
„Gazeta Pomorska” to jedna z najmocniejszych marek na rynku gazet regionalnych. W przejętej przez Orlen – wzorem orbanowskich Węgier – Polska Press Grupie tytuł zbytnio się nie wyróżnia. Pod informacjami o wyścigach żużlowych, zjeździe Bożen w Bożenkowie i lisie z kartonem na głowie, znajdziemy wywiad z Andrzejem Zybertowiczem. Doradca prezydenta rozmawiał z dziennikarzem „Pomorskiej” we wtorek, ale tekst ukazał się dopiero w sobotę.
Andrzej Zybertowicz o unii polsko-ukraińskiej
Andrzej Zybertowicz czasu na autoryzację miał więc aż nadto, ale nie zdecydował się na wyrzucenie z rozmowy newralgicznego fragmentu. Wśród rozważań o roli Polski w konflikcie między Rosją a Ukrainą i zmianie układu sił w Europie, prezydencki doradca wypowiedział takie, niewinne z pozoru słowa:
– Zastanawiam się, czy koncepcja jakiejś unii polsko-ukraińskiej albo Rzeczypospolitej wielu narodów nie mogłaby być wspaniałą przygodą dla pokolenia młodych ludzi. To jest wyzwanie o wiele ambitniejsze niż włączenie się Polski do przecież już gotowych organizmów, jakim jest NATO i Unia. Mamy szansę zbudować nową płaszczyznę integracji, wykorzystać to, czego się nauczyliśmy z integracji europejskiej dla integracji wschodnioeuropejskiej, bez tamtych błędów, innymi ścieżkami, uwzględniającą naszą regionalną specyfikę.

Oczywiście, to tylko luźne rozważania, ale warto uświadomić sobie, jak odebrane mogą zostać te słowa jednego z najbliższych doradców prezydenta Polski. W momencie, kiedy dziesiątki Ukraińców codziennie ginie w obronie swojego kraju przed imperializmem Rosji, Zybertowicz dzieli się wizjami niczym z mokrego snu o potędze, śnionego przez młodych polskich konserwatystów. Widać tak spodobało mu się przebywanie w orbicie istotnych światowych procesów, że postanowił pójść o krok dalej.
Ukraina nie chce ingerencji w jej suwerenność
Owszem, sami na TrueStory pisaliśmy o tym, że Polska powinna wykorzystać historyczną szansę i możliwy upadek regionalnego znaczenia Rosji, ale podobne słowa w odniesieniu wyłącznie do Ukrainy, padające z ust prezydenckiego doradcy, to spora niefrasobliwość i nieodpowiedzialność. Białoruska i rosyjska propaganda nie ustają w wysysaniu z brudnego palucha rewelacji o tym, że Polacy chcą zająć część Ukrainy, a tego typy wypowiedzi do dla nich woda na młyn.
Od prezydenckiego doradcy należy też wymagać, by wiedział, jak wrażliwa na punkcie swojej suwerenności i integralności terytorialnej jest Ukraina, szczególnie wobec przedłużającego się konfliktu. W sytuacji, gdy europejskie społeczeństwa, a wraz z nimi i politycy coraz głośniej mówią o ustępstwach na rzecz Putina, by jak najszybciej zakończyć wojnę, Ukraińcy są gotowi ponieść najwyższą ofiarę (a nie tylko droższe paliwo), byleby nie dawać za wygraną.

Podobnie rzecz miała się z sugestiami Jarosława Kaczyńskiego, by na terenie Ukrainy zorganizować pokojową misję NATO. Choć szef PiS wraz z premierami Polski, Czech i Słowenii okazał ważne wsparcie, pojawiając się już w marcu w Kijowie, to jego propozycja wywołała konsternację. – Nie do końca ją rozumiem. Tłumaczyłem polskim kolegom, że nie potrzebujemy zamrożonego na lata konfliktu – mówił później o tej propozycji Wołodymyr Zełenski.
To nie czas na dzielenie się ze światem snami o potędze
Podobne zamieszanie w kwietniu wywołał tekst, który upubliczniono na kanałach społecznościowych Visegrad24. Obrazowała go mapa państwa składającego się z połączonej z Ukrainą Polski, ze stolicą we Lwowie. Artykuł sugerował, że czołowi politycy ze wszystkich opcji politycznych (w tym Władysław Kosiniak-Kamysz czy Jarosław Gowin) opowiadają się za unią Polski z Ukrainą. Informacja okazała się wielokrotnym nadużyciem, co udowodnili dziennikarze serwisu konkret24.pl.
Zybertowicza wziął już w obronę – na razie tylko na Twitterze, ale sprawa może zdominować medialny przekaz na początku tygodnia – prorządowy propagandysta. Petros Tovmasyan stwierdził, że Polska i Ukraina dłużej były jednym państwem niż osobno, więc w sumie to obecny stan jest anomalią. To oczywiście bzdura, bo w czasach, kiedy w granicach Rzeczpospolitej znajdowały się tereny obecnej Ukrainy, jej tożsamość narodowa – a co dopiero państwowość – dopiero się kształtowały.
Polecamy:
- Sondaż: 82% Ukraińców nie chce oddania Rosjanom terytorium
- Eurowizja 2022. Ukraińcy niewdzięczni wobec Polski?
„Jeśli ktoś poważnie myśli, że rozłam między rządem i opozycją można scalić projektem przekształcenia Kijowa w warszawską Bratysławę (bo można być cholernie pewnym, że odwrotnie nie będzie), to mam mu do sprzedania most” – napisał na Twitterze wykładający na Uniwersytecie SWPS brytyjski naukowiec Ben Stanley. Polska młodzież marzy o wasalizacji Ukrainy, bo to zjednoczy klasę polityczną w kraju? Powtórzmy raz jeszcze: konkluzja godna prezydenckiego doradcy.
Czytaj też: