Górski Karabach. Wszyscy kłamią
Właściwie w Górskim Karabachu najbardziej wiarygodnym źródłem informacji są media Republiki Arcachu i lokalne donosy. O tym, ile warte są przekazy z rosyjskich mediów, wiemy od dawna. Niemniej jednak, w konflikcie państw trzecich Rosjanie mogą zachowywać zaskakujący obiektywizm. Być może nawet większy niż Azerbejdżan, który w rankingu wolności Freedom House znajduje się na tej samej półce, co Chiny i Białoruś.
Jeśli chodzi o oddolne informacje, to nie mamy tutaj wiele. Na Twitterze pojawiło się nagranie, na którym rosyjskie wojska opuszczają Republikę Arcachu przez korytarz lacziński. Filmik jest złej jakości, a poza tym nie mówi nic – trudno oczekiwać, by Rosjanie nie mieli w ramach sił pokojowych pewnej rotacji. Pojawiły się też fotografie, świadczące o tym, jakoby Azerowie mieli zająć wioski, a raczej ruiny wiosek Faruch i Karagluch, na północny zachód od miasta Askeran, które to na mocy traktatu pokojowego z 2020 r. miały pozostawać przy Republice Arcachu.
Armenia: Azerowie atakują Arcach
Z informacji podanych przez ministerstwo obrony Republiki Arcachu wynika, że Azerowie użyli dronów Bayraktar do zbombardowania pozycji zajmowanych przez żołnierzy nieuznawanego państwa. Miały one zabić trzy osoby i ranić kolejne 15. Arcach podał też, że wojska azerskie nadal stacjonują w zajętych wioskach. Nieuznawany kraj 26 marca wprowadził stan wojenny.
Armenia zaś wezwała społeczność międzynarodową do zapobiegania próbom „destabilizacji sytuacji na Kaukazie Południowym” oraz wskazała, że rosyjski kontyngent pokojowy, który stacjonuje w Arcachu od 2020 r., podejmie konkretne kroki w celu rozwiązania sytuacji i zapobieżeniu dalszemu rozlewowi krwi.
Erywań wskazał też w nocie, że zajęcie wioski Faruch poprzedził „poprzedził nieustanny ostrzał ormiańskich osiedli i infrastruktury cywilnej”, jak również ostrzegł przed katastrofą humanitarną – do Republiki Arcachu gaz dostarcza Azerbejdżan, który ostatnio odciął dopływ tego surowca pod pretekstem prac remontowych sieci. Azerowie odparli na to, że faktycznie prowadzą prace, a dopływ węglowodorów do Stepanakertu wznowią po przeprowadzeniu testów. Dziś rano armeńska agencja prasowa Armenpress poinformowała o wznowieniu dostaw.
Rosja: potwierdzamy wersję Armenii, ale zapewnimy spokój
Na armeńskie rewelacje zareagowała natychmiast Moskwa, z którą z kaukaskich państw Erywań ma zdecydowanie najlepsze stosunki. Ministerstwo obrony Rosji podało, że Azerbejdżan faktycznie użył Bayraktarów i wkroczył do spornych wiosek, oraz wyraziło „ogromne zaniepokojenie” rosnącym napięciem w regionie.
„Naruszając postanowienia trójstronnego oświadczenia przywódców Rosji, Azerbejdżanu i Armenii z 9 listopada 2020 roku, siły zbrojne Azerbejdżanu w dniach 24-25 marca wkroczyły w strefę odpowiedzialności rosyjskiego kontyngentu pokojowego w Górskim Karabachu i utworzyły posterunek obserwacyjny” – poinformowało w oświadczeniu rosyjskie ministerstwo obrony.
Azerbejdżan: Arcach nie istnieje, to Armenia jest tym złym w sporze
Do strony azerskiej został wysłany apel o wycofanie się. Azerowie umyli ręce i przekazali, że oświadczenie jest jednostronne i nie odzwierciedla prawdy, a Azerbejdżan nie naruszył ani jednego postanowienia traktatu pokojowego. To strona armeńska miała go naruszyć, nie wycofując swoich jednostek z uznanego przez społeczność międzynarodową terytorium Azerbejdżanu. Finalnie jednak 27 marca Azerowie mieli się wycofać.
Co jednak najważniejsze w oświadczeniu, ministerstwo spraw zagranicznych Azerbejdżanu wskazało, że nie ma czegoś takiego jak Arcach – na tym terenie są tylko azerskie prowincje Górski Karabach i Wschodni Zangezur, a oni sami działali w zgodzie z prawem międzynarodowym. Milczenie zachowała za to Turcja – patron Azerbejdżanu.
Konflikt w Górskim Karabachu. Czy zamieni się w wojnę?
To, co się działo w Karabachu, to raczej próba sił i test sprawności Rosjan w obliczu domniemanego wycofania się ich wojsk, aniżeli próba wznowienia działań wojennych czy, jak pisali niektórzy, utworzenie drugiego frontu przeciwko Moskwie (tak, były takie określenia). Tak długo, jak w Arcachu stacjonować będą rosyjskie siły stabilizacyjne, nie sądzimy, by Azerbejdżan ośmielił się uderzyć na pełną skalę. Z drugiej strony, te siły muszą siedzieć w górskim kraju, zamiast uczestniczyć w inwazji na Ukrainę.
Polecamy:
- Górski Karabach czy Arcach? O co walczą Armenia i Azerbejdżan
- Wojna na Ukrainie. Aktualne informacje na 28.03
Baku nie zaryzykowałoby raczej otwartej wojny z Rosją, bo tego, nawet ze wsparciem Turcji, nie mieliby szans wygrać. Jeśli jednak Rosjanie okazaliby się niezdolni do kontrolowania spornych obszarów, Azerowie mogliby się pokusić o jakiś rodzaj „specjalnej operacji wojskowej”. Narracja Azerbejdżanu jest obecnie tak wroga Armenii, że bez zmiany nastrojów prędzej czy później na pewno do niej dojdzie.