piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaReligiaAlexandrina da Costa z billboardu Fundacji Kornice. Kim była?

Alexandrina da Costa z billboardu Fundacji Kornice. Kim była?

Też zastanawialiście się, kim była Alexandrina da Costa z jednego z ostatnich billboardów Fundacji Kornice? To Portugalka, która wskutek nieznanej choroby neurologicznej przeżywała wizje i ekstazy mogące być inspiracją do scenariusza "Egzorcysty", tylko w wersji chrześcijańskiej. Najbardziej znana pozostaje jednak z tego, że w pewnym momencie swojego życia miała zupełnie zaprzestać jeść i pić. Ile w tym wszystkim prawdy, a ile zwyczajnej konfabulacji?

Alexandrina da Costa. Kim była?

Alexandrina da Costa pochodziła z rolniczej rodziny mieszkającej w okolicach Balazar, w połowie drogi między Porto a Bragą. Od dzieciństwa zajmowała się tylko pracą w polu, co jest typowe dla wsi na europejskiej prowincji początku XX wieku. Co także istotne, cała jej rodzina miała być głęboko wierząca. Gdy dziewczyna miała 14 lat, doznała uszkodzenia kręgosłupa na skutek wypadnięcia z okna (według niektórych wersji, miała paść ofiarą próby gwałtu).

Jej stan pogorszył się na tyle, że w wieku 21 lat została przykuta do łóżka, a po kilku latach zaczęła dostawać ataków nieznanej choroby, prawdopodobnie neurologicznej. Zostały one zinterpretowane jako wizje i ekstazy. Alexandrina podczas nich widzieć Jezusa Chrystusa i rozmawiać z nim, a podczas nich nie reagować na bodźce z otoczenia, cierpieć, tracić oddech i przekazywać na zewnątrz niekoherentne treści.

Trudno podważać te relacje, mając na uwadze pochodzenie Alexandriny i jej faktycznie unieruchomienie ograniczające kontakt ze światem zewnętrznym. tym bardziej, że po pewnym czasie zainteresował się nią Kościół. Jak grzyby po deszczu zaczęli pojawiać się „przewodnicy duchowi” – najpierw niejaki ojciec Pinho, a potem salezjanin Umberto Pasquale, który zaczęli ją inspirować do dalszych natchnionych aktów. Nie dowiemy się już dzisiaj, na jakie schorzenie neurologiczne cierpiała Alexandrina, i co wywoływało wielogodzinne wizje jak rodem z filmu „Egzorcysta”, tylko w drugą stronę.

To ma jednak drugorzędne znaczenie przy innej „łasce”, której miała doznać chora. Otóż w 1942 r., gdy w Europie wielka wojna szalała już czwarty rok, Alexandrina da Costa miała zacząć odmawiać przyjmowania pokarmu czy płynów i deklarować, że może żywić się wyłącznie hostią. Uznano to za kolejny dar z niebios, jednak rok później w odpowiedzi na zarzuty oszustwa postanowiono w „kontrolowanych warunkach” przeprowadzić eksperyment.

Grono złożone z lekarzy i pielęgniarek orzekło, że przez 40 dni (tyle samo miał pościć Jezus na pustyni) miała ona faktycznie nie przyjmować pokarmu ani napoju, nie produkować wydzielin organizmu, a mimo to nic jej się nie stało. Od tego czasu stała się lokalną celebrytką, a do jej domu zaczęły pielgrzymować tłumy wiernych i prosić o wstawiennictwo. Oczywiście twierdziła do końca życia upierała się przy tym, że nie przyjmuje pokarmów.

Alexandrina da Costa. Bretarianizm i „święta anoreksja”

To, co miało być potwierdzonym „cudem” dokonanym przez Alexandrinę da Costę, to nic innego jak bretarianizm (albo breatharianizm, dawniej inedia). Rzekoma możliwość utrzymywania się przy życiu bez jedzenia i picia to nie jest wymysł tylko i wyłącznie chrześcijan. Wywodzi się wprost z religii hinduistycznej i z ajurwedy – alternatywnej „medycyny” indyjskiej. Co najmniej kilku wyznawców bretarianizmu osiągnęło w XX wieku niezłą popularność, jednak, no nie uwierzycie, wszyscy okazali się prędzej czy później być oszustami.

I tak nepalski mnich Ram Bahadur Bomjon miał nie ruszać się, nie jeść i nie pić przez prawie 100 godzin na potrzeby filmu dokumentalnego „Chłopiec o boskich mocach”, jednak… filmowcom nie pozwolono na jego ciągłe kamerowanie. Wkrótce zresztą został oskarżony o serię gwałtów i aktów przemocy, która dodatkowo podważyła jego wiarygodność.

Założyciel Bretariańskiego Instytutu Ameryki Wiley Brooks został przyłapany, jak wychodził ze sklepu z gazowanym napojem i hot dogiem, a kilka lat później przyznał się, że łamie swój post cheeseburgerami i colą, ale tylko dlatego, że mają pięciowymiarowe właściwości.

Działaczka ruchu New Age Ellen Greve, znana też jako Jasmuheen, zgodziła się na bretariański test w kontrolowanych warunkach na potrzeby programu telewizyjnego – czwartego dnia go przerwano, ponieważ znalazła się w stanie zagrażającym życiu (niewydolność nerek).

Te postaci reprezentowały zupełnie różne wartości i teorie, a jednak połączyło ich jedno – musieli jeść i pić, by przeżyć. Czy Alexandrina da Costa czymś się od nich różniła? Z historii europejskiego średniowiecza wiemy, że istniało też zjawisko zwane anorexia mirabilis – jadłowstręt motywowany przesłankami religijnymi. Takie przypadki zresztą zdarzają się do dziś.

Najbardziej znaną świętą anorektyczką była żyjąca w XIV wieku Katarzyna z Sieny, która miała miesiącami odmawiać pokarmu, żywiąc się jedynie hostią. Brzmi znajomo? Późniejsza święta zmarła w wieku 33 lat, po utracie kontroli nad nogami oraz umiejętności przełykania. Oprócz anoreksji zachowały się zapiski o tym, że Katarzyna miała wywoływać u siebie celowe wymioty – zachowanie typowe dla osoby z bulimią.

Kult Katarzyny rozlał się na całe Włochy, została ona szybko kanonizowana, a w 1939 r. papież Pius XII ogłosił ją patronką tego kraju razem ze św. Franciszkiem z Asyżu. Czy wieści o tym dotarły także do Portugalii? W każdym razie dokładnie trzy lata później Alexandrina da Costa miała także zacząć odmawiać pożywienia, przyjmując identyczny modus operandi. Przypadek?

Alexandrina da Costa. Cud… czy fałszerstwo, w które wszyscy chcieli wierzyć?

Portugalia była w latach 30. i 40. głęboko katolickim, a jednocześnie biednym i zacofanym krajem, który wydał wielu świętych i wygenerował w podobnym czasie dziesiątki innych objawień, z Fatimą na czele. Chociaż kraj pozostał wolny od konfliktów zbrojnych, dookoła najpierw przetoczyła się krwawa hiszpańska wojna domowa, a potem II wojna światowa.

Niepokój był jak chleb powszedni, a perspektywa posiadania prawdziwej, żywej świętej w niepewnym czasie mogłaby skłonić każdego pobożnego katolika do wymyślenia mitu o wierzącej i jednocześnie schorowanej dziewczynie. Traf chciał, że taka znalazła się pod ręką. W dostępnych źródłach dotyczących eksperymentu czytamy, że pozostawała zamknięta przez 40 dni pod stałą opieką tylko jednego lekarza, dra Gomeza de Araujo, jednak dostęp do jej pokoju miały także inne osoby – pielęgniarka, która sprawdzała czystość jej bielizny (sic), a także siostra zainteresowanej, która miała pomagać w opiece nad nią.

Raporty świadczące o tym, że da Costa nie jadła 40 dni, zostały podpisane przez prawdziwych lekarzy. Ale już zatwierdzający je profesor Joao Marques zaczął swój komentarz od nazwania ojca Pinho „swoim przyjacielem i pacjentem”, a siebie określił jako „nie tylko katolika, ale też specjalistę od żywienia”. To, w zestawieniu z brakiem zastosowania metody naukowej i ogólnością stwierdzeń redukuje wiarygodność dokumentów do niemal zera.

Czytaj także:

Dodajmy, że idee w rodzaju bretarianizmu to wyjątkowo niebezpieczna pseudonauka. Z naukami wspomnianej Ellen Greve łączone jest co najmniej kilka śmierci z niedożywienia – według zeznań osoby te najczęściej uwierzyły, że mogą żywić się energią słoneczną. Prawdopodobnie to samo stałoby się z Alexandriną da Costą, gdyby ktoś jej regularnie nie dokarmiał – z uwagi na upływ czasu i skąpy materiał dowodowy nie dowiemy się już jednak, kto stał za tą mistyfikacją. Jeśli ktoś jednak wbrew elementarnej wiedzy o świecie wierzy w to, że Alexandrina faktycznie latami nie jadła i miała się dobrze, to nie ma dowodu na to, że tak nie było.

Zafascynowany najbardziej ludowym marginesem chrześcijaństwa papież Jan Paweł II w 2004 r. beatyfikował Alexandrinę da Costę, a obecnie Fundacja Kornice wciąga ją na sztandary. Dlaczego jednak na plakacie jest wskazane, że „Jezus naprawdę daje życie” i co to ma wspólnego z ciężko schorowaną kobietą, która przez 30 lat żyła skazana na leżenie w łóżku? Co to w ogóle za życie, to już wie tylko prezes Mateusz Kłosek. Jednak nie zanosi się, by sam spróbował przez 40 dni przestać przyjmować pokarm i płyny.

Polecamy:

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze