środa, 9 października, 2024
Strona głównaHistoriaInwazja na Ukrainę. Jeśli Rosja wygra, wrócą zesłania i wysiedlenia

Inwazja na Ukrainę. Jeśli Rosja wygra, wrócą zesłania i wysiedlenia

Ukraińscy żołnierze walczą z okupantem niezwykle heroicznie, co wskazuje na to, że jeśli ostatecznie przegrają, Putin będzie miał z Ukrainą ciężki orzech do zgryzienia. Jako wierny uczeń carów i sowieckich dyktatorów może jednak sięgnąć po ich ulubione metody radzenia sobie z wewnętrznymi problemami: zesłania i wysiedlenia. Wystarczy, że zmarszczy brwi, i poleci tysiąc kibitek.

„Wigilia na Syberii” Jacka Malczewskiego, obraz z 1892 r. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Taka przyszłość może czekać ukraińskie elity, jeśli rosyjska inwazja się powiedzie (Fot. Wikimedia).

Zesłanie. Rosyjski sport narodowy

Zesłanie było karą popularną w każdym imperium od starożytności. Z nieznanych do dzisiaj przyczyn na ówczesny koniec świata został wygnany mocą cesarskiego edyktu Owidiusz. Nowożytne imperia kolonialne kontynuowały tradycję Rzymu i stosowały karne zsyłki na ówczesne antypody, czyli do Australii (Wielka Brytania) czy Nowej Kaledonii (Francja). Najsłynniejszym zesłańcem nowożytności został po detronizacji Napoleon.

Prawdziwym mistrzostwem świata w organizacji zsyłek wykazała się jednak nomen omen samozwańcza następczyni Rzymu, której kolonie zajmowały drugi największy leśny teren świata i zazwyczaj nie trzeba było tam odbywać wielomiesięcznych podróży statkiem. Wielcy książęta, a potem carowie rosyjscy zsyłkę stosowali już na pewno w XVI wieku, przy czym od samego początku był to instrument represji politycznej.

Nie była potrzebna nawet cała Syberia, wokół portu w Archangielsku od zawsze nie brakowało lasów, do których można było wysłać krnąbrnych poddanych i kazać im rąbać drzewa albo tłuc kamienie. Przez kilkaset lat wokół zsyłek, zesłań i katorg obudowała się słuszna część rosyjskiej kultury. Polskie piosenki ludowe opowiadają o stepach Ukrainy, rosyjskie mówią o katordze za Bajkałem. Syberia to endgame postaci z literatury Dostojewskiego, a jedną z najbardziej znanych w świecie pozycji z XX wieku jest Archipelag Gułag.

Brak opisu.
Propagandowy plakat wieszany w Generalnym Gubernatorstwie w 1943 r. Nie umniejszając znaczenia zbrodni niemieckich, wymowa pozostaje bez zmian (Fot. Wikimedia)

To właśnie za czasów Stalina i jego kolegów Rosja stała się jednym wielkim poligonem przemocy, rozbudowa którego stała się sensem życia rządzącego krajem gruzińskiego paranoika. Gdy okazało się, że megaprojekty w rodzaju Kanału Biełomorskiego można budować rękoma niewolników, na zsyłce znalazły się miliony ludzi – w szczytowym momencie mogło to być ok. 10-12 mln, czyli 5% populacji ZSRR. Zsyłka to zresztą już nieodpowiednie słowo, bo gułagi zaczęły stanowić system ludobójstwa, w którym życie mogło stracić ok. 30 milionów osób.

Chociaż pozornie system gułagów wyciszono po 1960 r., w Rosji nigdy nie zaprzestano stosować zsyłek. Najsłynniejszy obecnie zesłaniec, opozycjonista Aleksiej Nawalny, chociaż przebywa w miejscowości Pokrowa sto kilometrów na wschód od Moskwy, jest właściwie kolejną ofiarą tego samego systemu. Zamiast kazać mu bez końca przerzucać kamienie z jednej kupy na drugą, strażnicy znęcali się nad nim, całymi miesiącami nie dając mu spać albo odmawiając mu pomocy lekarskiej.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/51/Gulag_Location_Map.png/1920px-Gulag_Location_Map.png
Peak performance rosyjskiej koncepcji zsyłek: Archipelag Gułag, czyli państwo w państwie. Każda kropka to jeden obóz (Fot. Wikimedia)

Wysiedlenie. Instrument rosyjskiego nacjonalizmu

Innym wynalazkiem sowieckiej myśli logistycznej były masowe przesiedlenia grup narodowościowych. Polacy byli wysiedlani w latach 1935-1941, początkowo na wschód Białorusi i Ukrainy, a potem właściwie gdzie popadnie na zasadzie „jak najdalej”. Chociaż był to łagodniejszy los niż zsyłka do łagru, podróż na kazachskie stepy albo do jakuckiej tajgi skutkowało kilkuprocentową śmiertelnością.

Pomimo plecionych kłamstw o braterstwie narodów, w imperium radzieckim dominującą pozycję mieli uzyskać Rosjanie. Na Krymie, o którego rosyjskości huczy kremlowska propaganda, mają oni etniczną większość, bo w 1944 r. wysiedlili z niego setki tysięcy Tatarów i poprzywozili w ich miejsce swoich ziomków. Innymi zbiorowymi ofiarami systemu przesiedleń byli nadwołżańscy Niemcy, wołyńscy Czesi, Czeczeńcy, Ingusze czy Kałmukowie, a później także Niemcy, Ukraińcy, Łemkowie czy Bojkowie pozostali wewnątrz nowych granic Polski.

Dość powiedzieć, że pomiędzy latami 30. a 50. pociągi hulające po całym komunistycznym mocarstwie przewiozły dobre kilkadziesiąt milionów ludzi wbrew ich woli. Przewózka nie oznaczała przeprowadzki, bo złotym standardem było wyznaczenie paru minut na spakowanie tego, co akurat było pod ręką. Część trafiła do swojego domniemanego heimatu, ale wiele osób po prostu wylądowało na szeroko pojętej Syberii, z której nigdy nie wrócili.

Mapka przedstawiająca status etniczny Krymu przed wysiedleniami i po wielu latach od umożliwienia im powrotu. Im ciemniejszy kolor, tym większy % ludności pochodzenia krymskotatarskiego (Fot. Reddit)

Inwazja na Ukrainę. Jeśli Rosja wygra, historia może zatoczyć koło

Z uwagi na powyższe możemy bardzo łatwo przewidywać, co się stanie, jeśli Rosji uda się przejąć kontrolę nad Ukrainą. Po pierwsze, elita wolnej Ukrainy może w tajemniczy sposób stracić życia albo wylądować z tytułu jakiegoś nieokreślonego paragrafu w kolonii karnej. Po drugie, choć trudno przewidywać, jaką formą okupacji skończyłaby się wojna, z pewnością Rosja będzie chciała na stałe zatrzymać przy sobie co najmniej Krym i Donbas.

Tymczasem oba regiony zamieszkują nadal setki tysięcy osób czujących się Ukraińcami, nawet, jeśli na co dzień posługują się raczej językiem rosyjskim. Historia pozwala zgadywać, jak dla nich będzie wyglądać taki nowy porządek. Jeszcze przed rosyjskim atakiem wielu ukraińskich mieszkańców Donbasu przewieziono do sąsiedniego obwodu rostowskiego, skąd zresztą mieli sami szybko wrócić, bo nikt się nimi dalej nie zajął.

Polecamy:

Rosjanie już wracają do przeszłości. Tak samo jak zawsze prowadzą wojnę atakując cywili, niszcząc im domy i grabiąc ich własność. Jaka jest szansa, że tym razem pozwolą nowym zsyłanym czy wysiedlanym się spakować? Pytaniem, które możemy sobie zadać w przypadku zwycięstwa Moskwy, jest nie to, czy będą wywózki, tylko jaka będzie skala operacji. A im bardziej Ukraina będzie się stawiać, tym może być gorzej.

Niewykluczone, że Rosjanie postanowią zaanektować całe terytorium tzw. Noworosji, czyli południa Ukrainy od Odessy po Donbas. Putin naprawdę nie zawaha się w swoim obłędzie przed wysiedleniem z tego pasa ludności ukraińskiej i osadzeniem tam swoich współziomków spod Jekaterynburga. Jedyną szansą na niedopuszczenie do tego scenariusza jest zrobienie wszystkiego, co w naszej mocy, by Ukraina nie przegrała.

Czytaj także:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze