sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaKulturaGry wideoDekada w Skyrim. Dlaczego od lat kupujemy tę samą grę?

Dekada w Skyrim. Dlaczego od lat kupujemy tę samą grę?

11 listopada 2021 r. Dla jednych jest to święto odzyskania niepodległości, dla innych festiwal rzucania kostką brukową, a dla graczy na całym świecie to dziesiąta rocznica premiery legendarnego już Skyrima. Z tej okazji ukazała się jej najnowsza edycja, nazwana po prostu „Anniversary Edition”. Jak to się stało, że gra dla jednego gracza nadal żyje po takim czasie i wciąż jest żyłą złota dla jej twórcy, Todda Howarda?

Skyrim czyli „The Elder Scrolls”. Dlaczego od lat miliony graczy kupują właściwie tę samą grę? (fot. Bethesda Software)

Tym razem nowa wersja ma zaoferować podbicie jakości graficznej na konsolach najnowszej generacji, a ponadto zestaw dodatkowych zadań i funkcji możliwych do osobnego zakupu w narzędziu o nazwie „klub twórczości”. Producent oferuje płatne mody obejmujące to, co społeczność wgrała sobie do gry w nieoficjalnych modach dawno temu. Skąd wziął się sukces tego tytułu i czy wytrzymuje on próbę czasu?

Dobre złego początki

Jest 11 listopada 2011 r. Na półkach sklepowych w końcu pojawia się długo wyczekiwana przez graczy piąta część serii „The Elder Scrolls”. Tym razem gra czerpiąc garściami z mitologii nordyckich przenosi nas w mroźne ostępy górzystej krainy Skyrim. Naszym zadaniem klasycznie pozostanie ocalenie świata. Wcielamy się w protagonistę, który, jak okazuje się niedługo po rozpoczęciu gry, potrafi władać mową smoków. Jednak każdy, kto spędził w tym świecie trochę czasu (przeciętnie kilkaset godzin) wie, że nie stoi on fabułą. To przede wszystkim ogromna piaskownica, w której największą satysfakcję daje eksploracja.

Jasne, raz na jakiś czas trafi się dobrze napisany quest, który zapadnie w pamięć na dłużej (alkoholowy wieczór z daedrycznym księciem – „Night to remember” <3), jednak główny wątek jest tak miałki i pozbawiony jakiegokolwiek polotu, że gra nic by nie straciła na jego całkowitym wycięciu. Właśnie dzięki temu, że Skyrim został stworzony bardziej z myślą o daniu graczom grabek, łopatki i masy piasku do przerzucania, a nie konkretnej linii fabularnej, regrywalność, jak i aktywność sceny moderskiej, sprawiają, że od premiery tytuł ten wciąż pozostaje żywy. Z uwagi na powyższe, Bethesda wraz z jej producentem wykonawczym Toddem Howardem w pocie czoła wymyślają kolejne sposoby na dalsze spieniężane tego tytułu, przy jak najmniejszym nakładzie pracy i pieniędzy.

Pierwsza taka próba została podjęta już 4 czerwca 2013 r. poprzez wypuszczenie wydania o nazwie „Skyrim Legendary Edition”, zawierającego m.in. wszystkie oficjalne dodatki. Tego typu ruch jednak nie był niczym niezwykłym. Wydawanie edycji kompletnych zawierających każde DLC jest już powszechna praktyką wydawców i o ile dodatki te nie są pojedynczymi misjami czy zestawem skórek, osobiście nie widzę w tym nic złego. Jednak okazało się, że ta wersja nie była ostatnim słowem amerykańskiego giganta.

Skyrim po raz drugi, Skyrim po raz trzeci…

Kolejna próba zachęcenia graczy do powrotu do eksploracji jaskiń i ruin skrywanych wśród górskich szczytów Skyrim miała miejsce w dniu 28 października 2016 r. Wtedy to zadebiutowała odsłona o dodatkowym podtytule „Special Edition”. Tym razem Bethesda zdecydowała się na lekkie odświeżenie szaty graficznej i wypuszczenie gry na konsole ówcześnej generacji – PS4 oraz XBOX One.

Dodatkowo edycja ta została również zaoferowana graczom komputerowym, i to mimo tego, że w ich wypadku różnice pomiędzy wersją z 2013 roku były znikome. W szczególności nieoficjalne mody polepszyły grafikę na pecetach w znacznie większym stopniu niż płatna aktualizacja. Co jednak w tym wszystkim najistotniejsze, edycja specjalna Skyrima została wypuszczona do sprzedaży w pełnej cenie właściwej dla nowych gier z segmentu AAA – co w zależności od wybranej platformy mogło wynosić aż 60 dolarów.

To właśnie ten przewrotny zabieg był jednym z kluczowych punktów wzrostu memiczności Todda Howarda, która rośnie stale od premiery średnio udanego Fallouta 4 – kolejnej odsłony innego popularnego cyklu gier Bethesdy. Jednak, jak to mówi stare polskie porzekadło, psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Todd, niewzruszony narzekaniem społeczności gamerskiej, czy wręcz zainspirowany jej pomysłami na dalsze możliwości wydawnicze związane z jego ukochanym dziełem, zaczął obmyślać edycje na kolejne urządzenia.

Śmiali się z niego, gdy był w kółku szachowym. Dziś on się śmieje, że kupujesz tę samą grę po raz dwudziesty

… sprzedane! Nowiutki Skyrim w promocji

Dzięki temu, 17 listopada 2017 r. doczekaliśmy się wersji na Nintendo Switch oraz wydania korzystającego z technologii VR kierowanego na PS4 i komputery osobiste. To jednak nie było ostatnie słowo Todda, który po stoczeniu potężniej batalii z wykreowanym przez Bethesdę potworkiem o nazwie Fallout „it just works” 76, miał już opracowany kolejny chytry plan. Przecież można poczekać na okrągłą rocznicę i wydać tę samą grę po raz kolejny, prawda?

Bethesda nauczona doświadczeniem tym razem nie wypuszcza „Skyrim Anniversary Edition” w pełnej cenie, lecz obniża ją do 2/3 pełnej wartości. Producent oferuje ponadto posiadaczom edycji specjalnej („Special Edition”) darmową aktualizację graficzną, część dodatkowego kontentu oraz możliwość dokupienia płatnego update’u do edycji rocznicowej, w „okazyjnej” cenie – jedynie 20 dolarów. Tak, oni naprawdę to zrobili. Tym samym gracze otrzymali możliwość zagrania w dziesięcioletnią grę, przypudrowaną podniesioną rozdzielczością i efektami graficznymi, z dodatkową brokatową posypką z płatnych modów, za co muszą zapłacić prawie tyle samo, ile wydawali w roku 2011 kupując pierwotne wydanie.

I wiecie co? Ja nie wątpię w to, że i tak masa ludzi zdecyduje się na zakup zarówno pełnego wydania, jak i samego płatnego update’u. Skyrim jest już grą pokoleniową, która łączy we wspólnej rozgrywce kolejnych graczy od czasu pierwotnego wydania. Możemy się wszyscy śmiać z Todda, że od dekady wydaje w kółko tę samą grę, jak i narzekać na działania Bethesdy. Widzę w tym jednak niewątpliwy kunszt producenta, że my, gracze, od tylu lat wciąż ją kupujemy. Po prostu chętnie wracamy jako Smocze Dziecię do mroźnych krańców Tamriel niosąc na ustach okrzyk „Fus Ro Dah!”.

Początek nowej wersji Skyrima. Tak naprawdę dalej już nic nie ma, rozgrywka została zredukowana do kupowania kolejnych kopii gry

Polecamy:

I tak wciąż warto wybrać się do lochów

Sam z okazji tej okrągłej rocznicy odkurzyłem wydanie z PS4 (zakupione jako drugie po wydaniu z PS3. Tak, Todd już raz mnie namówił na ponowny zakup). Cieszyłem się się darmową częścią łatki na PS5, więc czując potężną dawkę nostalgii wczytałem save’a z 2016 r. Muszę przyznać, że mimo wciąż obecnej masy bugów, z których dzieła Bethesdy słyną, oraz wszelkich przestarzałych rozwiązań (w końcu mówimy o grze która ma 10 lat!) gdy skradając się z wyciągniętym łukiem wkroczyłem do pierwszych ruin, to nie były one jedynymi zaliczonymi tego dnia.

Ta gra wciąż potrafi pochłonąć człowieka swym wyjątkowym klimatem i syndromem kolejnej nieodkrytej lokacji. Nawet zasłyszany od losowego strażnika tekst o strzale w kolano, która przekreśliła jego karierę poszukiwacza przygód, rodzi lekki uśmiech w kąciku ust. Może moja ocena jest mało obiektywna i wręcz przesiąknięta nostalgią. Przypomniałem sobie w końcu, jak to było zarywać noce w liceum, gadając potem rano przed lekcjami z kumplami o nowo odkrytych miejscach, czy zrobionych questach. Nie da się jednak ukryć, że nostalgia to jest wśród nas, graczy, dość silne uczucie, jak i motywator do powrotu do starych tytułów. W końcu bez tego czynnika słowo „remaster” nie miałoby szansy wejść z przytupem i pozostać na dobre w słowniku gamingowym.

Pozostaje jedynie zastanowić się, czy edycja rocznicowa będzie ostatnim wydaniem Skyrima? Czy pojawią się jeszcze edycje na kolejne platformy, telefony, czy lodówki? Niby nie możemy być tego pewni, ale myślę, że Todd nas nie zawiedzie. On sam przecież powiedział, że jeżeli jako gracze nie chcemy kolejnych reedycji, to przestańmy je w końcu kupować. Tym samym pewnie za jakiś czas zaśmiewając się z kolejnych memów wrzucimy do koszyka edycję na dwudziestolecie premiery mroźnej piaskownicy.

Czytaj też:

ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze