Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek to istny innowator. Przynajmniej jeśli chodzi o przedmioty szkolne i ich nazwy. Najpierw historia i teraźniejszość z naszpikowanym prawicowymi ideologizmami podręcznikiem autorstwa Wojciecha Roszkowskiego, a teraz zamiennik podstaw przedsiębiorczości. Po co nowy przedmiot zamiast rewizji dotychczasowego programu? Czyżby zmiany w edukacji ekonomicznej miały być tak duże, że łatwiej rozpisać ją od nowa?
Nieufny jak Polak
Biznes i zarządzanie wydaje się tym bardziej nowatorskie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ma być możliwy do zdawania na maturze od 2027, a częścią egzaminu będzie praca zespołowa. Wydaje się, że nie ma lepszego sposobu na walkę z łatka narodu nieufnych indywidualistów. Cechuje nas daleko idący familiaryzm – troszczymy się przede wszystkim o siebie i własną rodzinę – podkreśla dr hab. Michał Bilewicz, powołując się na badania porównawcze różnych kultur.
Taka postawa wiąże się z negatywnymi zjawiskami, jak brak dbałości o dobro wspólne, ale także o dobro zespołu ludzi, z którymi współpracujemy. We krwi wciąż mamy też brak zaufania do aparatu państwa. Nauczyły nas tego pokolenia pańszczyźnianego wyzysku, później zabory czy ucieczka rządzących przez rumuńską granicę po wybuchu II wojny światowej (w poniedziałek przypadała 83. rocznica tego wydarzenia).
PRL dał nam bezpieczeństwo socjalne, ale jednocześnie zrobił wiele, żebyśmy mu nigdy nie zaufali. III RP dała nam członkostwo w UE, ale odebrała wspomniane bezpieczeństwo socjalne. Z kolei IV dała 500 +… i właściwie na tym kończą się jej zalety. Obecnie na brak zaufania do państwa wpływają częste zmiany w prawie, których ukoronowaniem był Polski Ład, czy piekielnie wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej i ogólnie niesprzyjający do prowadzenia biznesu.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że państwo w dużej mierze jest dla Polaków czymś zewnętrznym, obcym. Nie ufamy mu, ono nie ufa nam. Jak nauczyć kogoś pracy zespołowej bez zaufania?
Edukacja przyszłych pracodawców. A co z pracownikami?
Jak Czarnek uzasadnia potrzebę wprowadzenia nowego przedmiotu? Jego zdaniem w programie podstaw przedsiębiorczości było za mało… przedsiębiorczości. Szczególnie w aspektach praktycznych. – Potrzebujemy menedżerów, potrzebujemy ludzi odważnych, którzy będą świadomi tego, jak zarządzać, co to jest biznes, ale będą też umieli radzić sobie w swoim gospodarstwie domowym, w podejmowaniu decyzji finansowych, ale też będą potrafili rozliczać się z podatków – stwierdził minister edukacji i nauki.
Wiedza dotycząca zarządzania pieniędzmi i rozliczania podatków jest oczywiście potrzebna, ale warto pamiętać, że większość społeczeństwa to pracownicy najemni i do takiej roli przede wszystkim należy młodych ludzi przygotować. Spojrzenie na pracę z punktu widzenia osoby zatrudnionej przyda się również przyszłym przedsiębiorcom, aby w przyszłości traktowali podwładnych podmiotowo, umieli uwzględnić ich potrzeby.
Bardzo ważna w tym kontekście jest znajomość prawa pracy oraz zasad etycznego zarządzania zasobami ludzkimi. Pracownik, który jest ich świadomy, jest mniej podatny na wyzysk w miejscu pracy. W takim układzie łatwiej o wzajemne zaufanie między przełożonym a podwładnym. Nowego, zdrowszego charakteru nabrałaby rywalizacja wewnątrz przedsiębiorstw pomiędzy pracownikami. Podejście propracownicze mogłoby zakończyć charakterystyczny dla wielu korporacji tzw. „wyścig szczurów”.
Politycy muszą odrobić lekcje
Resort edukacji zapowiada, że uczniowie będą pracować na case’ach polskich i zagranicznych przedsiębiorstw. Elementem podstawy programowej mają się stać treści realizowane w trakcie studiów MBA (Master od Business Administration) w dostosowane do możliwości uczniów szkół ponadpodstawowych. Chodzi o to, by młodzi mogli się nauczyć zarządzania zespołem. Warto jednak pamiętać, że istnieją różne style takiego zarządzania – jedne bardziej demokratyczne, partnerskie, inne tradycyjne, autokratyczne.
Polecamy:
- Czarnek chce zrobić rewolucję? Spróbujmy i my!
- Podręcznik do HiT-u. Wojciech Roszkowski napluł mi w twarz
Pytanie, czy autokratycznie nastawiony do rządzenia i nieufny wobec wszystkiego, co „zachodnie” PiS rzeczywiście będzie w stanie nauczyć młodych Polaków nowej kultury pracy. Czy prędzej wychowa kolejnych „januszy biznesu”, którym ich własna firma będzie się mylić z folwarkiem, pracownicy z chłopami pańszczyźnianymi, a państwo traktować będą jak wroga. Może się okazać, że warunkiem powodzenia tego eksperymentu edukacyjnego jest to, by władza sama odrobiła lekcję ze społecznego zaufania.
Czytaj też: