Putin omawia sprawy stanu, a agent zbiera kał do torebki
Według francuskich źródeł niemal pewne jest, że kał dyktatora był wywożony z Arabii Saudyjskiej w październiku 2019 roku po wizycie Putina w tym kraju. Prezydent Rosji odbywał wówczas rozmowy z królem Salmanem al Saudem w pałacu Al-Yamama w Rijadzie, czyli w siedzibie tamtejszego dworu monarszego. Wśród tematów rozmów znalazły się m.in. koordynacja działań na rzecz stabilizacji cen ropy naftowej, sytuacja w Syrii i regionie Zatoki Perskiej oraz porozumienie palestyńsko-izraelskie.
Wedle oficjalnego programu tej wizyty, omówiono także rozwój kontaktów w różnych dziedzinach: współpracy w zakresie energetyki, rolnictwa, przemysłu, współpracy wojskowo-technicznej oraz wymiany kulturalnej i humanitarnej. Głowa państwa rosyjskiego i król Arabii Saudyjskiej wymienili poglądy na temat pilnych kwestii na arenie międzynarodowej, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.
No, a po rozmowie, gdy Putin poszedł za potrzebą do ubikacji dla królewskich gości, towarzyszący mu agenci mieli zebrać jego odchody. Oficer służb specjalnych miał umieścić kał dyktatora w specjalnym worku, a następnie zabrać je ze sobą w teczce udającej torbę na dokumenty. Według autorów, podczas wizyty Putina we Francji w 2017 roku także zastosowano tę samą procedurę. Rzecz jasna najprawdopodobniej chodzi o to, by jakiś sprytny agent CIA nie zainstalował tam wcześniej filtra i nie wykradł prezydenckiej kupy, by ocenić, jak ma się Putin.
Zdrowie Putina. Onkolog seniorów i badania kału dla pracowników
Stan zdrowia Putina pozostaje zasadniczo zagadką i polem do wielu hipotez, zarówno takich, że prezydent rozkwita, jak i takich, że jest umierający. W kwietniu niezależny rosyjski magazyn „Proekt” opublikował raport o kondycji dyktatora, z którego wynika, że jest skrajnym hipochondrykiem, który wyposażony jest we własny elitarny zespołem medycznym, towarzyszący mu we wszystkich podróżach, ale pomimo tego nie stroni też od pseudonauki.
Najczęstszymi towarzyszami Putina są dwaj otolaryngolodzy, którzy przebywają z nim przez większą część roku, oraz niejaki Jewgienij Seliwanow – chirurg onkolog, słynny ze swojej pracy doktorską pod tytułem „Osobliwości diagnostyki i leczenia chirurgicznego raka tarczycy u pacjentów w podeszłym wieku i zniedołężniałych”. Mówi samo za siebie?
Putin zresztą demonstrował swoje zainteresowanie rakiem tarczycy. W lipcu 2020 roku publicznie spotkał się z szefem Narodowego Centrum Badań Medycznych w dziedzinie endokrynologii Iwanem Dedowem na pogadance o tej chorobie. Znany jest również niemal paniczny stosunek Putina do własnego zdrowia w czasie koronawirusa.
W czasie pandemii prezydent większość spotkań odbywał za pośrednictwem łącza wideo. Do siebie dopuszczał gości wyłącznie po odbyciu dwutygodniowej kwarantanny i wykonaniu stosownego badania kału. Pamiętamy też, na jaki dystans posadził od siebie prezydenta Francji Emmanuela Macrona podczas jego słynnej wizyty na początku tego roku. Francuz wówczas odmówił przekazania swojej próbki – być może z tego samego powodu, dla którego Putin zabiera ze sobą swoją kupę z podróży.
Według „Proektu”, również osoby bliskie prezydentowi muszą oddawać próbki kału kilka razy w tygodniu ze względu na „zaostrzone środki bezpieczeństwa”. Z powodu tych ograniczeń związanych z wielu współpracowników dyktatora jest zmuszonych non stop przebywać na kwarantannie.
Zdrowie Putina. Siergiej Szojgu zaleca ekstrakt z rogu jelenia
Oprócz otaczania się lekarzami, hipochondryczny dyktator korzysta także z różnych innych metod na zachowanie dobrego zdrowia. W połowie lat dziewięćdziesiątych, na skutek wpływu Siergieja Szojgu, Putin miał szczególnie polubić kąpiele w wodzie z ekstraktem z rogu jelenia ałtajskiego. Według „medycyny” ludowej Tuwińców, bo takiej narodowości jest Szojgu, taki zabieg ma wspaniałe właściwości lecznicze. Pojemniki z wyciągiem z poroża są rzekomo przywożone do Moskwy z gór Ałtaju służbowym odrzutowcem co najmniej raz w roku.
Czytaj także:
Panika Putina dotycząca swojego stanu zdrowia to jedno, ale nas ciekawi praktyczna strona tego rozwiązania. Czy dyktator robi normalnie do muszli, a potem agent musi to zbierać? Czy może załatwia się bezpośrednio do pudełek? I czy odchody faktycznie lecą razem z nim do Rosji, gdzie dopiero są utylizowane? Ile poza tym zarabia człowiek, którego robota polega na sprzątaniu gówna krwawego dyktatora? Czy Putin wzorem Michała Korybuta Wiśniowieckiego zasra się na śmierć? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
Polecamy: