Jak wynika z raportu SIPRI, kraje posiadające broń jądrową zwiększyły swój arsenał o kolejne głowice. Na czele tej wzrostowej tendencji stoją Chiny.
Jakieś 2 tysiące z ponad 12,5 tysiąca głowic nuklearnych należących do największych światowych mocarstw znajduje się w stanie wysokiej gotowości operacyjnej. Oznacza to, że są one montowane w rakietach, okrętach podwodnych lub przetrzymywane w bazach lotniczych, w których znajdują się bombowce strategiczne, i mogą być użyte w każdej chwili. Natomiast dokładnie 9 576 głowic, według doniesień SIPRI, jest w tzw. zasobach wojskowych gotowych do potencjalnego użycia. Jest to o 86 więcej niż w zeszłym roku. Liczba głowic sprawnych i gotowych do użycia rośnie.
Największy wzrost można zaobserwować w Chinach. Arsenał tego państwa zwiększył się z 350 do 410 głowic nuklearnych. Do końca dekady Chiny mają szansę na dogonienie w tej kategorii Rosji i Stanów Zjednoczonych, które posiadają jakieś 90% wszystkich broni jądrowych.
„Chiny wchodzące na wyższy poziom jako mocarstwo światowe, to jest rzeczywistość naszych czasów. Coraz trudniej jest pogodzić tę tendencję z deklarowanym przez Chiny celem posiadania jedynie minimalnej siły nuklearnej potrzebnej do utrzymania bezpieczeństwa narodowego” – mówi dyrektor SIPRI, Dan Smith.
„Atomowa sytuacja” w innych krajach
Indie i Pakistan także poszerzają swój arsenał oraz opracowują nowe systemy przenoszenia broni. Jeśli chodzi o zasoby, Pakistan posiada około 180 głowic nuklearnych, natomiast Indie około 170. Również Korea Północna wysoko plasuje się w tym zestawieniu. Według SIPRI kraj ten znacznie zwiększył liczbę swoich głowic i zapasy materiału rozszczepialnego, który jest potrzebny do budowy nowych broni.
Rosja również należy do grona państw rozszerzających kolekcję uzbrojenia, jednak w mniejszym stopniu – liczba głowic zwiększyła się o 12. Obecnie Rosja posiada dokładnie 4 489 głowic nuklearnych. Moskwa niedawno zawiesiła swój udział w traktacie o dalszym ograniczaniu i redukcji strategicznej broni ofensywnej (New START) z 2010 roku.
Jedynym państwem, które zmniejszyło swój arsenał nuklearny, były Stany Zjednoczone. Zredukowały go z 5 800 do 5 550 głowic. Należy jednak dodać, że spadek ten wynika głównie z demontażu starych głowic i nie wpływa na liczbę głowic gotowych do użycia.
Wojna jądrowa – czy jest możliwa?
Broń jądrowa, do której zaliczamy wszystkie rodzaje broni nuklearnej (np. broń atomową), to najbardziej destrukcyjny rodzaj broni BMR (broń masowego rażenia). W historii konfliktów zbrojnych była użyta tylko dwa razy, do uderzenia w roku 1945 na japońskie miasta – Hiroszimę i Nagasaki. W każdym z przypadków śmierć poniosły tysiące ofiar.
Z tych doświadczeń możemy wywnioskować, że broń jądrowa ma charakter przede wszystkim odstraszający, a jej posiadanie trzyma na dystans potencjalnych agresorów. Można przyjąć, że ponowne użycie tego rodzaju broni jest bardzo małe, a według niektórych ekspertów zerowe. A przynajmniej sytuacja ta będzie utrzymywać się tak długo, jak długo jądrowy arsenał będzie pozostawał w rękach przywódców mających świadomość tragicznych konsekwencji jego użycia. Każdy, kto przeprowadzi analizę „za i przeciw”, wie, że takie działania są po prostu nieopłacalne.
W tym kontekście używa się stwierdzenia, że konflikt jądrowy nigdy nie będzie miał zwycięzców. Broń ta jest zarezerwowana jedynie na sytuacje ostateczne – gdyby własne państwo miało upaść pod działaniami nieprzyjaciela. Czynności te również są skazane na ogromne ryzyko, z którego nie można się już wycofać. W ciągu ostatnich lat opracowano wiele systemów walki o wysokiej skuteczności. Prowadzenie działań wojennych znacząco ułatwiły precyzyjne środki rażenia, które pozwalają uzyskać przewagę, gwarantującą pokonanie przeciwnika bez konieczności sięgania po broń nuklearną.
Zobacz także:
Polskie Radio z ogromnymi stratami. Raport NIK