sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaRozmowa Putin - Biden zdecyduje o losach Ukrainy

Rozmowa Putin – Biden zdecyduje o losach Ukrainy

Ukraina może drżeć o swój los, gdy do rozmów na jej temat siadają w Moskwie i Waszyngtonie. Rosja i USA, a także Wielka Brytania już raz zgodziły się na respektowanie integralności terytorialnej Ukrainy, w zamian za likwidację jej arsenału atomowego. Historia pokazała jednak, że tzw. memorandum budapesztańskie było ściemą. Jak będzie tym razem?

Władimir Putin i Joe Biden mają w środę rozmawiać przede wszystkim o koncentracji wojsk Rosji przy granicy z Ukrainą (fot. Wikimedia/Flickr)

Gdy wielcy tego świata rozmawiają o losie maluczkich, do głowy przychodzą mi dwa obrazki. Pierwszy, to brytyjski premier Neville Chamberlain mówiący londyńczykom, że z konferencji monachijskiej przywiózł im pokój. Drugi to wspomniane memorandum budapesztańskie z 1994 roku. Patrząc więc przez pryzmat historii, to, że o losie niepodległej Ukrainy rozmawia się dalej między Moskwą a Waszyngtonem, nie może zwiastować niczego dobrego.

Jednak tym razem wiele wskazuje na to, że Amerykanie nie odpuszczą. Administracja Bidena otrzymała potężny wizerunkowy cios w Afganistanie. Gdyby media obiegły zdjęcia rosyjskich czołgów jadących bez przeszkód w kierunku Kijowa byłoby to coś więcej niż porażka. Okazałoby się, że podający sobie rękę z Kim Dzong Unem, kumplujący się z Putinem i pertraktujący z Talibami Trump był po prostu skuteczniejszy niż Biden.

Rosja chce tego, co zwykle

Oficjalnie Rosja chce otrzymać zapewnienia, że Ukraina nie wejdzie do NATO. Umówmy się – choć Kijów otrzymał deklarację, że zostanie wpuszczony do Sojuszu – nigdy nie będzie to możliwe. Niemcy, które doświadczyły podczas Zimnej Wojny, co to znaczy być wschodnią flanką NATO, chętnie oddały to miejsce Polsce, ale potem uznały, że wystarczy tego przesuwania granicy na wschód. Serio, żeby Berlin zgodził się na taki krok, w Rosji musiałby rządzić pijany Jelcyn razem ze skaczącymi sobie do gardeł oligarchami, agentami KGB strzelającymi do siebie nawzajem i inflacją zżerającą oszczędności zwykłych Rosjan. Ale dobrze wiemy, że to se ne vrati.

Administracja Putina robi raczej typowy manewr konsolidujący elektorat. Kraj sponiewierany po wywołanym przez epidemię COVID-19 kryzysie najlepiej zjednoczyć wspólnym celem. Wojna z Ukrainą oficjalnie miałaby charakter obronny. Tak jak w 2014 roku należało pomóc ciemiężonym na Krymie Rosjanom, tak teraz Kreml zarzekałby się, że nie może pozwolić na amerykańskie czołgi nad Dnieprem. To, że nikt nie chciał ich tam ustawiać, to zupełnie inna sprawa.

Patrząc czysto pragmatycznie – wojna to ostateczność, także z perspektywy Moskwy. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby wykreowanie prokremlowskiego polityka, który miałby szansę zdobyć władzę w wyborach. Innymi słowy, znaleźć i wypromować kolejnego Wiktora Janukowycza.

Władimir Putin i Joe Biden spotkali się niespełna pół roku temu w Genewie (fot. Wikimedia)

USA nie chcą powtórki z Afganistanu

USA nie chcąc zaliczyć kolejnej wpadki wizerunkowej musi zagrać ostro. Prawdopodobnie Rosji zagrozi się wyłączeniem jej z systemu płatności SWIFT, co oznaczałoby wykluczenie rosyjskich firm z globalnego rynku finansowego, gigantyczne straty finansowe i w konsekwencji gniew oligarchów, ktróch Putin – nawet będąc bardzo silnym prezydentem – nie może lekceważyć. Do tego USA przewiduje przerzut dużej ilości broni na Ukrainę, która miałaby odstraszyć Rosjan. Jeśli Kreml uzna, że potencjalne straty byłby zbyt duże i popsułby propagandowy wymiar wojny, to po prostu wstrzyma operację. Mowa o pociskach przeciwpancernych Javelin czy rakietach przeciwlotniczych Stinger, a więc sprzęcie, o którym normalnie Ukraińcy mogliby tylko pomarzyć.

Czytaj też:

Jak wobec tego zachowa się Putin? Zakładając, że historia możne nas czegokolwiek nauczyć, warto wrócić na chwilę do lat 60-tych, gdy globalna rozgrywka odbywała się między Johnem F. Kennedym a Nikitą Chruszczowem. Gdy ten drugi zobaczył prezydenta USA na własne oczy, dojrzał w nim człowieka słabego, schorowanego i przygarbionego (Kennedy chorował na chroniczny ból pleców).

To właśnie ta wskazówka, a nie wojskowe czy dyplomatyczne raporty, była dla Chruszczowa najważniejsza, by podjąć decyzję o bardzo ostrej grze. Nie sądzę, żeby lubiący podkreślać swoją krzepkość i ćwiczący judo Putin wysoko cenił możliwości starszego od siebie o dziesięć lat Bidena.

Polecamy:

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze