słowom Wojciecha Orlińskiego z Gazety Wyborczej wręcz trudno mi wskazać przykład gościa, który bardziej niż Lewandowski sukces zawdzięcza własnym wysiłkom. Jednak czy patrzący na nas z banerów reklamowych Huawei uśmiechnięty 33-latek to ktoś, z kim można się utożsamiać? Cóż, śmiem twierdzić, że nie.

Wuja Robert. Nie dość, że jest najlepszym piłkarzem świata, to jeszcze lubi wracać w rodzinne strony i docenia domową kuchnię. Kibice go uwielbiają!

George Best, Jamie Vardy. Ich kochają tłumy

George Best był jednym z najwybitniejszych piłkarzy w historii Manchestru United, legendą brytyjskiej piłki i alkoholikiem. Do historii przeszło jego wypowiedź, że „połowę pieniędzy wydał na wódę, kobiety i szybkie samochody, a resztę po prostu roztrwonił”. Żył jak król i grał jak król. Śmiało kroczył przez świat kurew i barów, by dostąpić odkupienia na boisku i pakując kolejne bramki rywalom zmazywać swoje grzechy. Gdy na Euro 2016 graliśmy z Irlandią Północną, kibice tej reprezentacji skandowali jego nazwisko, mimo że facet nie żył już od dziesięciu lat.

Best – trochę jak Maradona – szokował wizerunkiem Piotrusia Pana. Obdarzony niewyobrażalnym talentem, potrafił go zniszczyć, zamieniając swoje życie w uniwersalną historię o pysze kroczącej przed upadkiem i ludzkich słabościach. Jego postawa nie była w żadnym calu profesjonalna i nie uważam żeby dzisiejsi sportowcy powinni się na nim wzorować. Ale nie trzeba być Bestem, żeby mieć intrygującą biografię.

Taki Jamie Vardy, owszem, pijał skittels vodkę, ale od wielkiego dzwonu, głównie kiedy miał kontuzje mięśniowe (twierdził, że to pomaga). Przed meczem wypija duszkiem Red Bulla, a w myślach pewnie nuci „God Save the Queen”, bo jest bardziej brytolski od samej królowej. Na zawodowym poziomie debiutował jako 25-latek. W Premier League zagrał po raz pierwszy dwa lata później, a biegając po boisku żuł tytoń. W sezonie 2015/2016 zdobył z Leicester mistrzostwo Anglii, choć kilka lat wcześniej pracował na pełnym etacie w magazynie. Bramki z karnych wali mocnym jebnięciem pod poprzeczkę, a nie jakimś drobnieniem kroczków. A były i dni kiedy wychodziło mu wszystko. Tak jak w pamiętnym meczu z Liverpoolem.

Ja bym się poddał po czymś takim.

Robert Lewandowski. Mr. Nobody

Best i Vardy to złoci proletariusze, którzy wybili się z nizin za pomocą ciężkiej pracy, ale to nie jedyny model dla piłkarza chcącego wzbudzać emocje. N’Golo Kante skradł serca kibiców swoją skromnością. Zawodnik Chelsea nie chciał samochodu, uczciwie płaci podatki i nie miał śmiałości unieść pucharu mistrzostw świata, który wywalczył. Przylgnęła do niego łatka gracza, którego nie da się nie lubić.

Mógłbym wymieniać jeszcze wiele biografii, które wzbudzały zachwyt (Juninho Pernambucano) lub irytację fanów (Zlatan), ale o wszystkich trzeba by powiedzieć, że były jakieś. Przy wymienionych przeze mnie piłkarzach Robert jawi się jako zawodnik idealnie nijaki.

Wychodzi na boisko, strzeli pięć goli w dziewięć minut, ale co tak naprawdę możemy o nim powiedzieć? Czy kiedyś przeklinał? Czy lubi schabowe? Czy cokolwiek go irytuje? Czy ogląda kanały informacyjne? A może poszedł do kina? Albo ma słabość do oglądania Sunday League lub tureckich telenoweli? Wiecie, cokolwiek, co pozwoliłoby nam zobaczyć w nim człowieka, a nie tylko maszynę do strzelania goli. Aktualnie zamiast krwistych anegdot o graniu pod batutą Janusza Wójcika, Lewy raczy nas dętym licencjatem o samym sobie.

Znacie anegdotę o tym jak Kante wykarmił dziecko własną piersią?

Lewandowscy. Państwo doskonali

W zbudowaniu wizerunku człowieka z krwi i kości nie pomaga żona Anna. Wspominałem ostatnio na TrueStory, jak rok temu, gdy tysiące Polek wychodziło na ulice, by sprzeciwić się nowemu prawu antyaborcyjnemu, przyparta do muru Lewandowska wrzuciła czarno-białe zdjęcie, na którym napisała, że jej smutno. Nie dało się z niego absolutnie wyczytać, jakie ma poglądy. Jak na ironię, rok później dietetyczka udzieliła wywiadu tygodnikowi „Wprost”, w którym powiedziała, że jest osobą wierzącą i sama nie zdecydowałaby się na aborcję. Czy to oznacza, że tamto zdjęcie wrzuciła na odpierdol, żeby czasem ktoś nie pomyślał, że ma reakcyjne poglądy, co mogłoby jej zaszkodzić reklamowo?

Polecamy:

Nadmierne przywiązanie do idealnego wizerunku, to chyba największy zarzut, jaki mogę postawić Lewandowskim. Tym bardziej jeśli potwierdzą się zarzuty wobec kapitana reprezentacji Polski. Jak donoszą media, podczas ostatniego zgrupowania kadry, Roberto znalazł czas na urodziny szefa InPostu, sesję zdjęciową dla France Football i kręcenie dokumentu dla Amazona. Jeśli to prawda, to znaczy, że wszystkie te aktywności były dla niego ważniejsze niż gra z orzełkiem na piersi. Dwie z nich mają bezpośredni związek z kreowaniem wizerunku „pana doskonałego”, trzecia pozwala zabezpieczyć swoje interesy.

Na pytanie: czy da się lubić gościa, który woli pozowanie do zdjęć od gry na Stadionie Narodowym – nie muszę odpowiadać.

Zobacz też:

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze