piątek, 6 grudnia, 2024
Strona głównaKuchniaUkraiński Burger w McDonald’s. Polacy go nie zjedli, ale i tak się...

Ukraiński Burger w McDonald’s. Polacy go nie zjedli, ale i tak się zesrali

McDonald’s, światowy lider w produkcji śmieciowego jedzenia, a konkretnie jego polski oddział, wprowadził dzisiaj do swojej oferty Ukraińskiego Burgera. W komentarzach - zamiast krytyki zachłanności sieci, która chce podbijać sprzedaż wykorzystując dramat Ukraińców - znajdziemy głównie pseudonacjonalistyczne wysrywy.

Zamiast spodziewanej krytyki za szukanie zysku tam, gdzie inni chcą pomagać Ukrainie, w komentarzach pod wpisem McDonald’s na Facebooku przeważały inne głosy (fot. TrueStory/Facebook)

Ukraiński Burger w McDonald’s został wprowadzony, jak argumentuje sieciówka, „by w naszych restauracjach każdy mógł poczuć się jak u siebie”. Kanapka pochodzi z menu ukraińskich restauracji McDonald’s i będzie czasowo dostępna w Polsce, by uchodźcy zza wschodniej granicy, którzy uciekli przed wojną do naszego kraju, mogli poczuć się, jak w Ukrainie. Naciągane, ale ok, powiedzmy, że całkiem sympatyczne.

Ukraiński Burger. 3 zł dla Ukrainy, reszta dla McDonald’s

Dalej pojawia się więcej wątpliwości. We wpisie na Facebooku McDonald’s zapowiada, że wraz ze wprowadzeniem kanapki chce pomóc tym potrzebującym, którzy pozostają na terenie swojej ojczyzny. „Dlatego 3 zł ze sprzedaży każdego Ukraińskiego Burgera przekażemy Fundacji Ronalda McDonalda w Ukrainie, która już teraz niesie pomoc humanitarną na miejscu” –  czytamy.  Hojny gest? No niekoniecznie.

Za kawałek smażonego kurczaka w bułce (z serem, sosem, sałatą i plasterkiem bekonu) zapłacimy ponad 16 zł, z czego 3 zostaną przekazane Fundacji Ronalda McDonalda w Ukrainie. Osobom, które nie pracowały w branży gastronomicznej należy się wyjaśnienie – tzw. foodcost, czyli procent ceny jedzenia w ostatecznej cenie produktu to średnio 28-35 proc. W przypadku tak potężnej sieci jak McDonald’s, można stawiać w ciemno, że są to jeszcze niższe wartości.

Wiadomo, że nawet najtańszy (bo zamawiany w ogromnych ilościach) produkt sam nie zamieni się w kanapkę. Trzeba go przerobić, przetransportować, przygotować, zapakować itd. Ale nawet bez wchodzenia w dokładne wyliczenia (McDonald’s i tak nie ujawni, ile „na czysto” zarabia na burgerze) trzeba uświadomić sobie, że cena kanapki – nawet pomniejszona o 3 zł na fundację – i tak zapewnia sieci co najmniej kilkanaście procent zysku. 

Kto więc zarobi na Ukraińcach jedzących „swoje” kanapki i Polakach kupujących Ukraińskie Burgery?

Ukraiński Burger. Polacy go nie zjedli, ale i tak się zesrali

Jasne, swoje dostaną też potrzebujący, ale jakikolwiek zarobek na tym produkcie może zostać uznany za nieetyczny. Wystarczyło napisać, że CAŁY zysk ze sprzedaży tej kanapki trafi do potrzebujących (jaki procent dochodów fundacja przeznacza na cele statutowe to też ciekawy temat), a jej cena mogłaby być odpowiednio wyższa. Komunikat mógłby wyglądać wtedy zgoła inaczej: hej, nie zarabiamy nic na tym burgerze, więc zapłać za niego więcej.

Nie da się? Dało się w przypadku ciasteczka owsianego, to dałoby się pewnie i w przypadku Ukraińskiego Burgera.

Zamiast spodziewanej krytyki za szukanie zysku tam, gdzie inni chcą pomagać Ukrainie, w komentarzach pod wpisem McDonald’s przeważały inne głosy. „Jak chcecie zeby kazdy sie czul jak u siebie to kiedy w ofercie bedzie burger niemiecki, francuski, norweski i bla bla z nazwą każdego innego kraju? + wyrąbane że polak sie juz nie bedzie czuł jak u siebie bo gdzie nie pójdzie to wszystko musi być ukraińskie” – ten komentarz (pisownia oryginalna) zyskał 2,7 tys reakcji. Większość to polubienia.

„Ciekawe czy jakiś kraj by się. Tak poświęcił jak Polacy… Wątpię 😉 moim zdanim już przesadzają w Polsce”, „Na szczęście jest jeszcze Burger King”, „Przesada”, „A Polskiego burgera też wprowadzicie?” – to tylko niektóre z naprawdę wielu pseudonacjonalistycznych wpisów, które zdobyły setki polubień. Na łamach TrueStory zastanawialiśmy się, kiedy entuzjazm Polaków w pomaganiu Ukrainie się skończy. Wprowadzenie tej kanapki pokazuje, że jesteśmy bliosko tego momentu.

Ukraiński Burger jak Mata i Szyc z Żebrowskim

A może po prostu Polacy nie lubią zmian w menu McDonalds, które są powiązane z konkretnymi osobami? Udział w reklamie burgerów premium miał być przecież gwoździem do artysstycznych trumien Michała Żebrowskiego i Borysa Szyca. A z jeszcze większą falą hejtu spotkał się Michał Matczak vel Mata vel Skute Bobo, który na promowaniu Zestawu Maty miał – jak szacują eksperci – zainkasować od McDonald’s sześciocyfrową sumę.

Moglibyśmy ten tekst zakończyć konkluzją, że przecież Polacy mają swojego burgera i nazywa się WieśMac, ale po pierwsze nie uważamy, by słowo wieśniak powinno w XXI wieku być używane jako obelga, a po drugie nie jesteśmy mediami, które rozpływają się w piętnowaniu polactwa i uprawianiu pedagogiki wstydu. Internet pełen jest frustratów, głupoty się klikają, więc nie będziemy robić z igły wideł.

Polecamy:

***

Jeśli chodzi o walory smakowe, to część naszej redakcji miała już przyjemność obcować z Ukraińskim Burgerem i kanapka nie powala na kolana. Pieczywo jest dobre jak na McDonald’s, ale boczek i sosy dominują smakowo nijakiego kurczaka i sprawiają, że całość smakuje niemal niczym sezonowa Kanapka Drwala, tyle że bez wołowiny. UkrBurger jest spory, a w zestawie da się nim najeść, ale raczej nie polecalibyśmy go względu na sam smak. Tym bardziej, że za tę samą cenę można nabyć coś bardziej sycącego.

Czytaj też:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze