
Pani Agato Dudo,
jako nauczycielka wie Pani, że w szkole najważniejszy jest uczeń. Wiemy też, że tzw. Lex Czarnek właśnie w niego finalnie jest wymierzone. W jego możliwość wyboru i wolność. Nieuchronność tego, co ustawa przyniesie, już teraz powoduje swoisty lęk wśród dyrektorów i nauczycieli. Jeszcze nie weszła w życie, a już zaczynamy żyć według jej reguł: w jednej ze szkół w Gdańsku minister próbuje wpływać na organizację zajęć dotyczących edukacji seksualnej. I nie jest dla niego ważne zdanie rodziców, którym — według szumnych zapowiedzi — służyć miała wspomniana ustawa.
Lex Czarnek pozbawia ucznia i rodzica wyboru
Prawda wydaje się zupełnie inna. Ustawa zablokuje dzieciom i rodzicom możliwość wyboru. Dozwolone będą tylko zajęcia zgodne z określonym poglądem. I nie powinniśmy do tego dopuścić. W polskim szkolnictwie od dawna wybór jest dla ucznia zbyt często iluzją. A zmiany, które się obecnie proponuje, pozbawia nawet tej iluzji.
W większości polskich szkół u uczniów ceni się głównie posłuszeństwo. Uczeń posłuszny jest grzeczny, miły, niesprawiający problemów. Siada szybciutko w ławce i pilnie powtarza wyuczone frazy, dzień wcześniej podyktowane do zeszytu. Ma być niczym nagranie wypowiedzi nauczyciela. Jakby na poważnie, niczym instrukcję, potraktowano frazę z Seksmisji:
Zdrowy organizm żyje i działa, dopiero chory zastanawia się nad sobą.
Lex Czarnek. Ucieczka w przeszłość
Nie było dobrze od lat, ale teraz coraz mniej mamy złudzeń, że w ogóle próbuje się cokolwiek naprawiać. Słowa, które wypowiada obecny minister, są raczej niszczycielską siłą, która chce wszystkich zamienić w jakąś bezmyślną, podporządkowaną masę. I ta ustawa najwyraźniej ma mu w tym pomóc.
Jak myśleć o uczniu jako podmiocie, a nie przedmiocie działań edukacyjnych? Montessori czy Korczak, choć żyli w czasach naznaczonych cierpieniem, nieustannie inspirują, jak w małym człowieku ujrzeć przede wszystkim człowieka. Ich naśladowcy dają nadzieję, że alternatywna wobec budowania posłusznego obywatela edukacja stanie się coraz popularniejsza. Że dzieci i młodzież w polskich szkołach poczują się potrzebne i doceniane. Nauczyciel będzie miał szansę sam zejść z piedestału i zamiast udawanym mentorem i mistrzem, stanie się towarzyszem w zdobywaniu nowych doświadczeń.
Obecne działania i wypowiedzi ministra wydają się zmierzać w przeciwnym kierunku. Zamiast umiejętności — wiedza, zamiast samodzielności — kontrola. Zamiast poszukiwania — jedyne słuszne odpowiedzi. Mam na myśli ogół działań, który wydaje się już nie dreptaniem w miejscu, ale cofaniem się.
Lex Czarnek czeka na podpis. Do kosza z tą ustawą!
Ten list nie jest prośbą o jakieś doraźne, pojedyncze działania, które skupiają się na wetowaniu tej lub innej ustawy. Ten list to zaproszenie do permanentnego sprzeciwu wobec wszelkich działań na szkodę polskiego szkolnictwa, w którym uczeń powinien być najważniejszy. W którym nie powinien być tylko problemem, małym dorosłym, z którego trzeba zrobić dużego dorosłego zgodnie ze stworzoną jeszcze przed jego narodzinami matrycą.
Polecamy:
- Michał Domagalski nominowany do Edukacyjnego Okrągłego Stołu
- Barbara Nowak ma kłopoty. Część PiS chce jej dymisji
Ale zacznijmy od jawnego sprzeciwu wobec Lex Czarnek. Wspólnie spróbujmy zrobić wszystko, żeby powstrzymać Przemysława Czarnka. To dobry początek w walce o lepsze jutro dla dzieci żyjących w Polsce. Dla naszego wspólnego dobra, zwracam się do Pani, jako nauczycielki i pierwszej damy: zadbajmy o możliwość rozwoju dzieci. I mówmy o problemach polskiej edukacji głośno. Wierzę, że Pani głos usłyszy więcej osób niż mój.
Łączę serdeczne pozdrowienia
Michał Domagalski
***
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji
Czytaj też: