Na tym nietypowym, dla wielu bulwersującym wydarzeniu obecne były dzieci, a niektórzy dorośli byli nadzy.
Jak wyjaśnia portal Noizz.pl, ekoseksualizm to ruch, który już od ponad dwóch dekad rośnie w siłę. Zwolennicy tego ruchu uważają, że ziemia to nie tylko matka natura, ale też… kochanka. Ekoseksualizm dla jego entuzjastów stanowi kolejną formę seksualnej tożsamości.
„Z jednej strony są to ludzie, którzy w seksie używają produktów przyjaznych środowisku i tacy, którzy czerpią przyjemność z nagich spacerów po górach. Z drugiej mogą być to osoby, które tarzając się w błocie, są w stanie osiągnąć orgazm. Niektórzy współżyją nawet z drzewami albo masturbują się pod wodospadami” – tłumaczyła zjawisko swego czasu .Amanda Morgan, wykładowczyni na UNLV School of Community Health Sciences na portalu swiatrolnika.info.
„Staramy się przełamać bariery pomiędzy gatunkami (ludźmi i elementami natury) przed nadchodzącą katastrofą” – taką argumentację jednego ze zwolenników tego ruchu można przeczytać na portalu noizz.pl.
Przełomowy film
Ideą, która miała być przełomowa dla ekoseksualizmu, było powstanie głośnego filmu pt. „Fuck for Forest” z 2012 roku, który był obecny w mainstreamie. Była to zadziwiająca historia grupy berlińskich aktywistów, którzy opowiadali się stanowczo za ideą wyzwolenia seksualnego, chcąc w swoim mniemaniu ocalić świat. Pieniądze zarobione dzięki sprzedaży w sieci własnych, amatorskich filmów porno, przeznaczali na ochronę amazońskich lasów.
Kto promował ten ruch?
Ruch ekoseksualny rozwinął się za sprawą dwóch kobiet, mowa o Annie Sprinkle i Elizabeth Stephens, to para artystek i aktywistek. Ekoseksualizm to ich sposób na życie. Po publikacji tego, co nazwały „ecosex manifest”, zyskały rozpoznawalność. Mają już na koncie kilka filmów o współżyciu człowieka z naturą. Były pionierkami jeśli chodzi o udzielanie ślubów. Ich specyfika polegała na tym, że można było wyznać miłość nie tylko matce ziemi, ale również Księżycowi, czy np. ulubionej choince.
Cóż, idea ekoseksualizmu dla przeciętnego człowieka może wydawać się czymś niezwykle osobliwym. Dla wielu to szaleństwo.