Jak pisaliśmy przed kilkoma dniami PiS zamierza oprzeć na pomyśle powiększenia armii przyszłą kampanię wyborczą. Ma być to jednak powiększenie rewolucyjne. Według ministrów Błaszczaka i wicepremiera Kaczyńskiego, polska armia ma być wielkości niemieckiej i finalnie liczyć jakieś 300 tys. żołnierzy (250 tys. wojsk operacyjnych i 50 tys. terytorialsów). Spekulacje na temat tego, czy budżet wytrzyma takie obciążenie (bo musimy dodać do tego podwyżki pensji dla wszystkich wojskowych) wiceminister Ociepa ucina krótkim „stać nas na to”. To o tyle ciekawe, że jeszcze przed chwilą rząd chciał w celu zwiększenia wydatków na armię luzować dyscyplinę budżetową i zmieniać konstytucję.
Skąd wziąć ludzi do wojska?
Ociepa dodaje, że ścieżka wojskowej kariery ma być atrakcyjniejsza niż kiedyś. Państwo chce też promować postawy proobronne poprzez harcerstwo i ochotnicze straże pożarne. Najłatwiej podnieść statystykę wykwalifikowanych „żołnierzy” byłoby wracając do służby poborowej, ale to bardzo niepopularna decyzja i PiS jej nie wprowadzi. Minister Ociepa zaznaczył jednak, że państwo ma ambicje aby każdego nastolatka wysłać na strzelnicę, tak aby nauczył się strzelać z broni krótkiej i długiej. To prawdopodobnie oznacza, że nie będzie powrotu do strzelania z KBKS-ów, a więc popularnej niegdyś broni sportowo-szkoleniowej.
Każdy po ukończeniu nowego kursu z przysposobienia obronnego powinien umieć: obsługiwać broń, udzielić pierwszej pomocy, znać sygnały alarmowe i umieć zachować się w sytuacjach kryzysowych. Wiemy, że w praktyce lekcje PO mogą nie być tak ekscytujące, jak zapowiadają się na papierze, ale liczymy na to, że nauka strzelania wywoła w uczniach dreszczyk ekscytacji i faktycznie spróbują się czegoś nauczyć. Oczywiście pod warunkiem, że znajdą w pobliżu szkoły strzelnicę. W tym ma pomóc program „strzelnica w powiecie”, który na razie ślamazarzy się ze względu na koszty materiałów budowlanych.
MON chce śledzić rosyjską dezinformację
Z wypowiedzi ministra wynika, że nasze zakupy zbrojeniowe muszą opierać się na miksie polsko-zagranicznym. Polska Grupa Zbrojeniowa wyprodukuje wozy opancerzone i drony, a od Amerykanów weźmiemy będące poza naszym zasięgiem samoloty (F-35) czy czołgi (Abramsy). Pytanie o przydatność bojową tych drugich (mowa o super ciężkich czołgach) w wywiadzie przeprowadzanym przez DGP nie padło. A, szkoda, bo eksperci mają wątpliwości, czy abramsy będą w stanie pokonać najmniejszą rzeczkę, czy po prostu utkną w jej korycie.
Z nowości, Ociepa dodał, że MON powoła specjalną komórkę do walki z rosyjską dezinformacją. Jako przykład podał plotki, które skutkowały szturmem na bankomaty czy stacje benzynowe. Według ministra, wypowiedzi które powodują tak paniczne reakcje mogą być „równie szkodliwe jak bombardowania”. Przeprowadzający wywiad Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki zapytali, co w takim razie z wolnością słowa? Ociepa uspokoił ich, że ministerstwu chodzi tylko o kontrolę wypowiedzi inspirowanych z zewnątrz.
Zobacz też: