Lewis Pugh przepływa Morze Czerwone dla klimatu
Liczy on na przepłynięcie dystansu 160 km w ciągu dwóch tygodni, a gdy piszemy te słowa, znajduje się on już po zachodniej stronie Zatoki Sueskiej, za połową trasy. Swoją podróż rozpoczął na wybrzeżu Arabii Saudyjskiej, a skończyć ją zamierza w egipskiej Hurghadzie. Po drodze mija tylko jeden z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych świata, ale także przepływa nad dziesiątkami raf koralowych. Te są kluczowe dla bioróżnorodności oceanów, ale jednocześnie pozostają szczególnie wrażliwe na skutki zmian klimatycznych.
„Pływałem w rafach koralowych, które są tak niesamowicie piękne i bioróżnorodne. Są tam ryby każdego koloru i rodzaju. Ale potem wróciłem kilka lat później i zostawało tam bardzo niewiele”, mówi pływak dla BBC News. ONZ ostrzega, że jeśli globalne temperatury wzrosną „tylko” o 1,5°C, nawet 90% raf świata może po prostu zniknąć. Szczególnie groźny jest tzw. proces blaknięcia, gdy wskutek ocieplenia się wody koralowiec nie może pobierać pokarmu z otoczenia za pośrednictwem symbiotycznych glonów i obumiera.
Pugh wzywa rządy, których przedstawiciele pojawią się na COP27 w Szarm el-Szejk, do podjęcia działań w celu znacznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych oraz do ochrony światowych oceanów. „Zdecydowana większość wciąż nie rozumie, jak szybko [zmiany klimatu] się dzieją i jak ogromny wpływ będą mieć na wszystkich na całym świecie”, mówi pływak. Apeluje również o to, by co najmniej 30% oceanów na całym świecie stało się obszarami chronionymi.
Dyplomacja Speedo. Czy to, co robi Lewis Pugh, ma sens?
Kim jest Lewis Pugh? To jeden z najbardziej znanych na świecie pływaków długodystansowych i ekstremalnych. W tych pierwszych zasłynął chociażby z przepłynięcia 560 km wzdłuż brytyjskiego wybrzeża Kanału La Manche w 49 dni; jeśli chodzi o te drugie, to pływał w jeziorkach na lodowcu pod Mount Everest albo w morzu na wysokości Bieguna Północnego. Jest też ambasadorem oceanów ONZ, autorem książki o podtytule „Jak osiągnąć niemożliwe”, dzierżycielem światowych rekordów Guinessa, prawnikiem ze specjalizacją w prawie morskim, który wiele lat pracował w londyńskim City oraz rezerwistą SAS – brytyjskich sił specjalnych.
Pytanie tylko, kto zyskuje bardziej na całej tej imprezie – klimat, czy on sam? Przecież zawodnik nie płynie bez przerwy i ma ze sobą cały sztab ludzi, co generuje na pewno większy ślad węglowy, niż wypowiedź na konferencji na Zoomie z domu. Pugh od lat jednak specjalizuje się w takim pływaniu w różnych miejscach, by zwrócić uwagę mediów na szczytne cele, co komentatorzy nazywają „dyplomacją Speedo” – od marki producenta akcesoriów pływackich.
Chociażby w 2015 r. odbył serię tras w morzu wokół Antarktydy, jednocześnie apelując, by antarktyczne Morze Rossa stało się obszarem chronionym (ang. Marine Protected Area). Rok później faktycznie obszar tego morza objęto ochroną (wedle postanowień państw- sygnatariuszy traktatu antarktycznego), jednak jedynie na okres 35 lat. Permanentne ustanowienie obszaru chronionego zablokowała Rosja, ale mimo to i tak sprawa zakończyła się pomyślnie.
W ostatnich latach jednak istotnie coraz więcej oceanów staje się obszarami chronionymi. Tylko w ciągu ostatniej dekady tego typu strefy wyznaczono dookoła Wysp Cooka, Francuskich Terytoriów Południowych czy francuskiej Nowej Kaledonii, a ich łączny obszar to prawie 5 mln kilometrów kwadratowych – niemal tyle, co połowa Europy. Trudno ocenić, czy znany pływak miał na to większy wpływ, ale według niego nadal potrzebujemy więcej tego rodzaju inicjatyw. Być może „dyplomacja Speedo” faktycznie ma więcej sensu, niż chociażby takie rzucanie zupą w obrazy.
Czytaj także: