„Reforma emerytalna PO-PSL = praca aż do śmierci” – planszę z takim napisem zaprezentował na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Towarzyszyła mu przy tym minister rodziny Marlena Moląg. Oboje przekonywali, że decyzja o obniżce wieku emerytalnego była zbawienna dla milionów seniorów w całej Polsce. Na niecały rok przed wyborami PiS próbuje sprawdzać, jakie tematy działają na wyborców i co jest w stanie przekonać ich twardy elektorat do tłumnego odwiedzenia lokali wyborczych. Tym samym sięga po stare zaklęcia i to mimo tego, że te pokryły się kurzem. Wynika to z logiki podpowiadającej, że skoro mało kto wierzy już w modernizacyjne zdolności rządzących, to może chociaż zdobędzie się na okazanie wdzięczności.
Na podobny pomysł wpadł Recep Tayyip Erdoğan, który zamierza w ogóle skasować wiek emerytalny w Turcji. Po wprowadzeniu nowej reformy o świadczenie będzie mógł ubiegać się każdy, kto przepracował 25 lat. W skrajnych wypadkach mogą to więc być nawet 43-latkowie. Zarówno Morawiecki jak i Erdogan wyczuwają ogólnoeuropejski trend. Dla przykładu w Niemczech coraz więcej seniorów zdecyduje się przejść na wcześniejszą emeryturę (nawet w wieku 63 lat) i to pomimo tego, że wiąże się to z niższym uposażeniem.
Konsekwencje wcześniejszej emerytury
O tym, że wcześniejsze emerytury oznaczają mniej pieniędzy pośrednio mówi sam PiS. W dokumencie zapowiadającym Krajowy Plan Odbudowy (przypominamy, że pieniędzy z niego jeszcze nie dostaliśmy i nie wiadomo kiedy to nastąpi) czytamy: „Istotnym wyzwaniem jest także stosunkowo niski poziom emerytur osób przechodzących na emeryturę po osiągnięciu ustawowego wieku. Ze względu na relatywnie krótki okres składkowy (30-40 lat) wysokość emerytur wypłacanych przez ZUS jest istotnie niższa niż ostatnie wynagrodzenie”. Pomóc zwalczyć to zjawisko – a przy okazji wprowadzić atmosferę święta – miały 13. i 14. Emerytury, ale nie zrównoważą one kilku lat pracy.
Do tego dochodzi demografia. Nie jest tajemnicą, że od lat rodzi się nas coraz mniej, a przy okazji żyjemy coraz dłużej. Zmienić miał to program 500 plus, ale wbrew założeniom w ogóle nie wpłynął na demografię (najbardziej pomógłby program budowy tanich mieszkań, który PiS zaniedbał). Negatywną tendencję może zatrzymać emigracja, ale przybywający do nas licznie Ukraińcy i Azjaci często nie są płatnikami ZUS (ponadto nie wiadomo jak długo tu zostaną). Co w związku z tym nas czeka? Prognozy pokazują, że dzisiejsi 20-latkowie doczekają emerytur w wysokości 31 proc. przeciętnej pensji (obecne głodowe emerytury to 51 proc.). To najgorszy wynik w Europie i drugi najgorszy na świecie (zaraz po Meksyku).
Czy ZUS zbankrutuje?
W związku z powyższym należy zapytać, czy ZUS zbankrutuje, a jeśli tak to kiedy? To pytanie, które ekonomiści stawiają sobie mniej więcej od międzywojnia i pozostaje ono bez odpowiedzi. Jest tak głównie dlatego, że ZUS nie gromadzi żadnych pieniędzy, tylko transferuje je od razu do emerytów. Jeśli ich brakuje, państwo musi poszukać ich gdzie indziej. Dziura będzie się jednak poszerzać z roku na rok, a zobowiązania emerytalne staną się pokaźną częścią naszych wydatków publicznych.
Zasadniczo na stole są cztery opcje, które mogą przeciwdziałać załamaniu systemu emerytalnego:
- Podniesienie wieku emerytalnego. Jest to najprostsze rozwiązanie, które polega na podniesieniu wieku emerytalnego do poziomu, który pozwoli systemowi emerytalnemu na dalsze funkcjonowanie bez konieczności podnoszenia składek emerytalnych lub obniżania wysokości emerytur. Wiemy jednak, że politycznie może ono okazać się samobójstwem. Rząd PO-PSL, który jako ostatni podniósł emerytury poniósł srogie konsekwencje swojego działania. Dziś mówi się raczej o zrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
- Zwiększenie składek emerytalnych: Można rozważyć podniesienie składek emerytalnych dla wszystkich lub tylko dla niektórych grup, takich jak osoby o wyższych dochodach. W ten sposób można zapewnić, że system emerytalny będzie miał wystarczające środki, aby wypłacać emerytury przez dłuższy okres czasu. To jednak na dłuższą metę droga donikąd. PiS zresztą już na nią wkroczył dokonując historycznego podnoszenia składki ZUS od 1 stycznia 2023 roku
- Reforma systemu emerytalnego: Można rozważyć zmiany w sposobie, w jaki system emerytalny jest finansowany i działa. Na przykład można wprowadzić elementy systemu emerytalnego opartego na kapitale, takie jak fundusze emerytalne, które pozwalają ludziom gromadzić środki na emeryturę poprzez odkładanie pieniędzy na indywidualne konta. To chyba najsensowniejszy pomysł z możliwych, ma jednak spore wady. Po pierwsze nie zabezpiecza potrzeb dzisiejszych emerytów, po drugie nie sądzę aby Polacy masowo zaufali w „państwowe konta bankowe”, bo zawsze będzie mógł znaleźć się ktoś, kto je po prostu okradnie. Takie konto musiałoby korzystać z rozwiązań nowoczesnej bankowości, co oznacza możliwość wypłaty gotówki w każdym momencie. Wówczas jednak trudno nazywać je kontem emerytalnym.
- Zamiast dawać kolejną emeryturę lepiej zainwestować w programy pomocowe i zdrowotne dla seniorów. Nie rozwiąże to jednak najprostszego problemu – braku pieniędzy na chleb czy rachunki. Przy tak wysokiej inflacji jak obecnie dostęp nawet do najlepszego lekarza nie sprawi, że emeryt będzie mógł przeżyć w dużym mieście.
Na które rozwiązanie zdecydują się rządy w przyszłości? Przypuszczam, że dostaniemy mieszankę wszystkiego, tak aby jak najdłużej odwlekać katastrofę emerytalną. Nie sposób jednak nie zauważyć, że to jeden z największych problemów jaki czeka nas w przyszłości i to taki, na który nikt dziś nie przedstawia kompleksowego rozwiązania.
Zobacz też: