Domki dla Ukraińców w Łodzi. Kościół funduje, miasto daje ziemię
O tym, że w Łodzi na Radogoszczu mają powstać domki dla ukraińskich uchodźców, wiadomo nie od wczoraj. To inicjatywa arcybiskupa metropolity łódzkiego Grzegorza Rysia i Caritasu Archidiecezji Łódzkiej. Ponadto na jeden z domków za pośrednictwem jałmużnika papieskiego, łodzianina kardynała Konrada Krajewskiego, dorzucił się sam Franciszek.
Na potrzeby odpowiedziała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, oferując pod domki działkę o rozmiarze 2 tys. metrów kwadratowych znajdującą się na ul. Opalowej. To spokojna okolica na osiedlu domków jednorodzinnych, nieopodal blokowiska Radogoszcz Zachód. W pobliżu znajduje się stacja kolejowa i pętla dla autobusów, wiele podstawowych sklepów, a także mnogość półdzikich terenów zielonych.
Działka jest objęta miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a Caritas ma ją nabyć po preferencyjnej cenie i w przyspieszonym tempie. Łódzcy radni mają dokonać akceptacji sprzedaży na pierwszej sesji rady miasta po wakacjach. Dla uchodźców wybrano domki całoroczne typu Seva-4, których montaż trwa kilka dni, a mogą w nich mieszkać cztery osoby. Koszt całej inwestycji to ok. 2,5 miliona złotych, a środki na nią ma przeznaczyć Caritas.
Sam arcybiskup Ryś oświadczył, że sfinansuje dwa domki ze swojej prywatnej kasy z dochodów za książki. „Ludzie niezależnie od tego, jakiego są wyznania i jakie mają przekonania otworzyli swoje domy. Jest też prawdą, że to otwieranie domów z miesiąca na miesiąc staje się trudniejsze”, mówi łódzki metropolita. Zapowiada też, że gdy uchodźcy wrócą na Ukrainę, domki będą służyć osobom wychodzącym z kryzysu bezdomności.
Domki dla Ukraińców w Łodzi. Mieszkańcy nie chcą o tym słyszeć
Jednak, jak się okazuje, niektórzy mieszkańcy okolicy wcale nie są zadowoleni z tego pomysłu. Zwracają oni uwagę na to, że w tym miejscu znajdują się tereny zielone, w tym drzewa, które poszłyby pod topór.
Pojawia się też argument gettoizacji – tworzenia osobnego, odciętego miejsca zamieszkania tylko dla jednej grupy społecznej. Często nie kończy się to najlepiej – ale czy w przypadku kilku niewielkich domków, w których po ukończeniu budowy mieszkałoby łącznie 40 osób, można w ogóle o tym mówić?
Jest też inna, mniej oczywista kwestia, którą poruszają mieszkańcy miasta. Obawiają się oni, że osiedle okaże się wałkiem – Caritas tanio kupi działkę, a po jakimś czasie, gdy temat ucichnie, zostanie ona sprzedana deweloperom już po całkiem rynkowej cenie.
Nie jest to obawa nieuzasadniona, bo dokładnie w taki sposób różne kościelne jednostki operowały już od czasów niesławnej Komisji Majątkowej. „Wyborcza” nawet pokusiła się kiedyś o stwierdzenie w nagłówku, że Kościół jest wielkim narodowym deweloperem.
Wiele osób wskazuje, że po drugiej stronie osiedla Radogoszcz, na ul. Kreciej, znajduje się niewykorzystany w pełni budynek klasztorny franciszkanów, w którym te 40 osób mogłoby zamieszkać bez budowy nowych domków, a przede wszystkim bez zakupu nowej działki przez organizację powiązaną z Kościołem.
W okolicach klasztoru także znajduje się stacja kolejowa i dostęp do autobusów. Innym pomysłem jest zbudowanie jednego domku na terenach różnych parafii – co będzie sprzyjać społecznej integracji osób, które je zamieszkają.
Czytaj także:
- Derby Łodzi. Dlaczego w mieście powinien jeden stadion?
- Uchodźcy z Ukrainy. Czy entuzjazm Polaków się kończy?
Domki dla Ukraińców w Łodzi. Urzędnicy polegli na spotkaniu z mieszkańcami
Na piątkowym spotkaniu informacyjnym przedstawiciele Urzędu Miasta i Caritasu musieli skonfrontować się ze wściekłością mieszkańców. Urzędnicy nie byli w stanie skutecznie przekonać, dlaczego właściwie Caritas musi kupować działkę, a nie wchodzi w grę inna forma umowy. Powoływali się jedynie na mgliste procedury budowlane.
Z kolei działacze organizacji charytatywnej podnosili, że domki nie będą mieć charakteru osiedla – ale wyraźnie podkreślali, że muszą one być ogrodzone „dla bezpieczeństwa mieszkańców”. Nie potrafili także sensownie wytłumaczyć, dlaczego domków nie można budować na terenach łódzkich parafii, które jednocześnie dawałyby ich mieszkańcom jakieś zajęcie.
Część mieszkańców żaliła się, że przez lata miasto nie pozwalało im w tym miejscu zrobić placu zabaw, chodnika czy ławek, a teraz natychmiast zdecydowało się na promocyjną sprzedaż działki Caritasowi. Inni podnosili, że oddanie miejskiej własności z bonifikatą to działanie niegospodarne, a kilka osób po prostu narzekało, że o sprawie dowiedzieli się z mediów.
„Najgorsze jest to, że Urząd Miasta ma się przestać interesować terenem po sprzedaży działki”, żali się pan Krzysztof, mieszkający w okolicy planowanej inwestycji. „Miasto ufa Caritasowi, a ja nie, i nie wierzę, że księża poradzą sobie, jeśli mieszkańcy domków zaczną zapraszać ludzi z zewnątrz albo zrobią tam melinę”, kwituje.
Polecamy:
Te auta na wizualizacji to przyszłe dary bezdomnych dla ojca R. ?
Zaś od strony technicznej: domki = nieefektywne kosztem budowy, energetycznie i przestrzennie.
Jak im, kościołowi,miastu, zależy na integracji,to niech nie budują tego osiedla,niech odstąpią od tego pomysłu natychmiast, będzie taniej.Taki pomysł nie sprawdza się nigdzie na świecie,i jak sami przyznali na zebraniu to jedyna taka lokalizacja,chcą eksperymentu,efektu jaki będzie poza dosypywaniem olbrzymiej ilości pieniądzy,nie trudno się domyslac,spatologizowanie miejsca,i nienawiść okolicznych mieszkańców,czy tego chcą rzekomi „ofiarodawcy”
Uważam że miasto i pani prezydent ma w głębokim poważaniu nasze osiedle liczy się tylko kasa za którą Caritas jej da a ona wyda je na bezsensowne inwestycje . Jasne jest to że jak Caritas przejmie te tereny to będzie je bardziej chciał powiększać a jak wszystko ucichnie to zrobią kolejny dom Alberta albo sprzedadzą teren z posiadłością deweloperom nasze zdanie się tu nie liczy kto ma pieniądze tem decyduje a po tem kościół będzie robił co będzie chciał w naszej parafii stoi nie użytkowany dom parafialny obok plebani tam można by zrobić nie wielkie pokoje i łazienki nie trzeba by było nic budować . Druga zecz to samo utrzymanie tych budynków będzie z tego co ludzie naiwni dadzą na tace i zamiast remontu kościoła i odwilgocenia go będzie przeznaczone na domki dla uchodźców.
Uważam że miasto i pani prezydent ma w głębokim poważaniu nasze osiedle liczy się tylko kasa za którą Caritas jej da a ona wyda je na bezsensowne inwestycje . Jasne jest to że jak Caritas przejmie te tereny to będzie je bardziej chciał powiększać a jak wszystko ucichnie to zrobią kolejny dom Alberta albo sprzedadzą teren z posiadłością deweloperom nasze zdanie się tu nie liczy kto ma pieniądze ten decyduje a po tem kościół będzie robił co będzie chciał w naszej parafii stoi nie użytkowany dom parafialny obok plebani tam można by zrobić nie wielkie pokoje i łazienki nie trzeba by było nic budować . Druga rzecz to samo utrzymanie tych budynków będzie z tego co ludzie naiwni dadzą na tacę i zamiast remontu kościoła i odwilgocenia go będzie przeznaczone na domki dla uchodźców.