wtorek, 18 marca, 2025
Strona głównaPolitykaAmerykańska „Riviera” w Gazie? Bliski Wschód protestuje

Amerykańska „Riviera” w Gazie? Bliski Wschód protestuje

Donald Trump zaproponował wysłanie wojsk USA do Strefy Gazy i przesiedlenie jej mieszkańców. Pomysł spotkał się z powszechnym sprzeciwem – zarówno Palestyńczyków, jak i państw arabskich. Tymczasem Hamas umacnia swoją kontrolę nad zrujnowanym terytorium, Izrael przygotowuje się do wycofania, a Egipt i Katar próbują ustabilizować sytuację. Czy Palestyńczycy mają realną alternatywę?

Zrujnowany budynek w Strefie Gazy (fot. APAimages, CC)

Wtorkowa konferencja Donalda Trumpa i Benjamina Netanjahu zaskoczyła wielu. Prezydent USA, stojąc obok premiera Izraela, oświadczył, że Strefa Gazy powinna zostać zajęta przez wojska amerykańskie, a jej mieszkańcy przesiedleni. Deklaracja wywołała natychmiastowy sprzeciw Hamasu, Autonomii Palestyńskiej i państw arabskich. Poza Izraelem trudno znaleźć zwolenników tak śmiałej propozycji – jednej z najodważniejszych wśród prezydentów USA od lat.

Hamas kontroluje Gazę, ale na jak długo?

Hamas, który stał za atakiem na Izrael w październiku 2023 roku, od miesięcy negocjuje zawieszenie broni. Wymiana zakładników na więzionych Palestyńczyków była częściowym sukcesem, lecz kolejne etapy rozmów, w które zaangażowane jest także USA, pozostają nierozstrzygnięte.

Bojownicy w zielonych opaskach wyraźnie zaznaczyli w ostatnich tygodniach kto rządzi Strefą Gazy. Członkowie ruchu oporu rozpoczęli akcję rozbrajania pozostałych ładunków wybuchowych oraz semi-policyjne działania patrolowe na zrujnowanym terytorium. Mimo to, z geopolitycznej perspektywy, Hamas wydaje się mieć marginalne szanse na przejęcie władzy w autonomicznej strefie. Największe kraje zainteresowane obudową terytorium nie zaufają bojownikom w kwestii odpowiedniego wydatkowania ewentualnej pomocy finansowej obawiając się ponownego wzniecenia konfliktu zbrojnego. 

Izrael musi się wycofać

Żydowskie wojska zdają sobie sprawę, że prędzej czy później będą musiały wynieść się z okupowanej strefy. Na ten moment jedynym miejscem w którym Izrael realnie sprawuje władzę jest wąski pasek strefy buforowej wzdłuż granicy Strefy Gazy. Istotnym argumentem jest tutaj fakt, że aby doprowadzić do porozumienia pomiędzy Syjonistami a Arabią Saudyjską, niezbędne będzie uznanie praw Palestyńczyków. Wstrzymanie działań zbrojnych może też pomóc w odzyskaniu zakładników przetrzymywanych przez Hamas.

Egipt stabilizuje sytuację

Po wycofaniu izraelskich wojsk ze środkowej części Gazy kontrolę przepływu ludzi oraz broni są prowadzone przez egipskie służby. The New York Times informuje, że w działania te zaangażowane są także dwie amerykańskie firmy, choć ich rola nie jest jasna. Można to traktować jako test konceptu w ramach którego międzynarodowe siły wspierają utrzymanie pokoju w Strefie Gazy.

Póki co tylko Egipt i Katar są formalnie zaangażowane we wspomniany proces. Izrael nie wyklucza rozszerzenia tego modelu, zwłaszcza jeśli wsparcie zaoferowałyby Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Żadne z tych państw nie podejmie jednak działań bez zgody Autonomii Palestyńskiej.

Zachodni Brzeg siedzibą jedynej alternatywy

Autonomia Palestyńska, która sprawuje ograniczoną władzę na Zachodnim Brzegu, jest postrzegana jako jedyna realna alternatywa dla Hamasu. Choć Izrael sceptycznie podchodzi do takiego rozwiązania, władze Palestyny zaczęły już działać w Gazie – m.in. pomagając w ponownym otwarciu przejścia granicznego w Rafah. Izrael zezwolił na obecność przedstawicieli Unii Europejskiej w tym procesie.

Trump i jego bliskowschodnia „Riviera”

Na tym tle wizja Trumpa wydaje się oderwana od rzeczywistości. Prezydent USA, z doświadczeniem w branży nieruchomości, mówi o odbudowie Gazy i stworzeniu tam „nieograniczonej liczby miejsc pracy”. Twierdzi, że kraje „o wielkich sercach” przyjmą dwa miliony Palestyńczyków, a budowę nowych mieszkań sfinansują Egipt i Jordania.

Szacunki odbudowy są jednak rozbieżne. Steve Witkoff, wysłannik USA, twierdzi, że proces potrwa 10–15 lat. Administracja Bidena mówi o 3–5 latach. Wysłanie amerykańskich żołnierzy do Gazy spotkało się jednak z powszechnym sprzeciwem, zwłaszcza w świecie arabskim.

Netanjahu pełen nadziei 

Bliski Wschód wymaga ostrożnej dyplomacji. Jedyną osobą, której podoba się pomysł Trumpa, wydaje się Netanjahu. Nawet on wie jednak, że jest to bardziej element gry negocjacyjnej niż realny plan.

Trump liczy na normalizację stosunków między Izraelem a Arabią Saudyjską, co mogłoby mu przynieść polityczne korzyści. Jednak przesiedlenie Palestyńczyków do państw, które otwarcie odrzuciły taki scenariusz, nie jest rozwiązaniem. Saudyjczycy nie pozwolą na chaos przy swojej granicy. Deklaracja Trumpa raczej opóźni, niż przyspieszy negocjacje.

Mikołaj Skubina
Mikołaj Skubina
Finansista z wykształcenia, przedsiębiorca z wyboru, analityk z zamiłowania. Piszę o geopolityce, inwestycjach i nowoczesnych technologiach.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze