
Czy państwo może odpowiadać za zanieczyszczone powietrze?
W maju tego roku Juliane Kokott, rzeczniczka generalna Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, wydała opinię w przedmiocie sposobu rozpoznania sprawy obywatela pozywającego rząd swojego państwa za złą jakość powietrza. Sprawa dotyczyła mieszkańca Paryża, który pozwał Francję o 21 mln euro, twierdząc, że rosnące zanieczyszczenie powietrza w stolicy kraju zaszkodziło jego zdrowiu. Według tego powoda rząd francuski nie zapewnił przestrzegania w mieście limitów unijnych.
Zgodnie z treścią opinii prawnej, rządy państw UE mogą być pociągnięte do odpowiedzialności, jeśli nie spełniły norm dotyczących jakości powietrza, nawet, jeśli trudno udowodnić bezpośredni związek przyczynowy między poważnym naruszeniem przepisów antysmogowych a konkretnym uszczerbkiem na zdrowiu. Państwa mogą uwolnić się od odpowiedzialności, jeśli udowodnią, że zanieczyszczenie powietrza wystąpiłoby mimo przyjęcia na czas przeciwdziałających mu strategii.
Opinia tego rodzaju nie ma charakteru wiążącego dla sędziów Trybunału, ale często bywają one uwzględnianie w jego orzeczeniach, w szczególności w sprawach o precedensowym charakterze. W 2019 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał już, że Francja „systematycznie i uporczywie” przekraczała roczny limit dla dwutlenku azotu od 2010 roku. Z kolei w Wielkiej Brytanii w 2020 roku dziewięcioletnia Ella Adoo-Kissi-Debrah stała się pierwszą osobą, której przyczyną śmierci została określona jako zanieczyszczenie powietrza. Mieszkała w pobliżu ruchliwej drogi w Londynie i zmarła na atak astmy.

Niemcy pozywają swój kraj przed Trybunał
Teraz na podejście zbliżone do przedstawionego w opinii złożonej do ETS powołuje się grupa Niemców, która złożyła skargę do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Powodowie powołują się na naruszenie przez rząd praw człowieka (prawo do zdrowia). W sprawie nie chodzi o odszkodowanie czy zadośćuczynienie, ale o podjęcie przez rząd działań, także w zakresie edukacji. Orzeczenie na ich korzyść miałoby zastosowanie w całym kraju.
Grupa siedmiu osób, wśród których są rodzice występujący w imieniu dzieci, twierdzi, że ich zdrowie jest zagrożone, a rząd nie zapewniają im ochrony. Wielu z nich ma astmę. Mieszkają w Berlinie, Monachium, Frankfurcie i Düsseldorfie – czterech z siedmiu największych niemieckich miast – i twierdzą, że oddychają powietrzem o stężeniu zanieczyszczeń cztery do pięciu razy wyższym niż normy WHO.
Volker Becker-Battaglia mieszka w Monachium, przy jednej z najbardziej zanieczyszczonych ulic w Niemczech. „Zanieczyszczenie powietrza to problem, którego nie widać. To zabójca, którego nie ma w umysłach ludzi”, mówi mediom. „Setki tysięcy ludzi jeździ swoimi samochodami przed naszym domem każdego dnia, to straszne. Uciekamy z miasta, kiedy tylko możemy”, wyjaśnia.
Constanze, z Düsseldorfu, która woli używać tylko swojego imienia, aby chronić swoją prywatność, powiedziała, że bierze udział w sprawie dla swoich dwóch dzieci. „Zasługują na to, by dorastać w zdrowiu. Życie w mieście nie powinno skazywać ich na zachorowanie z powodu zanieczyszczenia powietrza i noszenie jego skutków ze sobą przez resztę życia.”
Poziomy zanieczyszczenia powietrza w Niemczech są zazwyczaj (w odróżnieniu od Polski) zgodne z prawem krajowym, ale powodowie twierdzą, że prawo musi się zmienić, aby odzwierciedlić zmianę konsensusu naukowego. WHO obniżyła zalecane limity w 2021 roku, ponieważ pojawiło się więcej informacji na temat zagrożeń związanych z toksycznym powietrzem.
Niemiecka Agencja Środowiska powiedziała, że to kraje federalne są odpowiedzialne za ocenę jakości powietrza i podejmują działania, jeśli limity są naruszane. „Wartości przewodnie WHO to zalecenia, które nie mają prawnie wiążącego charakteru wartości granicznych dyrektywy UE w sprawie jakości powietrza”, napisała agencja w środowisku.
Czytaj także:
- Jeśli Niemcy nie chcą atomu, niech Polska wydzierżawi ich elektrownie
- Reparacje od Niemiec. Rewizja traktatów to otwarcie puszki Pandory
Niemcy pozywają rząd za smog. A w Polsce?
Tymczasem w Polsce aktorka Grażyna Wolszczak pozwała Skarb Państwa o 5 tys. złotych zadośćuczynienia na cel społeczny za niewystarczające działania przeciwko smogowi – i wygrała w obu instancjach. To jeszcze jednak nie koniec sprawy, bo do Sądu Najwyższego trafiła w tej sprawie skarga nadzwyczajna złożona przez Zbigniewa Ziobrę jako Prokuratora Generalnego.
Ten argumentował, że nie ustalono, czy w miejscu zamieszkania aktorki przekroczono normy, a poza tym jeździła samochodem z silnikiem Diesla i sama się do tego smogu dokładała. Podobna sprawa toczy się m.in. z powództwa Jerzego Stuhra czy Mariusza Szczygła, a także jeden pozew zbiorowy, podpisany przez 223 osoby – te sprawy jednak nie zakończyły się prawomocnie.
Polecamy: