Takie absurdy tylko w Rosji
Strona rosyjska już wielokrotnie pokazała, że w obieraniu iście absurdalnych rozwiązań nie ma sobie równych. Od zaangażowania skazańców w działania wojenne po wykorzystywanie zabytkowych czołgów pamiętających czasy Stalina. Teraz w tym klaserze głupoty umieszczony został kolejny znaczek.
Fiedot Tumosow, aby uzasadnić swój pomysł, użył następujących słów:
Mamy w kraju bardzo wielu treserów psów, którzy mogą uczyć ich różnych umiejętności. Opiekunowie mogą szkolić duże, agresywne psy i kierować je na pole walki. Niech pomagają w wyciąganiu rannych, biorą udział w rozminowywaniu.
Cała koncepcja ma zostać zwieńczona wprowadzeniem nowych przepisów, które znajdują się na etapie przygotowań ze strony Dumy Państwowej. I oczywiście historia pokazuje, że wykorzystanie psów podczas walk nie jest niczym nowym, jednak tu sprawa dotyczy przede wszystkim zwierząt bezpańskich. Władze regionalne miałyby decydować o tym, jaki los je spotka, włączając w to możliwość ich zabijania.
Warto dodać, że postać Fiedota Tumosowa jest powszechnie znana w świecie polityki. Jego zaangażowanie w sprawę rosyjską trwa już ponad trzy dekady, a rząd Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii ukarał go za otwarte wspieranie putinowskich działań.
Bezpańskie psy na froncie. Reperkusje
Oczywiście śmiała deklaracja o zaangażowaniu bezpańskich psów w wojnę szybko przyniosła efekty. Organizacje walczące o prawa zwierząt już zapowiedziały, że będą protestować. Anton Gerashchenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, udostępnił w środę na Twitterze klip z sugestią Tumusowa dotyczącą psów. Otwarcie określił to mianem szaleństwa.
Z kolei Jason Jay Smart, doradca polityczny ds. polityki poradzieckiej i międzynarodowej, powiedział Newsweekowi, że jego zdaniem sugestia Tumusowa „wskazuje na fakt, że Rosjanie zdają sobie sprawę, że wszystko szybko się rozpada”.
Problem bezpańskich psów w Rosji pojawiał się już kilkukrotnie w debacie publicznej. W ciągu kilku ostatnich lat doszło do brutalnych ataków na ludzi ze strony tych zwierząt. Głośna sprawa miała miejsce w mieście Orenburg, gdzie na skutek pogryzieni zginął mały chłopiec.
Pozostaje tylko czekać aż Rosjanie przez poniesione straty zaczną angażować w swoją „specjalną operację wojskową” – jak to ładnie ujmują – traktory, ciągniki, wozy asenizacyjne, a także koty, chomiki i trzodę chlewną.
Czytaj także: