piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaKulturaGry wideoW to się grało #3: Paperboy 2

W to się grało #3: Paperboy 2

Po ostatnim tekście o „Prince of Persia” czytelnicy nadesłali nam kilka ciekawych wspominek i pozycji dotyczących gier retro, za które serdecznie dziękujemy. Uwagę zwrócił między innymi jeden tytuł – „Paperboy”, chociaż ja akurat pamiętałem tylko sequel tej gry. Postanowiłem zatem wsiąść na wirtualny rower i dostarczyć kilka gazet – a była to wyjątkowo wyboista droga.

Bądź gazeciarzem. Rzuć gazetą w staruszków. Zostań zwolniony. Brak profitu.

Oba „Paperboye” polegają na tym samym

Chociaż oryginał był typową prostą gierką na automaty, „Paperboy 2” ukazał się w latach 1991 i 1992 na Amigę, Atari ST, DOSa, ale też na Game Boya, NESa czy Sega Mega Drive nakładem studia Tengen. Celem graczy jest przejechanie chłopcem (albo dziewczyną) rozwożącym gazety przez podmiejską uliczkę, doręczenie gazet do prenumeratorów, oraz jednocześnie ucieknięcie groźnym psom czy samochodom. Względem jedynki gra wyróżniała się jedynie minimalnie poprawioną grafiką, możliwością rzucania gazet w obie strony, jak również poczuciem humoru – w niektórych miejscach natrafiamy na zionące ogniem gargulce albo też strzelające w nas armaty.

Na papierze (żart niezamierzony) brzmi to nawet ciekawie, ale gorzej z wykonaniem. Pamiętam szkolne łupanie w „Paperboya 2” do pierwszej śmierci, podobnie jak to było w „Prince of Persia” – obie gry wyróżniają się wręcz niecodziennym poziomem trudności. Blondwłosego księcia i chłopca na rowerze łączy także zupełna niechęć do pozwalania graczowi na skuteczną kontrolę. O ile samo sterowanie gazeciarzem nie sprawia wielkiego problemu, o tyle rzucanie gazetami to prawdziwy koszmar.

Wstawką do gry są „humorystyczne” wycinki z gazet, które wozimy. Taki obrazek dostajemy, gdy rzucimy gazetą w złodzieja…

„Paperboy 2”. Sterowanie rodem z koszmaru

Widok na planszę jest w rzucie izometrycznym, co nawet dziś daje niezły efekt graficzny, ale już same gazety wylatują z naszych rąk pod kątem prostym. W efekcie, jeśli nie jesteśmy tuż obok skrzynki pocztowej, to prędzej wybijemy komuś okno, niż trafimy do celu. W rozgrywce zaś musimy wytrzymać cały tydzień, czyli przejechać przez planszę siedem razy, a każdy prenumerator, który nie dostanie gazety, następnego dnia zrezygnuje. W efekcie po dwóch-trzech dniach zostajemy najczęściej bez czytelników – i bez pracy.

Kolejnym problemem jest to, że mamy ograniczoną ilość żyć na przejście całej gry, a te z kolei tracimy po każdym upadku z roweru. Czasami zaś jednak wywrotka jest nieunikniona, jeśli znajdziemy się w złym miejscu w złym czasie z uwagi na to, jak wolno się poruszamy. Przykładowo w pewnym momencie z boku ulicy wyjeżdża furgonetka – jeśli nie zareagujemy, zanim jeszcze ją zobaczymy, to nie ma większych szans, żeby jej uniknąć. W połączeniu z tym, że bez długotrwałej nauki metodą prób i błędów także nie trafimy w nic gazetą, „Paperboy 2” wywołuje raczej ciągły ból zębów aniżeli zapewnia sensowną rozrywkę.

…częściej jednak oglądamy nabijanie się z naszego nieszczęścia.

„Paperboy 2”. Olej pracę i rób zadymę

Tak naprawdę jedyne, co w tej grze daje trochę radości, to demolowanie obiektów i wywoływanie zamieszania. Chociaż nie można nikogo rozjeżdżać, to możemy rzucić gazetą w parkę emerytów na bujance (spadną), w faceta grzebiącego pod maską auta (zatrzaśnie się na nim) czy w wąż ogrodowy przy opalającej się babie (ochlapie ją wodą). Oczywiście po drugim albo trzecim razie (jeździmy wszak w kółko mniej więcej tą samą trasą) nawet to przestaje być zabawne i jedyne, co nam pozostaje, to włączenie innej gry.

Mimo wszystko można w tej demolce dostrzec pewne echo czegoś, co później stanie się głównym toposem serii GTA. Przecież w tej serii ogrywanej za dzieciaka również właściwy gameplay schodził na drugi plan, a chodziło głównie o to, co psychiatra i filozof Jacques Lacan nazwałby ukrytym pożądaniem zabronionego. W prawdziwym życiu, zgodnie z prawdopodobnie każdą etyką wtłaczaną do głów pięciolatkom, nie wolno zrzucać staruszków z bujanek czy też rozjeżdżać przechodniów autami, jak we wspomnianej serii.

„Paperboy 2”. Zahibernuj się i czekaj na GTA

Jeśli jednak mamy tego nie robić, to po pierwsze, dlaczego gdy o tym myślimy, ekscytuje nas taka perspektywa, a po drugie, czemu zostało to zakodowane w grze wideo? Wobec tego, jeżdżenie naszym gazeciarzem czy też bohaterem z GTA stanowi tylko przyczynek do naprawdę istotnej zabawy w realizację tego, czego się pożąda, mimo, że się nie powinno. Do wydania pierwszego „Grand Theft Auto” (była też wersja na DOSa!) miało upłynąć jeszcze ponad pięć lat, więc ten szczątkowy element rozpierduchy w „Paperboyu 2” musiał młodocianym graczom wystarczyć. Trudno się zreszt dziwić, że późniejsza przemoc w grach zawsze wywoływała histerię w kręgach konserwatywnych rodziców, mimo, że nic do dziś nie wskazuje na systemowe przełożenie jej na chęć czynienia innym krzywdy w prawdziwym życiu.

Gra w każdym razie średnio nadawała się do zabawy już w czasie jej wydania, nic więc dziwnego, że wspomnienie o niej zarosło kurzem, samo zaś studio Tengen przestało istnieć już w 1994 r. Mimo tego produkcja pokutowała gdzieś jeszcze na dyskach w szkolnych komputerach albo też na przekazywanych z rąk do rąk dyskietkach pełnych spiraconych różności. Nie da się ukryć, że poziom trudności „Paperboya 2” wynikał z tego, że oryginał, jak większość gier na automaty, miał za zadanie przede wszystkim wydębić jak najwięcej pieniędzy od gracza. Jak jednak pokazuje praktyka, przekładanie tego na platformy, na które gracz kupuje grę za daną kwotę i chce bawić się nią ile może, po prostu minęło się z celem.

Polecamy:

Jeśli ktoś chce się sprawdzić, to „Paperboya 2” można bez problemu znaleźć w sieci w wersji na kilka różnych sprzętów za pośrednictwem emulatorów. Niemniej jednak możemy zagwarantować, że nawet dla naprawdę hardkorowych graczy nie będzie to miła rozgrywka. A w waszej opinii dało się w to grać? W takim wypadku dajcie znać w komentarzu albo piszcie na Facebooku lub na [email protected].

Bartłomiej Król
Bartłomiej Król
Prawnik, publicysta, redaktor. Na TrueStory pisze głównie o polityce zagranicznej i kulturze, chociaż nie zamierza się w czymkolwiek ograniczać.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze