piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaWyspy Kurylskie. Rosja może mieć problem na Wschodzie

Wyspy Kurylskie. Rosja może mieć problem na Wschodzie

Wojna na Ukrainie trwa już niemal dwa tygodnie. Mimo początkowych sukcesów, wojska rosyjskie utknęły, a ich postępy nie robią wrażenia. Co więcej sankcje poważnie uderzają w Moskwę i sprawiają, że sens inwazji zaczyna być kwestionowany. Słabość "kolosa na glinianych nogach" próbuje wykorzystać Japonia, która wraca do kwestii Wysp Kurylskich.

Krym jest ukraiński, Kuryle są japońskie (fot. Wikipedia)

Wyspy Kurylskie to wulkaniczny archipelag rozciągający się między Kamczatką, a wyspą Hokkaido. Pierwotnie zamieszkiwane były przez lud Ajnów, który z czasem został zjapanizowany (choć jak widać na tweetach, które udostępniamy w tekście, potomkowie Ajnów wciąż pamiętają o swoich korzeniach). Od XVIII wieku, między Japonią a Rosją toczy się nieformalny wyścig o to terytorium. Gdy caryca Katarzyna II, nie potwierdziła roszczeń Rosji do Moskwy do wysp, Japończycy natychmiast je zajęli. Rosyjsko-japoński układ z 1855 roku przyznawał wszystkie wyspy leżące na północ od Iturup Rosji. W 1875 roku Rosja odstąpiła Japonii pozostałą część Wysp Kurylskich w zamian za Sachalin (będący dziś największą rosyjską wyspą na Pacyfiku, zamieszkiwaną przez niemal pół miliona mieszkańców), ten przez kolejne niemal sto lat zmieniał właścicieli, a jego los został ostatecznie przypieczętowany podczas konferencji w Jałcie. Przynajmniej teoretycznie, bowiem ZSRR prowadziło ofensywę już po kapitulacji Japonii, a tych Japończyków, którzy nie zdążyli uciec wywieziono na głęboki Sybir.

Pokonana i upokorzona Japonia nie była w stanie stawiać żadnych roszczeń terytorialnych. To zmieniło się w 1951 roku, gdy Tokio podniosło kwestię południowych wysp archipelagu. Mowa o Iturupie, Kunaszyrze, Szykotanie i grupie wysp Hobamai. Według Tokio, zawarte po wojnie traktaty nie dotyczyły tej części archipelagu. Swoją interpretację dokumentów, japońscy dyplomaci opierali na innym rozumieniu terminu „Kuryle”. W terminologii Japończyków to „terytoria północne”, a dla Rosjan „Kuryle południowe”.

Pikanterii dodaje fakt, że to ta kwestia nie pozwoliła Japonii i ZSRR (a później Rosji), do dziś podpisać pokoju, kończącego wojnę między państwami. Japonia podpisała akt kapitulacji, a po sześciu latach traktat pokojowy z USA. Nigdy jednak nie udało jej się dojść do porozumienia z delegacją moskiewską.

Czy jest się o co bić?

Trzeba powiedzieć, że obie strony są naprawdę uparte. Rosja wielokrotnie namawiała Japonię do porozumienia. Po raz ostatni ofertę w tej sprawie piętnaście lat temu złożył Władimir Putin. Prezydent Federacji Rosyjskiej proponował Japończykom oddanie wyspy Szykotan i wysepek Habomai w zamian za zrzeczenie się przez Japonię pozostałych roszczeń. Oferta została odrzucona, mimo próby mediacji ze strony Unii Europejskiej. Można powiedzieć, że była to ostatnia runda negocjacji, bo w 2020 roku Rosjanie zmienili swoją konstytucję, dodając zapis mówiący, że terytorium Rosji jest święte i nie może ona zrzec się nawet metra ziemi.

O co właściwie cały ten spór? Wyspy są maleńkie, rolniczo bezużyteczne, nie mają też większych miast czy portów i zamieszkuje je raptem kilkanaście tysięcy osób. Czy warto więc kruszyć kopie o coś tak błahego? Rzut oka na mapę pokazuje, że tak. Nie liczy się bowiem to, co znajduje się na wyspie, a raczej fakt, że te są praktycznie przyklejone do dużej wyspy Hokkaido. Na niej znajduje się zaś potężne Sapporo, dowództwo „północnej” części japońskiej armii i baza lotnicza Chitose. Niedaleko dalej, w północnej części wyspy Honsiu znajduje się baza amerykańskiej marynarki i lotnictwa Misawa. Rakiety umieszczone na Kurylach spokojnie dosięgnęłyby ten cel.

Rosjanie jak zwykle agresywni

Do tego dodajmy, że Rosja na swoich dalekich wyspach zachowuje się tak jak wszędzie. Rozbudowuje bazy wojskowe, zwozi rakiety dalekiego zasięgu i zwiększa liczbę stacjonujących żołnierzy. Teoretycznie wszystko to w ramach programu arktycznego rosyjskiej ekspansji (więcej pisaliśmy o nim tutaj), ale nie jesteśmy pewni, czy tłumaczy on zwożenie czołgów T-80, które na Kurylach za bardzo nie mają gdzie jeździć. Co innego, gdyby Rosja zdecydowała się przerzucić je na pobliską Hokkaido.

Mapa przedstawia rozmieszczenie wojsk w regionie (fot. Mainichi Shinbun)

W zasadzie wszystkie rosyjskie komunikaty prasowe dotyczące wysp od sześciu lat nie dotyczą niczego poza rozbudową ich potencjału militarnego. Ostatnia notka na ten temat opublikowana przez rosyjską agencję prasową TASS pochodzi sprzed czterech miesięcy. Wówczas – na początku grudnia – Rosjanie informowali, że zainstalują na Kurylach system obrony przeciwlotniczej. Trudno nie odgadnąć, że był to ruch związany z planowaną inwazją na Ukrainę.

Japonia robi się nerwowa

Japonia śledziła uważnie te ruchy i zdaje się, że zamierza wykorzystać aktualną słabość Rosji by upomnieć się o Kuryle. We wtorek 2 marca premier Japonii Fumio Kishida przekazał, że Japonia zamraża aktywa Władimira Putina, Siergieja Ławrowa i trzech rosyjskich banków oraz. zakazuje transakcji z 49 rosyjskimi firmami. Zaraz potem Rosjanie naruszyli japońską przestrzeń powietrzną, aby dać do zrozumienia, że byliby w stanie prowadzić działania wojenne jednocześnie w Europie i Azji. Zaraz później japoński MSZ porównał okupację terenów Ukrainy do okupacji Kuryli i dodał, że to „pierwotnie japońskie ziemie”. Ta sentencja jest zresztą powtarzana od lat, niezależnie od tego kto rządzi w Japonii.

Karykatura obrazuje o jak małej powierzchni rozmawiamy

Co będzie dalej? Wszystko zależy od tego jak będą wyglądać postępy na froncie ukraińskim. Jeśli sankcje gospodarcze rozjadą walcem rosyjską gospodarkę, a w Moskwie dojdzie do zmiany władzy, to wszystko jest możliwe – być może nowa władza zgodzi się nawet na oddanie Kuryli w ramach poluzowania finansowej pętli. Jeśli jednak Rosjanie zdobędą Kijów, a Władimir Putin utrzyma się u władzy, możemy się spodziewać, że także w dalekiej Azji rosyjski niedźwiedź będzie poczynał sobie coraz śmielej. Wszystko to oczywiście pod płaszczykiem samoobrony i walki z otaczającymi Rosję sojusznikami USA.

Zobacz też:

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze