Weibo. Chiński twitter publikuje IP autorów komentarzy
Informacja o tej nowej polityce portalu, ogłoszona w czwartek na oficjalnym koncie Weibo, uzyskała ponad 200 milionów wyświetleń i była szeroko dyskutowana, a niektórzy użytkownicy byli zaniepokojeni ograniczeniem ich anonimowości w sieci. Inni, w ogóle nie sponsorowani, twierdzili jednak, że popierają te środki, biorąc pod uwagę chociażby dezinformację związaną z koronawirusem. „Zwłaszcza w czasie, gdy sytuacja związana z covid jest nadal poważna, szybkie ujawnianie adresów IP może skutecznie ograniczyć pojawianie się treści od osób szerzących dezinformację” – napisał użytkownik UltraScarry.
Weibo, które ma ponad 570 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie, poinformowało, że adresy IP użytkowników będą wyświetlane zgodnie z nowymi ustawieniami, które weszły w życie w czwartek i nie mogą być wyłączone przez użytkowników. W przypadku użytkowników w Chinach, platforma będzie wyświetlać prowincję lub gminę, z której użytkownicy piszą swoje posty. W przypadku osób korzystających z Weibo za granicą, wyświetlany będzie kraj, z którego pochodzi adres IP użytkownika. Rzecz jasna, administracja portalu otrzyma pełniejszy pakiet danych.
Ustawienia mają na celu „ograniczenie złych zachowań, takich jak podszywanie się pod osoby o skrajnych poglądach albo dezinformacja, a także zapewnienie autentyczności i przejrzystości rozpowszechnianych treści” – napisano w komunikacie. „Weibo zawsze dbało o utrzymanie zdrowej i uporządkowanej atmosfery dyskusji oraz o ochronę praw i interesów użytkowników, aby mogli oni szybko uzyskać prawdziwe informacje”. W praktyce – to kolejny cios w wolność słowa w chińskiej sieci.
Weibo. Walczy z prywatną dezinformacją, promując rządową
Skutki nowych zasad były już widoczne pod zawiadomieniem, ponieważ tysiące komentarzy użytkowników opatrzone były dodatkową etykietą wskazującą miejsce, z którego pochodzi adres IP użytkownika. W zeszłym miesiącu Weibo ogłosiło, że rozpocznie testowanie tych ustawień na niektórych użytkownikach w odpowiedzi na dezinformację związaną z wojną ukraińsko-rosyjską.
Beijing od wielu lat podejmuje czynności mające na celu pełną kontrolę nad działaniami Chińczyków w internecie. Chiny ściśle kontrolują swoją cyberprzestrzeń, która schowana za wielkim cyfrowym murem stanowi właściwie rzeczywistość alternatywną do światowej sieci. W ostatnim roku władze kraju zintensyfikowały działania mające na celu dalsze oczyszczenie chińskiego internetu. Zgodnie z obowiązującym prawem chińskim portalom społecznościowym, które nie cenzurują krytycznych czy niewygodnych treści, grożą sankcje finansowe, a także czasowe zawieszenie świadczenia usług.
Weibo, które w ciągu ostatniego roku otrzymało kilka grzywien od chińskiego regulatora mediów, często publikuje komunikaty o swoich wysiłkach na rzecz zwalczania nieprawidłowych zachowań w sieci, w tym publikuje nazwy ukaranych kont. Portal nie odniósł się jednak publicznie do przypadków zawieszania lub blokowania kont za samo wyrażanie odmiennych opinii, takich jak poparcie dla Ukrainy czy krytyka Rosji w związku z trwającą wojną.
Czytaj także:
- Chiny zamknęły 25 milionów mieszkańców Szanghaju w lockdownie
- Wybory w Hongkongu. Jak Chiny przejęły półwysep
Tak się bowiem składa, że nad Jangcy to rząd Chin ma monopol na dezinformację, z którego nie zamierza rezygnować. Z drugiej strony, aktywna walka z szerzeniem dezinformacji w sprawach inwazji na Ukrainę czy pandemii koronawirusa wydaje nam się czymś niezwykle pożądanym, podczas gdy „nasze”, zachodnie social media niespecjalnie się tym interesują. Gdyby to nie oznaczało wpychanie rządowej propagandy w miejsce płatnych trolli, to być może polityka Weibo zasługiwałaby nawet na aprobatę.
Polecamy: