piątek, 6 grudnia, 2024
Strona głównaPolitykaUchodźcy z Ukrainy. Kiedy entuzjazm Polaków się skończy?

Uchodźcy z Ukrainy. Kiedy entuzjazm Polaków się skończy?

Obawiamy się, że za chwilę skończy się społeczny entuzjazm związany z przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy i spontaniczną pomocą dla nich, a zacznie się "włączanie samodzielnego myślenia" i zadawanie „niewygodnych pytań”. Ukraińscy uchodźcy mogą łatwo stać się kozłami ofiarnymi tego, że państwo polskie działa na wielu płaszczyznach naprawdę beznadziejnie. To zaś będzie wodą na młyn dla rosyjskich służb, których celem pozostaje destabilizacja Polski.

Wyciągniętych do Ukraińców polskich dłoni z pewnością nie zabraknie tak długo, jak będzie to konieczne, o to jesteśmy raczej pewni. Boimy się natomiast, że mogą zacząć pojawiać się też pięści (Fot. Wikimedia/Pixabay)

Uchodźcy z Ukrainy. W marcu 2020 r. też byliśmy solidarni i szyliśmy medykom maseczki

Pamiętacie pierwsze miesiące pandemii w 2020 r.? Powszechne wzmożenie, solidarność społeczna, robienie zakupów emerytom? Politycy Konfederacji nawołujący, by zostać w domu, powszechne szycie maseczek dla medyków? Jednocześnie też zaczęły pojawiać się pierwsze, nieśmiałe fejki o tym, że a to zaczyna brakować produktów w sklepach, a to sklepy w ogóle mają zostać zamknięte, a to rząd ukrywa prawdziwą liczbę zakażeń. Gdy jednak okazało się, że nikt zasadniczo nie umiera na ulicach, poziom śmiertelności nie jest znaczący, a napięcie zdążyło zejść z ludzi, zaczęło się pojawiać otwarte kontestowanie zastanej rzeczywistości.

A dlaczego lockdown, a czemu maseczki, a może tego wirusa w ogóle nie ma, i tak dalej. Nie pomagała w tym niekonsekwentna postawa rządu Morawieckiego, który najpierw mówił, że wirus jest w odwrocie, by potem wprowadzać bardzo wybiórcze i niekiedy dziwaczne obostrzenia. Skoro kościoły cały czas były otwarte, a restauracje nie, to może faktycznie z tym wirusem to jakieś oszustwo? Może czas „wyłączyć telewizor i włączyć samodzielne myślenie”? Czyli słuchać tego samego, ale w internecie?

Jeśli chodzi o stosunek Polaków do Ukraińców, to jesteśmy dokładnie w momencie, w którym ktoś po raz pierwszy zaczął wyszukiwać w necie hasło „Plandemia” (Fot. Google Trends)

Antyukraińska propaganda. Social media nie mają moderacji, a algorytmy nie działają

Tak się jakoś składa, że w epoce informacyjnej idiotycznych teorii jest na pęczki i po zasianiu jednego ziarna niepewności rozrastają się one w zupełnie niekontrolowany sposób. Sam przyłapuję się na tym, że po zobaczeniu kolejnego fejka o tym, że Ukraińcy mordują Polaków, a polska policja ich wypuszcza, zaczynam się zastanawiać: a jeśli to prawda? Może to zweryfikuję?

Tymczasem na socialach ani możliwości sprawdzenia takich rewelacji, ani też żadnej moderacji treści. Facebook, Twitter czy inne wielkie portale nie robią kompletnie nic przeciwko dezinformacji. W połowie zeszłego roku okazało się, że ten pierwszy zatrudnia zaledwie 15 tysięcy ludzkich moderatorów, z czego każdy może przerobić ok. 100 zgłoszeń dziennie. Z tego wychodzi jeden moderator na prawie 200 tysięcy użytkowników! Pozostała część pracy ląduje na wirtualnych barkach algorytmów.

Przekonaliśmy się ostatnio na TrueStory, jak świetnie one działają. Wrzuciliśmy na portal artystyczną wizję okładki Time’a z podpisem, że ładna, ale fejkowa, a i tak dostaliśmy ostrzeżenie o udostępnianiu fałszywych informacji. Internetowa rzeczywistość rodem z „Raportu mniejszości” niemal w ogóle nie działa. Algorytm znajdzie odsłonięty kobiecy sutek na zdjęciu i zbanuje jego właścicielkę, ale nie rozumie słów, którymi będzie podpisana grafika, ani też jaki ona ma kontekst.

Sensownie ruskich trolli odsiewają tylko portale, które zatrudniają jako moderatorów prawdziwych ludzi, którzy faktycznie pracują, typu Wykop – chociaż ten portal cierpi na inne bolączki. Z kolei internetowe fora słynące z bardzo luźnej moderacji, takie jak polskie czany, są zalewane propagandą w dowolnej ilości.

Wolność słowa. Biedne algorytmy nic nie mogą zrobić.
Jakby ktoś nie wierzył, że za dezinformacją stoją ci sami ludzie.

Uchodźcy z Ukrainy. „Samodzielnie myślący” zadają „niewygodne pytania”

Co gorsza, prawdopodobnie tylko część osób powielających antyukraińskie treści to opłacane ruskie trolle. Nie mieliśmy takiej wątpliwości, jeśli chodziło np. o „Niezależny Dziennik Polityczny”, gadzinową stronkę, która przelewała wyreżyserowane przez Kreml wiadomości na Twittera czy Telegram. Ale obecnie przeklinanie na Ukraińców powoli staje się modne wśród apologetów tzw. chłopskiego rozumu, którzy jeszcze nie dawno zadawali „niewygodne pytania” o szczepienia czy pandemię. Ich trybunem ludowym jest youtuber Dziki Trener, prezentujący najbardziej typowe podejście „samodzielnie myślącego”.

To, co reprezentuje celebryta, to nie jest głośne wrzeszczenie o Wołyniu czy rozpowszechnianie fejków o tym, że Ukraińcy to mordercy. To podejście w rodzaju „Ja zgadzam się, że Ukraińcom trzeba pomagać, ale…”. To odwoływanie się do tego, że wszystko ma swoje drugie dno, a każdy kij ma dwa końce, podszyte lękiem dotyczącym tego, jak będzie funkcjonować polskie państwo, w którym nagle znajdą się miliony nowych obywateli. Jak to się dzieje, pyta Dziki Trener w filmiku o tytule „UKRAINA”, że w kwietniu 2020 r., gdy nadchodził covid, prezydent apelował o niepobieranie 500+, a dziś stać nas na 500+ dla Ukraińców?

„Włączający samodzielne myślenie” pod filmikiem Dzikiego Trenera narzekają, że Polakom to nikt nie pomaga. Im dalej w dyskusję, tym ostrzejsza jest jazda na Ukraińców. A kończy się, jak zawsze, na Wołyniu.

Polskie usługi publiczne kuleją. Jak podzielić się nimi z Ukraińcami?

Można się śmiać, ale tego typu pytania nie są zadawane tak zupełnie od czapy. Za chwile okaże się bowiem, że Ukraińcy będą współodczuwać te same, co my, polskie bolączki:

  • Gówniany rynek pracy, na którym dyplom magistra jest nic nie warty, co szósty absolwent studiów nie może znaleźć zajęcia, a umowa o pracę to święty Graal;
  • Koszmarną sytuację na rynku nieruchomości, gdzie koszty najmu pożerają 2/3 pensji, a na każde 300 tysięcy zaciągniętego kredytu hipotecznego trzeba oddać dwa razy tyle (jak gdyby za tyle można jeszcze było kupić mieszkanie);
  • Beznadziejny dostęp do służby zdrowia, gdzie średni czas czekania na 5 minutową wizytę u lekarza specjalisty trwa 3 miesiące, i najbardziej opresyjne prawo aborcyjne w Europie;
  • Przepełnione klasy w szkołach, przepełnione żłobki, przepełnione centra miast samochodami i pojazdy komunikacji miejskiej pasażerami.

Na każdym z tych pól każda dodatkowa osoba to potencjalne zwiększenie konkurencji i zmniejszenie szansy na zaspokojenie własnej potrzeby. Tu nie chodzi nawet o kalkulowanie podszyte dumą narodową, tylko o coś bardziej pierwotnego. Z jakiegoś powodu także typowe historyjki rozsiewane przez rosyjskich trolli, oprócz standardową przemocą ze strony nowych bliźnich, straszą właśnie rywalizacją w dostępie do podstawowych usług. „Kasia z Ząbek” czy „znajoma znajomej” często ostrzega, że na twoim miejscu w kolejce do doktora czy do żłobka czeka już ukraiński uchodźca. O to samo pytają „samodzielnie myślący”.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i tekst
Założymy się, że „Kasia z Ząbek” napisała też komentarz u Dzikiego Trenera?

Uchodźcy z Ukrainy. Czy Polacy śnią o państwie opiekuńczym?

Portale nie moderują najprostszej propagandy i tym bardziej nie zrobią nic typom pokroju Dzikiego Trenera. Tymczasem lęki, które oni reprezentują, są prawdziwe. Pokazują one prześnioną, tak jakby ukrytą przez ostatnie 30 lat, tęsknotę Polaków za państwem opiekuńczym. Z jednej strony chcemy wolności od komuny, z drugiej zwyczajowo narzekamy na niski poziom sporej części usług publicznych, kojarzonych podświadomie z PRL. Właśnie rozwój tych ostatnich stanie się niedługo koniecznością, nawet jeśli według większości Polaków oznacza to właśnie ten słynny socjalizm.

Według wstępnego wyniku zeszłorocznego spisu powszechnego w Polsce zamieszkiwało 38 mln 180 tys. osób. Według danych Straży Granicznej polską granicę przekroczyło 2 mln 344 tys. osób, z czego większość została w kraju. Oznacza to, że populacja Polski de facto w ciągu miesiąca przebiła 40 mln osób, a przecież Ukraińcy nadal znajdują się w exodusie. Jeśli mają mieć zapewniony dostęp do usług publicznych na takim samym poziomie jak obywatele polscy, co gwarantują już specustawy, to od razu widać, że jakość tych usług się pogorszy.

Oczywiście to nie wina Ukraińców, tak samo jak nie mają oni wpływu na to, że cena paliwa ruszyła do góry i ustabilizowała się na poziomie ok. 6,50-7 zł za litr. Ta podwyżka o 25% w stosunku do wartości ze stycznia, już po wdrożeniu rządowej tarczy antyinflacyjnej, wkrótce doprowadzi do znaczących podwyżek cen większości rodzajów żywności. W ciągu miesiąca mogliśmy to już zauważyć chociażby na przykładzie mięsa. Za to wszystko odpowiedzialni są Rosjanie, a konkretnie Władimir Putin i jego świta.

Ale oni siedzą o pięćset mil na swej stolicy, jak to pisał poeta, natomiast Ukraińcy są tu, na miejscu, i banalnie łatwo będzie różnym demagogom zepchnąć na nich winę za obniżkę poziomu życia. Historia uczy, że w przypadkach czasów przejściowych, w toku różnych kryzysów, najłatwiej odpowiedzialność zwala się na Innego, ale zawsze takiego, który jest w miarę pod ręką. W dziejach Europy etatowymi Innymi, także w Polsce, zazwyczaj bywali Żydzi – w ciągu najbliższych miesięcy mogą nimi stać się Ukraińcy.

Pamiętajmy, że już drugiego dnia wojny 35% Polaków stawiało jakieś warunki wpuszczanym uchodźcom z Ukrainy. Tak, jakby już wówczas wszyscy nie byli potrzebujący i zagrożeni.

Uchodźcy z Ukrainy. Polskie państwo potrzebuje remontu

To wszystko brzmi wielce pesymistycznie, więc jakie możemy na to przygotować odpowiedzi? Tak naprawdę najlepszą rękojmię bezpieczeństwa społecznego dałoby przywrócenie aktywności państwa w opuszczonych przez nie dziedzinach. Służba zdrowia, transport publiczny czy system edukacji to chorzy pacjenci, którzy wymagają kroplówki z pieniędzmi od dawna, a teraz nacisk dodatkowej ludności grozi im zawałem. Nie wiadomo, jak długo ukraińscy uchodźcy u nas zostaną – trzeba założyć, że będą potrzebować naszego państwa latami.

Naprawa tych instytucji wytrąci poza tym wszystkim Dzikim Trenerom działającym „na chłopski rozum” argumenty z ręki. Ukrainiec jeździ za darmo MPK, a ja nie? To pokazuje, że komunikacja miejska powinna być darmowa, przynajmniej dla mieszkańców danej gminy. Ukrainka mi zabiera miejsca w kolejce do specjalisty? To znak, że potrzeba więcej specjalistów. Ukraińskie dzieci zajmują miejsca małych Polaków w klasach? To oznacza, że musimy mieć o połowę więcej klas. I tak dalej, i tak dalej.

Czytaj także:

Pandemia koronawirusa bezlitośnie obnażyła to, że polska służba zdrowia do niczego się nie nadawała. Inwazja Rosji na Ukrainę wkrótce może wywołać to samo w każdej dziedzinie naszego życia publicznego. Póki co jesteśmy jeszcze na etapie szycia maseczek, ale za chwilę okaże się, że ktoś właśnie zaczyna pisać książkę pt. „Plandemia”. Przekładając to na stosunek Polaków do Ukraińców, może zacząć dziać się źle. A rosyjskie służby tylko zacierają ręce.

Polecamy:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

1 KOMENTARZ

  1. czyli co ukrainów zostawić
    to co chcecie od Niemców
    co wam dzisiejsze dzieci i wnuki uwczesnych żołnierzy wam zrobili
    po 89r dobrze było doić niemcy i wyjerzdzac do pracy
    nie przeszkadało wam ze to jest kraj potomków ,, żołnierzy”
    dobrze było od Baurea czy Szmita brać pieniadze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze