Nie chcemy tu pisać o skandalu korupcyjnym z udziałem Michniewicza (zdania na ten temat w redakcji są podzielone) ani też rozwodzić nad jakimiś memami w rodzaju „jak można w 40 milionowym kraju…”. W piłce reprezentacyjnej nawet przeciętny zespół może zrobić wynik ponad stan, a koronnym dowodem tego jest Grecja Otto Rehhagela z 2004 r. My zaś obecnie dysponujemy kadrą, w której niemal każdą pozycję można obsadzić graczem z dobrej, europejskiej ligi, a także jednym z najlepszych napastników świata. Co więc jest nie tak i dlaczego kadra nadal przyprawia nas o taki ból zębów?
Kadra Michniewicza. Brak stylu, słabe wyniki
Za Jerzego Brzęczka zgadzały się wyniki (awans na EURO 2020, brak spadku z Ligi Narodów 2020/2021), ale styl gry kadry był obrzydliwy. Regularnie wygrywaliśmy mecze z niżej notowanymi drużynami, jednak wielokrotnie trzeba było przepychać rezultat kolanem. Za Paulo Sousy odwrotnie – kadra grała radosny, ofensywny futbol, ale jednocześnie jej wyniki stały się złe. Potrafiliśmy grać jak równy z równym z Hiszpanią czy Anglią i urywać im punkty, a z drugiej strony dostawać w łeb od Słowacji czy Węgier, bo zupełnie rozsypała się nasza obrona.
Za Czesława Michniewicza póki co nie zgadzają się ani wyniki, ani styl. No, niby zagramy na mundialu, ale w barażach, do których jeszcze awansował Sousa, mieliśmy bez dwóch zdań więcej szczęścia niż rozumu. Rosja postanowiła rozpętać krwawe piekło na Ukrainie, co okazało się oddaniem nam walkowera w pierwszym meczu. Z kolei debiut trenera w starciu o punkty przeciwko Szwecji okazał się wprawdzie udany, ale przypomnijmy jego przebieg: gol Lewego po karnym, gol Zielińskiego po kuriozalnej stracie obrońcy i wynik dowieziony dzięki temu, że Szczęsny był dobrze dysponowany w bramce (6 interwencji).
Dalej był jednak już dramat. Rzutem na taśmę ograne rezerwy Walii, a potem dwie dobre pierwsze połowy w pierwszych meczach z Belgią (w drugiej dostaliśmy 5 goli) i Holandią (w drugiej straciliśmy dwa gole, powinniśmy trzy). Rewanże z krajami Beneluksu to już zupełna strata 180 minut. Z tych gier jednak można wysnuć kilka zbiorczych, sensownych wniosków, które należy wdrożyć w życie właściwie natychmiast, jeśli chcemy myśleć na mundialu w Katarze o czymkolwiek więcej, niż o klasycznej triadzie mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor.
Kadra Michniewicza. Co zrobić, by działała?
Za Sousy przynajmniej w ataku szło naprawdę solidnie. Obecnie mamy ponurą serię 229 minut bez gola, a Michniewicz, podobnie jak wcześniej Brzęczek, chyba nie potrafi wykorzystać faktu, że ma w składzie takiego napastnika, jak Robert Lewandowski. Za Sousy ówczesny zawodnik Bayernu na luzie ładował Hiszpanom i Szwedom. W ostatnich meczach Ligi Narodów zaliczył natomiast tylko jednego gola z gry. Lewy znowu jest osamotniony i odcięty od podań snuje się po boisku; w ostatnich 3 meczach kadry oddał… dwa strzały. A jednak podają mu ci sami goście, co za czasów siwego bajeranta.
Z tym wiąże się kolejny problem. Do mundialu zostały najprawdopodobniej dwa mecze (niedzielny z Walią i jeden sparing), a konia z rzędem temu, kto powie, co ta drużyna ma grać i w jakim mniej więcej ustawieniu. Brzęczek stawiał na skrajną defensywę i długie piłki do przodu, Sousa postanowił rzucać się na przeciwników wysokim pressingiem. Michniewicz zdaje się próbować kombinacyjnego grania szybkimi podaniami i testuje różne formacje, ale wczoraj cokolwiek zaplanował, działało przez jakieś 10, 15 pierwszych minut, a potem zdechło.
Problemem siwego bajeranta z Portugalii było to, że nie dostosował swojej taktyki pod zawodników, którymi dysponował. Grający wysoko w trójce obrońców Glik z Bednarkiem mieli problemy i z rozgrywaniem, i z piłkami rzucanymi im na plecy (co wczoraj też zresztą widzieliśmy), za to ich zastępcy nie proponowali takiego poziomu w czystej sztuce obronnej. Paradoksalnie w ostatnich meczach ten duet wyglądał najlepiej, gdy próbowaliśmy bardziej klasycznej czwórki z tyłu.
Jeśli obaj w ogóle mają jeszcze grać w tym roku w kadrze (Glik średnio wygląda w przeciętnym klubie Serie B, Bednarek wyleciał ze składu Southampton i nie wiadomo, czy będzie grał w Aston Villi), to może raczej nie ma co szukać kwadratury koła i pora wrócić do ustawienia, w którym potrafiliśmy skutecznie się bronić. Z drugiej strony, może czas podziękować im obu i wystawić tercet Kiwior-Wieteska-Dawidowicz – tyle, że nie bardzo jest czas na jego sprawdzenie i ogranie.
A w ostatnich meczach jeszcze większym problemem jest środek pomocy. Krychowiak, Linetty, Góralski i Żurkowski nie są obecnie w stanie prowadzić rozgrywania gry swojej drużyny. Kimś takim był Jakub Moder, ale nie zdąży on wyleczyć swojej kontuzji przed turniejem. Piotr Zieliński nigdy nie grał chyba lepiej, niż obecnie – być może warto byłoby jednak przestawić go głębiej do środka pola, a na pozycji ofensywnego pomocnika spróbować zagrać kimś innym. Z taką dziurą w środku pola nie będziemy w stanie prowadzić spotkania czy próbować gry krótkimi podaniami, co starał się robić Michniewicz.
Kadra Michniewicza. Gdzie jest mental?
Naprawa obrony i załatanie dziury w środku pola to dwa najważniejsze zadania selekcjonera Michniewicza, ale trzecim, równie istotnym, jest utrzymanie na odpowiednim poziomie mentalu drużyny. Wczoraj znów oglądaliśmy, jak sfrustrowany Robert macha łapami i opieprza swoich kolegów po nieudanych zagraniach, zaś po meczu nastąpił kolejny festiwal kiepskich wymówek, zamiast porządnego walnięcia się w pierś.
Zresztą trener w swojej ostatniej pracy w Legii także potrafił wzbić swoich podopiecznych na wyżyny w pojedynczych meczach (dwumecz ze Slavią Praga w eliminacjach LE czy wygranie dwóch meczów w grupie z Napoli, Leicester i Spartakiem Moskwa). Finalnie nie był jednak w stanie na czas rozbroić tykającej bomby, jaką miał w szatni, i wyleciał.
Z kolei nie od dzisiaj wiadomo, że atmosfera w kadrze także jest daleka od idealnej. Wiele źródeł twierdzi, że grupa starszych zawodników cieszy się szczególnymi względami do tego stopnia, że mają mieć wpływ na powołania – podobno stąd chociażby ciągłe pomijanie z przyczyn pozasportowych Rafała Gikiewicza. Taki Kamil Grosicki rozumie, dlaczego nie gra – ale gdyby selekcjoner chciał odstawić na boczny tor Glika czy Krychowiaka, mógłby łatwo stracić szatnię.
Nie wiemy, co stanie się w niedzielę i na mundialu – ale słaba postawa powinna skutkować zmianą trenera na kogoś, kto będzie w stanie wykorzystać, że mamy naprawdę dobrą generację zawodników. Paulo Sousa w sumie nie ma pracy i zna tych ludzi… Żarty na bok, ale ktokolwiek obejmie kadrę, będzie musiał wytłumaczyć dwóm weteranom, że ich czas się skończył. Najlepszy do tego będzie człowiek z zewnątrz, nieuwikłany w żadne koligacje towarzyskie z działaczami ani dziennikarzami sportowymi.
Czytaj także:
Na koniec postanowiliśmy sami zabawić się w selekcjonerów i zaproponować skład, który chcielibyśmy zobaczyć w akcji chociażby w jakimś meczu towarzyskim. Z tyłu zaproponowany tercet obrońców, z których żaden nie nazywa się Glik i Bednarek, z asekurującym go defensywnym pomocnikiem Bielikiem. Co do Casha i Zalewskiego na wahadłach nikt nie ma wątpliwości, tak samo jak z Zielińskim, Szymańskim, Lewym i Milikiem – pytanie tylko, jak ich sensownie ustawić, by najlepiej wykorzystać ich potencjał.
Polecamy:
Wszystko ładnie, tylko wydaje mi się, że odmienia się „meczów”, a nie „meczy”
Właściwie to obie formy są poprawne (por. miecz – mieczy). Ale szanujący się redaktor by mi to poprawił, więc zmieniłem 😉