„Andrzej Sapkowski powiedział o Henrym Cavillu: byłem bardziej niż zadowolony z pojawienia się Henry’ego Cavilla w roli Wiedźmina, to prawdziwy profesjonalista. Tak jak Viggo Mortensen dał swoją twarz Aragornowi, tak Henry dał swoją Geraltowi i tak już zostanie na zawsze.” W ten sposób jeden z internautów rozpoczął petycję o przywrócenie brytyjskiego aktora do roli fikcyjnego zabójcy potworów, zamieszczoną na portalu change.org. Jej tytuł to:
NETFLIX: MUSISZ zatrzymać Henry’ego Cavilla jako Wiedźmina i wymienić scenarzystów
Po czterech dniach od opublikowaniu, pod petycją podpisało się już 50 tys osób. Wszyscy zgadzają się z argumentem, że „Henry Cavill jest jednym z tych wielkich fanów, zna to wszystko na wylot i chciał pozostać wierny światu Sapkowskiego, dlatego Netflix chce go zastąpić”. Odezwa jest skierowana do osób zarządzających firmą, którzy niedawno ogłosili decyzję, że od czwartego sezonu serialu (premierę trzeciego zaplanowano w połowie przyszłego roku) w główną rolę wcieli się Liam Hemsworth.
Czasu na działanie jest sporo, więc fani Cavilla postanowili policzyć szable. Są przekonani, że powodem zmiany jest nic konflikt aktora ze scenarzystami i showrunnerką Lauren Hissrich. „Kierownictwo Netfliksa po raz kolejny podjęło poważną decyzję przeciwko swoim fanom. Powodem, dla którego Wiedźmin jest tak popularnym show, jest miłość fanów do materiału źródłowego książek i gier, które są znienawidzone przez i aktywnie zostały wyśmiewane przez pisarzy i showrunnera” – czytamy w petycji.
„Pokażmy im w czystych liczbach (i tym samym straconych pieniądzach, bo tylko na tym im tak naprawdę zależy), że nikt z nas, fanów Wiedźmina, nie stanie z nimi i porzuci serial (i potencjalnie nasze abonamenty) po zakończeniu 3. sezonu Wiedźmina” – apeluje autor petycji. Jak podkreśla, Netflix może istnieć tylko dzięki pieniądzom widzów zadowolonych z rozrywki, a w przypadku tego serialu „zespół produkcyjny podejmuje decyzje całkowicie sprzeczne z naszymi interesami”.
Henry Cavill nie będzie Wiedźminem. Przecieki od redańskiego wywiadu
„Musieliśmy już cierpieć przez katastrofę, jaką było zakończenie ’Gry o Tron’. Netflix – nie powtarzajcie dokładnie tego samego błędu trzymania się scenarzystów i showrunnerów, którzy uważają, że są lepsi od faktycznych twórców historii, które zapewniły im sukces” – to ostatnie życzenie i zarazem największa obawa, którą dzielą fani każdej produkcji, która ma zostać zekranizowana. Czy jest szansa, że Netflix odkręci to, co się stało i przywróci Cavilla?
Trzeba brać pod uwagę, że konflikt aktora z twórcami, choć prawdopodobny, nie jest jedynym powodem, który mógł stać za tą decyzją. Niedawno ogłoszono, że Henry Cavill po raz kolejny wcieli się w rolę Supermana, a zdjęcia do produkcji mogą kolidować z pracą na planie kolejnych sezonów „Wiedźmina”. Portal Redanian Intelligence (Wywiad Redanii – krainy ze świata Wiedźmina) przypomina, że aktor nie raz podkreślał, że jeśli dojdzie kiedyś do takiego konfliktu, da radę pogodzić oba projekty.
Spekuluje się też, że na decyzję Cavilla może mieć wpływ fakt, że od dawna jest jednym z głównych kandydatów do zastąpienia Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda. Być może Brytyjczyk robiąc dodatkowe miejsce w kalendarzu chciał zwiększyć swoje szanse, albo nawet jest już po słowie z twórcami serii o agencie 007, którzy czekają na odpowiedni moment z ogłoszeniem decyzji. Białe włosy, kocie oczy i miecz, z drugiej strony obcisły strój z peleryną – to być może wizerunki zbyt kłócące się z dostojnym Bondem.
Henry Cavill pokłócił się z twórcami Wiedźmina. Wiele na to wskazuje
Dużo więcej wskazuje jednak, że sytuacja wygląda dokładnie tak, jak opisał autor petycji. Cavill nie może powiedzieć wprost, dlaczego nie wcieli się już w rolę Geralta, bo byłoby to sabotowaniem produkcji, w której wciąż bierze udział. Z drugiej strony, zapytany w jednym z najnowszych wywiadów o powody swojego odejścia, stwierdził:
Jeśli wierzysz w to, co robisz, będziesz w stanie dalej to robić. Jeśli zdasz sobie sprawę z robienia czegoś nieodpowiedniego, musisz przestać to robić. Nie możesz dalej w tym tkwić bez powodu, bo to poprowadzi cię na mroczną ścieżkę.
Cavill wielokrotnie podkreślał, że jest zapalonym fanem gier z serii, za sprawą których sięgnął też po prozę Sapkowskiego. W załączonym wyżej wpisie na Instagramie widać wyraźnie, że postać Geralta była dla niego naprawdę ważna. Aktor sam zgłosił się do twórców serialu, gdy okazało się, że szukają odtwórcy głównej roli. Wydawało się, że dla gwiazdy jego formatu nieco za niskie progi. Tymczasem Showrunnerka Lauren Hissrich przyznała, że na początku nie była przekonana do Cavilla.
Dziś już wiadomo, że Amerykanka nie chciała mieć w ekipie kogoś, kto lepiej zna prozę Sapkowskiego, niż ona. Szczególnie, że planowała zrobić z niej w dużej mierze poprawną politycznie papkę. Producent wykonawczy Tomek Bagiński, który miał być kustoszem „prawdziwości” Wiedźmina, nie spełnił swojej roli, bez żenady odpierając krytykę drugiego sezonu słowami: im młodsi widzowie, tym logika intrygi jest mniej istotna. To ludzie wychowani na TikToku, na YouTube, którzy sobie skaczą z jednego filmiku na drugi.
Polecamy:
Cavill już przed premierą drugiego sezonu stwierdził, że walczył z twórcami o to, by Geralt był bardziej podobny do tego z książek Andrzeja Sapkowskiego. Później wydawało się, że problem jest rozwiązany: aktor dostał podwyżkę z 400 tys do miliona dolarów za odcinek i zapowiedział, że będzie związany z serialem do końca, czyli do ukończenia 7. sezonu. Okazuje się, że w trzecim sezonie twórcy jeszcze bardziej „odpięli wrotki”. Ciekawie w tym kontekście prezentuje się news z końca października, jakoby scenarzyści i showrunnerka mieli wyśmiewać materiał źródłowy, czy wręcz go nienawidzić.
To wygląda na przeciek od kogoś, kto był dość blisko, by to zaobserwować i komu mocno się to nie podobało.
Czytaj też: