poniedziałek, 29 kwietnia, 2024
Strona głównaLifestyleŚmierć Wojciecha "Majora" Suchodolskiego. Kto jest za nią odpowiedzialny?

Śmierć Wojciecha „Majora” Suchodolskiego. Kto jest za nią odpowiedzialny?

Wojciech „Major” Suchodolski stanowił barwną postać polskiego Internetu. Razem z Krzysztofem Kononowiczem tworzył niepowtarzalny duet, który potrafił na równi szokować jak i rozśmieszyć. O nagłej śmierci twórcy poinformowano 19 czerwca. Wśród wielu niedopowiedzeń i spekulacji jedno jednak pozostaje dla mnie pewne – za zgon „Majora” odpowiedzialny jest nie tylko on sam, ale kilka osób, o których dowiecie się z tego artykułu.

Osoba pośrodku to Jacek H., pseudonim „Dryblas”. To w jego domu umarł Suchodolski.

Ofiara patostreamów? Nie od początku

Zanim przejdę do sedna sprawy, chciałbym jednak zaznaczyć, że nie zgadzam się z większością rzeczy wypisywanych przez rozmaite portale. I sam też nie zamierzam pisać o tym jako osoba, która coś tam gdzieś usłyszała i teraz powiela skopiowane kilkukrotnie doniesienia. Chcę opisać tę sprawę jako osoba, która śledziła poczynania bohaterów Szkolnej 17 i nie wstydziła się tego, że czerpie z tego jakąś rozrywkę. Pewnie według wielu osób rozrywka ta była wyjątkowo niskich lotów, ale postaram się wytłumaczyć, co mnie ciekawiło w tym uniwersum.

Pisałem już wcześniej o Krzysztofie Kononowiczu. W pewnym momencie osoby niezaznajomione z tym nietypowym mieszkańcem Białegostoku mogły poznać go szerzej za sprawą przaśnej „Sprawy dla reportera”. Program ten na dobrą sprawę niczego nie zmienił, a jedynie zwiększył „lateksom” oglądalność. (Jeśli nie rozumiecie niczego z tego żargonu, przejdźcie do mojego starszego tekstu, tam wyjaśniam wszystkie zawiłości).

Nie jest według mnie prawdą – jak wcześniej próbowało to udowodnić wiele portali – że Kononowicz stanowił osobę całkowicie pokrzywdzoną w całym procederze jego nagrywania. W jakimś stopniu nie traktowano go dobrze, jednak on sam nie umiał inaczej żyć. Przypomnieć należy, że jest to osoba, która nie pracuje od ponad 27 lat i wymyśla niestworzone historie na pograniczu baśni tysiąca i jednej nocy.

Nie mniej, nieprawdą byłoby określenie perypetii Majora i Kononowicza jako zupełnie normalnych. Bo wtedy nikt nie chciałby ich oglądać. Przeciwnikom „lateksów” chodziło bardziej o to, aby główni bohaterowie dalej nagrywali i czerpali z tego zyski, ale robili to na własnych zasadach, a przede wszystkim uczciwie. Z kolei ludzie tacy jak Olgierdano chcieli jednak umieścić Kononowicza w domu opieki społecznej, co nie posiadało żadnego prawnego uwarunkowania.

Starsze filmy z udziałem tego duetu mogły zostać uznane za przaśne, nieco wulgarne i raczej niemające nic wspólnego z kulturą wysoką, ale nie nazwałbym ich patostreamami. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że były to zupełnie nieszkodliwe produkcje. Albo je lubiłeś, albo nie, lecz nie było tam czynnika stricte patologicznego i związanego z wyzyskiwaniem.

Major był człowiekiem zagubionym

Teraz kilka słów o Wojciechu Suchodolskim. Przysłowie nakazuje, aby o zmarłym mówić dobrze albo wcale, lecz postaram się po prostu pokazać Wam, jaki był naprawdę. Major był osobą o wielu wadach. Miał ich całkiem sporo, ponieważ  posiadał kryminalną przeszłość i spędził kilka ładnych lat w zakładzie karnym. Niekiedy także był irytujący i narzekał na widzów, którzy – jakby nie patrzeć – go sponsorowali.

Tu warto wspomnieć o uzależnieniu. I znowuż trzeba zdementować to, o czym pisze wiele portali – Suchodolski nie był uzależniony od alkoholu, tylko od wąchania rozpuszczalnika. W tym celu kilka lat temu poszedł na płatną terapię, która oprócz certyfikatu nie dała mu absolutnie niczego. Alkohol, owszem, występował w jego życiu, jednak mógł on egzystować bez jego nadużywania. Dlaczego pił go ostatnio aż tak dużo? Do tego za moment dojdę.

Można by jeszcze zarzucić Majorowi, że często kłócił się z Krzysztofem Kononowiczem, lecz każdy, kto oglądał choć kilka filmów z niedoszłym prezydentem Białegostoku, doskonale wie, jaką on jest osobą. Myślę, że nawet największy stoik nie dałby rady zachować spokoju w jego obecności.

Mimo wszystkich tych wad Major jednak zdawał się być kimś, kto posiadał jakieś ambicje. Chciał założyć rodzinę, zarabiać na nagrywaniu filmów i ogólnie w jakiś sposób być popularny. Część jego marzeń pewnie nigdy by się nie spełniła, jednak mimo to dało się zobaczyć u niego determinację. Ja to w każdym razie widziałem. Niestety Wojciech jako osoba nieporadna, mało inteligentna i mocno zniszczona wieloma życiowymi czynnikami wpadał z deszczu pod rynnę. Osoby, z którymi przebywał, nie powinny nigdy były się nim opiekować.

Winni numer 1. „Lateksowa ekipa”

Wojciech Suchodolski niczym przedmiot przejmowany był przez kolejnych redaktorów, którzy wyczuwali duży interes (czytajcie: zarobek) w jego osobie. Praktycznie od samego początku istnienia kanału „Mleczny Człowiek – Krzysztof Kononowicz” ulica Szkolna była inwigilowana przez grupę pod przewodnictwem Sławomira N. Człowiek ten – co zresztą wynika z wielu filmów, które w dalszym ciągu są dostępne na YouTube – zamieszkiwał zupełnie inne miasto, a mimo to dzięki podsłuchom i systemowi monitoringu na bieżąco planował kolejne akcje.

Sławomir N. posiada swoich popleczników między innymi pod postacią Jarosława Z. „Jacka od Psa Arona”, Rafała K. czy Adama T. „Organisty”. Nie twierdzę (bo pan Sławek zwykł grozić ludziom pozwami za pomówienia, które w rzeczywistości pomówieniami nie są, a stanowią szczerą prawdę), że te osoby przyczyniły się bezpośrednio do śmierci Majora, jednak dołożyły do niej swoją cegiełkę. Nie opłacałoby się im usuwać kury znoszącej złote jaja.

Wypada jednak pamiętać o kilku sprawach. To N. w pewną mroźną zimową noc polecił Majorowi, aby ten – mimo iż był on w stanie odurzenia – pozostał w lesie. To on podsuwał mu kolejne fikcyjne kobiety, które rzekomo były zainteresowane Wojtkiem i chciały się z nim związać. Igrał z jego uczuciami i naiwnością, aby wyświetlenia się zgadzały. Wreszcie warto wspomnieć o tym, że choć Major nie był ubezwłasnowolniony i przebywając na ulicy Szkolnej sam dokonywał zakupu rozpuszczalnika, to „Ekipa MCZ” – jak lubi się opisywać analizowana grupa – nie zrobiła nic, aby ten proceder ukrócić.

Winni numer 2. „Speluna TV”

Jeszcze nie tak dawno temu Wojciech Suchodolski przebywał na terenie Niemiec. Wówczas dołączył do Speluna TV, czyli kanału prowadzonego między innymi przez „Prezesa” oraz „Krecika”. Ich model biznesowy był prosty – wynajmowali oni mieszkanie osobom uzależnionym od alkoholu, gwarantowali im liczne trunki, a w zamian za to ich „pracownicy” mieli się upijać, walczyć i słuchać obelg na swój temat ze strony oglądających.

Na jednym nagraniu „Prezes” wyraźnie tłumaczy, że postrzega swoją działalność jako firmę. Nie mam w tej kwestii zatem nic więcej do dodania. Dlaczego Speluna TV jest moim zdaniem winna? Z dwóch powodów. Po pierwsze, to tam Wojciech Suchodolski regularnie zaczął się upijać. Oczywiście wcześniej też zdarzało mu się mocno przesadzać z alkoholem, lecz działo się to raczej sporadycznie. Po drugie natomiast, istnieje wiele całkiem realnych przypuszczeń, że w rzeczywistości Major został oddany „Prezesowi” w „leasing” przez Sławka. Była to zatem najprawdopodobniej zaplanowana akcja mająca zainteresować widzów tym, że oto dzieje się coś nowego.

Zresztą, Krzysztof Posłuch „Krzywnos”, który należał do grupy zaangażowanych w projekt alkoholików, także pożegnał się z życiem.

Winni numer 3. Dryblas i informatyk Majora

Jacek H. zwany „Dryblasem” stanowił epizodyczną postać w uniwersum. Pojawiał się on co jakiś czas i wyglądał dość niepozornie. Im więcej jednak dziwnych informacji ujawnionych zostało na jego temat, tym bardziej postać ta wydaje się być po prostu niepokojąca. Jacek H. to młody mężczyzna, który przyjął Majora pod swój dach w Sędziszewie. Mimo iż podobno mieszkał on z rodzicami, w jakiś dziwny sposób nikomu z domowników zdawało się nie przeszkadzać to, że Jacek pozwolił u siebie mieszkać obcemu człowiekowi.

Dryblas razem ze swoim informatykiem organizowali pijackie streamy z Majorem oraz drugim mężczyzną – Leszkiem. Donosili im wszelkiego typu używki, a Majora nawet zmuszali do picia, mimo że ten wyraźnie tego nie chciał. Wojciech miał bardzo obawiać się gospodarzy, którzy inwigilowali go na każdym kroku. Jacek podał nawet Suchodolskiemu rozbitą butelkę, mówiąc, aby „się bronił”.

Kiedy Major umarł w jego domu, przez telefon Dryblas brzmiał, jakby w ogóle nie przejął się tym stanem rzeczy. Jak tłumaczył: „Chlał, chlał, chlał i się zachlał, no co ja powiem”. Wcześniej na transmisji napisał, że „Trzeźwy Major to nudny Major”. Gdy atmosfera się zagęściła, Dryblas postanowił usunąć wszystkie filmy, lecz w Internecie nic nie ginie.

Winni nr 4. YouTube i widzowie

Wielokrotnie już pisałem o tym, że regulamin YouTube nie ma żadnego sensu. Przeciętny twórca musi uważać, aby osoba trzecia nie doczepiła się do niego za pięć sekund muzyki, której użył na podstawie prawa cytatu. Jednak patostreamy przez ten serwis traktowane są z przymrużeniem oka. Nie chcę mówić, że ten portal absolutnie niczego z tym nie robi, jednak zazwyczaj jakiekolwiek działania zostają podjęte przy dużej liczbie zgłoszeń. A i to czasami nie przynosi efektów.

Pamiętajmy, że Jacek H. sam postanowił usunąć filmy. Skoro tak, to znaczy, że YouTube sam nie zamierzał na tamtą chwilę ich skasować. Może najwyższy czas, aby ten gigant zaczął zatrudniać prawdziwych ludzi, a nie boty? Może najwyższy czas, aby platforma zaczęła szanować zasady, które sama ustaliła?

Niestety, przy tym również trzeba wspomnieć, że popyt rodzi podaż. Gdyby te transmisje się nie opłacały, a ludzie nie byli skłonni płacić za upadlanie się, może sytuacja wyglądałaby inaczej.

Czy ktoś za to odpowie?

To pytanie zadaje sobie chyba każdy fan Uniwersum Szkolnej 17. Choć Jacek H. został już odszukany na swoich mediach społecznościowych i zasypany niewybrednymi komentarzami, trzeba zastanowić się, jak może to wyglądać z punktu widzenia prawa.

Prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik kieleckiej prokuratury, udzielił informacji portalowi Wirtualnemedia.pl.

Postępowanie ws. Jego [Wojciecha Suchodolskiego – przyp. red.] śmierci prowadzi prokuratura Rejonowa w Jędrzejowie. Za kilka tygodni powinny być znane wyniki sekcji zwłok, która jest przeprowadzana w Krakowie. Okoliczności, które zostały stwierdzone w toku czynności przeprowadzonych na miejscu zdarzenia, w których uczestniczył prokurator, nie wskazywały na uzasadnione podejrzenie spowodowania śmierci przez osoby trzecie.  Zwykle jednak w takich przypadkach kontynuujemy czynności procesowe i uzyskujemy wyniki sekcji zwłok oraz przesłuchujemy świadków.

Prokurator dodał, że śledztwo prowadzone jest w kierunku ustalenia, czy nie doszło do niemyślnego spowodowania śmierci. Dziennikarz Adam Szczęsny z Antyweb.pl ma jednak pewne wątpliwości. Zauważa on, że w dniu poprzedzającym śmierć w domu, w którym przebywał Major, odbyła się libacja alkoholowa. Tymczasem Jacek H. twierdzi, że obudził się dopiero dnia następnego o godzinie 18.00. Jednocześnie o godzinie 11.00 w tym samym domu miało pojawić się pogotowie wezwane do wspomnianego Leszka, którego bardzo bolał brzuch. Jak to możliwe, że wówczas nie odkryto zwłok?

Czytaj także:

Sebastian Jadowski-Szreder
Sebastian Jadowski-Szrederhttps://www.jadowskiszreder.pl/
Youtuber i pisarz, twórca zbioru opowiadań "Incydenty Antoniego Zapałki", hobbystycznie zbieracz filmów i pasjonat horrorów, a także starych gier. Główną sferą jego zainteresowań jest popkultura z wyraźnym zaakcentowaniem elementów retro.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze