sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaAgenci wpływu. Dlaczego są groźniejsi niż zwykli szpiedzy

Agenci wpływu. Dlaczego są groźniejsi niż zwykli szpiedzy

W słynnej amerykańskiej komedii „Szpiedzy tacy jak my” agenta obecego wywiadu można wskazać bez mrugnięcia okiem. Ten bowiem mówi z dziwnym akcentem i ma przygotowany zestaw dyktafonów i mikroaparatów fotograficznych ukrytych w guzikach marynarki. W polskim Sejmie obecnie działa dwóch posłów, którzy bez problemu dostaliby angaż w tamtej produkcji. Problem polega na tym, że zachowując się jak słonie w składzie porcelany, odciągają uwagę od prawdziwych agentów.

Janusza Korwin-Mikke za jawną prorosyjskość krytykują już nawet koledzy z własnej partii.

Nie owijając w bawełnę: mówię oczywiście o Januszu Korwin-Mikke i Grzegorzu Braunie. Ten pierwszy oskarża Ukrainę o niewykonanie porozumień mińskich i sprzeciw wobec aneksji Krymu. Według Korwina, gdyby Ukraina posłusznie oddawała Putinowi kolejne fragmenty swojego terytorium, to ten nie miałby po co do niej wkraczać. Opóźniony moment refleksji przyszedł dopiero ze szturmem na Kijów. Wówczas popularny polityk powiedział, że „Putin przestał działać racjonalnie”.

Nie zmienia to jednak faktu, że powiązania jednego z liderów Konfederacji z Moskwą mogłoby wskazać pięcioletnie dziecko. Korwin Rosjan lubi, bywa u nich w telewizji, a Krym odwiedzał już po aneksji. Jeszcze bardziej bezczelny jest Grzegorz Braun, który w 2018 roku spotkał się w Moskwie z Leonidem Swiridowem, wydalonym w Polsce za szpiegostwo trzy lata wcześniej.

Obaj panowie wspierają putinowski reżim z gracją słoni w składzie porcelany. Po prostu nie da się na nich nie zwrócić uwagi. Zacząłem się jednak zastanawiać, czy ich medialna aktywność nie ma na celu – zupełnie jak we wspomnianej komedii – odwrócić uwagę od tych prawdziwych szpiegów. Agentów wpływu realizujących cele Moskwy w białych rękawiczkach.

Kim są agenci wpływu?

Problem z agentami wpływu polega na tym, że najlepsi z nich nawet nie wiedzą, że nimi są. Ich zadaniem jest nie tyle otwarte wspieranie jakiegoś państwa, co raczej suflowanie pomysłów zgodnych z jego polityką.

Po prostu wydaje im się, że wspierają oryginalny i potrzebny pomysł. „Oryginalne i potrzebne” było przez lata ośmieszanie Unii Europejskiej, która ostatecznie okazała się (obok NATO) jednym z najważniejszych gwarantów naszego bezpieczeństwa. Wypowiedzi, które miały wzbudzić w Polakach antyunijne nastroje można mnożyć bez końca.

Prezydent Duda nazywał Unię „wyimaginowana wspólnotą”, dla sędzi Pawłowicz „flaga UE jest szmatą”, Kaczyński mówił że „Niemcy na bazie UE budują IV Rzeszę”, a Marek Suski dodawał, że „będziemy walczyć z brukselskim okupantem”. Wszystkie te wypowiedzi były bardzo na rękę Putinowi, dla którego rozbicie Unii, a przynajmniej ograniczenie jej wpływów jest jednym z kluczowych celów.

W pisowskiej telewizji zapewniają, że polexitu nie będzie.

Politycy PiS udzielali powyższych wypowiedzi na użytek wewnętrzny, chcąc wzbudzić w swoich wyborcach poczucie zamieszkiwania oblężonej twierdzy i bez refleksji na temat tego, jakie mogą być konsekwencje opuszczenia UE. Zresztą zapytani o nie wprost mówili, że Polska Unii opuszczać nie chce, a jedynie zrewidować jej wpływ na politykę rządu.

Zresztą przyczynkiem do niemal wszystkich powyższych wypowiedzi był spór o praworządność, a konkretnie niezgoda Komisji Europejskiej na upartyjnienie sądów i związane z nią zamrożenie środków z Funduszu Odbudowy. Pytani o armię europejską, politycy PiS nie wykazują już takiego radykalizmu. To zresztą pomysł, który przed laty popierał Lech Kaczyński.

Kto jest przeciwko armii europejskiej?

Krytycy jej powstania mówią, że będzie ona dublować cele NATO. Tyle, że z roku na rok Sojusz Północnoatlantycki jest coraz bardziej zależny od USA, a Ameryka coraz mocniej skupia się na dalekim Pacyfiku, kosztem innych teatrów działań. Na ten proces zwracał uwagę prezydent Emmanuel Macron swoją głośną wypowiedzią o „śmierci mózgowej NATO”. Stworzenie armii europejskiej wymagałoby dużego namysłu i pogodzenia interesów 27 państw członkowskich UE, ale sprzeciwianie mu się już teraz, zanim rozpoczęto jakiekolwiek rozmowy, to działanie na korzyść Moskwy. W interesie Rosjan jest bowiem, aby w Europie Wschodniej stacjonowało jak najmniej skoordynowanych ze sobą wojsk.

Co ciekawe, przeciwnikiem powstania europejskiej armii jest także znany analityk Jacek Bartosiak. Zafascynowany geopolityką prawnik utrzymuje, że jedynie USA jest w stanie kierować efektywnym sojuszem wojskowym. Zresztą zarzuty pod adresem Bartosiaka, mówiące, że bardziej sprzyja interesom USA bardziej niż jakimkolwiek innym padały często. Wspominam o tym przykładzie, tylko po to, aby unaocznić, że wpływ jest trudny do zmierzenia i nie bywa wynagradzany sowitymi przelewami, a raczej zaproszeniami na nudne konferencje.

Panika moralna na granicy w interesie Rosji

Przykładem nienachalnego działania na korzyść Rosji było wywoływanie paniki moralnej, którą miały wzbudzić zdjęcia czarnoskórych mężczyzn przekraczających granicę polsko-ukraińską. Politycy Konfederacji pytali, czy rząd ma świadomość kto wkracza do Polski i jakie może nieść to ze sobą konsekwencje. Takie działanie – nawet jeśli podyktowane prawdziwą troską o obywateli – może spowalniać akcję humanitarną i sprawiać, że na Ukrainie utknie wiele potrzebujących pomocy osób. Tymczasem wyjaśnienie zagadki jest bardzo proste. Ukraina to wielki kraj, w którym w momencie inwazji przebywało wielu studentów z zagranicy. Skupianie się na kolorze ich skóry świadczy tylko o ludziach wypowiadających takie opinie. 

Wygląda na to, że tropienie agentów wpływu jest dużo trudniejsze, niż jawnych sprzymierzeńców Rosji, głównie dlatego, że często oni sami nie wiedzą, że działają na jej korzyść. Przez lata najważniejszym projektem Putina było zbudowanie konserwatywnej międzynarodówki, która pod przewodnictwem Moskwy mogłaby przeciwstawić się zachodnim wartościom i fali liberalizmu. Taką postawę promowano m.in. w prorządowym serwisie wpolityce.pl. Jednak otwarta inwazja na Ukrainę de facto przekreśla tamten projekt. Wiele wskazuje na to, że teraz rosyjska propaganda zejdzie głębiej.

Zobacz też:

To_tylko Redaktor
To_tylko Redaktor
Konto należące do redakcji TrueStory. Czasem wykorzystywane do puszczania niepodpisanych wiadomości od czytelników.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze