niedziela, 28 kwietnia, 2024
Strona głównaKulturaGry wideo„Tell Me Why”. Osoby trans zasługują na lepsze gry

„Tell Me Why”. Osoby trans zasługują na lepsze gry

Z okazji Pride Month jeszcze przez kilka dni na Steamie można za darmo odebrać „Tell Me Why”, kolejną grę przygodową studia DONTNOD Entertainment, znanego ze słynnego „Life is Strange”. Chociaż "przygodowa" to złe słowo, bo czekając na to, aż w końcu nadejdzie przygoda, srogo się zawiodłem. Ten materiał może obroniłby się jako krótki serial Netflixa, ale jako gra zdecydowanie nie daje rady.

„Tell Me Why”. Inkluzywność na Alasce

Fabuła gry jest prosta: nastoletnie rodzeństwo, Tyler i Alyson, rozdzielone w dzieciństwie przez pracowników socjalnych na skutek rodzinnej tragedii, wraca do rodzinnego miasteczka na Alasce, by sprzedać ich stary dom. Okazuje się jednak, że odżywają zarówno demony przeszłości, jak i zdolności paranormalne łączące brata i siostrę. Naszym zadaniem będzie wyjaśnienie raz na zawsze, co takiego zdarzyło się feralnej nocy, kiedy zginęła samotnie wychowująca dzieciaki matka.

Na początku podkreślmy, że to chyba pierwsza produkcja dużego studia, w której protagonistą jest osoba transpłciowa. Zapewnienie tej grupie własnej, prawidłowej reprezentacji w tak dziele kultury to na pewno jest ważne wydarzenie, cokolwiek się o niej nie uważa. Wcielenie się w rolę młodego Tylera pozwala wszystkim na doświadczenie, z jakimi problemami muszą się mierzyć takie osoby, chociażby na poziomie codziennego użerania się z mieszkańcami miasteczka.

A to z kolei wygląda imponująco. Fani gier studia mogą zresztą kojarzyć te pocztówkowe lokacje położone na północnym zachodzie kontynentu amerykańskiego i zdecydowanie one nie zawodzą również w „Tell Me Why”. Aż można żałować, że nie jest to gra z otwartym światem, w której można zostawić problemy bohaterów i po prostu się przejść na wirtualny spacer.

Niestety, pomimo takiej inkluzywności i pięknej grafiki, gra ma jedną, fundamentalną wadę, która ją zupełnie przekreśla. Zanudza gracza na śmierć, i to wcale nie dlatego, że samo jądro fabularne to zły koncept. Po prostu na etapie projektowania rozgrywki podjęto cały szereg naprawdę fatalnych decyzji.

Ryan Gosling z „Drive”, to nawet nie jest on

„Tell Me Why”. Najwolniejsza rozgrywka w historii

Zacznijmy od mechanik. Grze brakuje kilku rozwiązań ułatwiających rozgrywkę, które wydawałoby się powinny być już fundamentem, jak choćby przewijanie dialogów, animacji czy cutscenek. No dobra, to ostatnie wrzuciłoby połowę gry do kosza. Ale naprawdę, jeśli mamy z założenia obejrzeć wszystkie rzeczy w każdym pokoju, i za każdym razem oglądamy animację, jak nasza postać schyla się do kolejnych szuflad, a potem tak powoooli je otwiera, to nabieramy ochotę na robienie czegoś innego.

Jeśli mamy dwie opcje do wyboru, ale jedna prowadzi do jakiejś katastrofy, często chcemy cofnąć i spróbować tej drugiej. Niestety, będziemy musieli jeszcze raz przesłuchać całej sekwencji. Dodajmy, że nasi bohaterowie także wloką się jak żółwie. Czemu nie mogliby domyślnie biegać, skoro ta animacja jest już w grze i jest wykorzystywana na zewnątrz budynków?

Po drodze rozwiązujemy dosyć proste łamigłówki, posiłkując się „Księgą goblinów” – zbiorem bajek dla dzieci, które napisała dla bohaterów ich zmarła matka. Jednak taki gameplay wymaga to od nas przeczytania co najmniej kilkunastu stron naprawdę infantylnej książki, która na stałe znajduje się w naszym ekwipunku.

Trzeba przyznać, że gra ma piękne lokacje i potrafi rozbudzić wiele wspomnień z dzieciństwa.

„Tell Me Why”. Symulator chodzenia, który powinien był zostać filmem

Sam motyw zdolności paranormalnych bohaterów, kluczowy dla fabuły innych przygodówek od DONTNOD, tutaj zupełnie nie ma sensu. Tyler i Alyson odwiedzając różne miejsca potrafią odtwarzać wspomnienia z przeszłości, a także komunikują się ze sobą pozawerbalnie. Jednak mam wrażenie, że to raczej toporna metafora więzi, która łączy rodzeństwo.

Przecież równie dobrze bohaterowie mogliby ze sobą… no nie wiem, porozmawiać? A różne kwestie wygłaszane tylko w ich głowach przy innych postaciach mogłyby paść na stronie. Gdyby wyciąć ten wątek magiczny – to znaczy umówić się, że wspomnienia wracają tylko w ich głowach, a nie jako półrealne wizje – nie zmieniłoby się kompletnie nic.

Ale największym problemem jest to, że fabuła toczy się równocześnie na dwóch planach czasowych. Historia śmierci matki bohaterów jest trzymająca w napięciu, a jej opowiadanie wyłącznie przez pryzmat kruchych wspomnień to oryginalny pomysł. Niemniej jednak teraźniejszość, w której rozwiązujemy zagadki i konwersujemy z NPCami, jest przeraźliwie nudna.

I tak w pierwszym rozdziale tracimy czas na robienie zakupów w sklepie albo parzenie sobie kawy w komisariacie. Gra serwuje nam w międzyczasie zagadki, które tylko sztucznie rozciągają czas gry. I tak na policji możemy włamać się do komputera, odnajdując hasło jednej z pracowniczek. Wyskakuje za to achievement, ale okazuje się, że nie było warto tego robić.

Czytaj także:

Tak naprawdę należy sobie zadać pytanie, czy twórcy wybrali prawidłowe medium do opowiedzenia tej historii. Przy braku sensownego gameplayu czujemy się właściwie tak, jakbyśmy oglądali wyjątkowo przeciągnięty (przejście całej gry zajmuje ok. 10 godzin) film animowany, w którym treści jest może na dwie godziny. Cała reszta czasu to animacje, powolne łażenie, czytanie bajek i rozwiązywanie kiepskich jak na przygodówki zagadek. Do tego rozwiązanie fabuły trudno mi było nazwać satysfakcjonującym. „Tell Me Why” ta gra w ogóle powstała, drogie studio DONTNOD. Osoby trans zasługują na lepsze produkcje.

Polecamy:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze