Szokujący sondaż został opublikowany w środę przez IBSP. Wynika z niego, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się teraz, to Marek Magierowski miałby szansę na wejście do drugiej tury, gdzie zmierzyłby się z Rafałem Trzaskowskim. Za oboma kandydatami uplasowałyby się Szymon Hołownia.
Nim omówimy sens robienia takiego pytania, odpowiedzmy najpierw na pytanie kim w ogóle jest Marek Magierowski? Jesteśmy bowiem pewni, że to polityk o niemal zerowej rozpoznawalności publicznej (dla oburzonych twitterowiczów dodajmy, że jakąkolwiek rozpoznawalność można zdobyć będąc wyłącznie zwierzęciem sejmowym pakującym się przed kamery wszystkich stacji telewizyjnych).
Magierowski ma obecnie 51 lat i jest ambasadorem Polski w USA. Służbę publiczną pełni od niedawna, bo od 2015 roku. To oczywiście nie przypadek, bo mowa o człowieku głęboko kochającym Prawo i Sprawiedliwość. Wcześniej Magierowski parał się dziennikarstwem. Przeszedł w nim długą drogę od korwinistycznego Najwyższego Czasu, przez Gazetę Wyborczą, Newsweek i Rzeczpospolitą, aż do Do Rzeczy. Widać więc, że ewolucja polityczna zajęła mu trochę czasu, ale w tej branży to niż dziwnego. U Korwina terminowało wielu późniejszych platformersów (Julia Pitera, Tomasz Tomczykiewicz), a w Newsweeku pisał m.in. Jacek Karnowski.
Jedną z najważniejszych informacji dostępnych w każdym biogramie Magierowskiego jest to, że ukończył filologię hiszpańską. Zaraz później najczęściej dodaje się, że jest poliglotą i mówi po angielsku, francusku, niemiecku, hiszpańsku, portugalsku i jako tako po hebrajsku. To ostatnie osiągnięcie to efekt pracy w placówce dyplomatycznej w Izraelu. Wcześniej dyplomata pracował jako rzecznik prasowy prezydenta oraz wiceminister spraw zagranicznych.
Szklanka z napisem PiS
Sondażownia tłumacząc wybór kandydata pisze, że byłby to kandydat niezwykle niewygodny dla Rafała Trzaskowskiego, głównie ze względu na podobieństwo obu panów. Obycie Trzaskowskiego miałoby już tak nie imponować przy zdolność językowych Magierowskiego. Sondaż pokazuje też, że wystarczy wsadzić przysłowiową „szklankę z napisem PiS” żeby te 20 kilka procent wyborców na nią zagłosowało. I to chyba najważniejsza informacja. Na ten moment najpoważniejszą kandydatką PiS wydaje się być Beata Szydło, która w wyborach do europarlamentu wykręca wręcz nieprawdopodobne wyniki, ale niewykluczone – a tak sugeruje IBSP – że w 2025 roku polski spór polityczny wejdzie na inne tory, a dyskusja o sensie przyznawania 500 plus będzie pachnieć naftaliną. Wówczas zaletą Magierowskiego miałoby być to, że nie musiałby tłumaczyć się z rządów PiS, choć to raczej myślenie życzeniowe.
Obstawiamy, że ten sondaż to nie efekt zupełnego przypadku i ktoś faktycznie sonduje szanse takiej kandydatury, tak jak niegdyś sondowano szanse Andrzeja Dudy. Przypomnijmy, że wówczas polityk PiS miał bardzo skromne doświadczenie. Pracował w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, był krótko posłem i eurodeputowanym. Swoją wygraną z Bronisławem Komorowskim udowodnił, że wybory prezydenckie to nie turniej na najładniejszy życiorys, a raczej sztuka bycia w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.
Jednak co by nie mówić o doświadczeniu Dudy, to przy Magierowskim jest ono naprawdę spore. Dyplomata z kilkuletnim stażem nigdy nie został wybrany na żadne publiczne stanowisko. Tym samym wybory prezydenckie byłyby jego pierwszymi. Ambasador musiałyby więc sprawdzić się na wiecach, mówić do ludzi i przeżywać ich problemy. A to sztuka, której nie sposób nauczyć się będąc kilka tysięcy kilometrów od polskiej wsi.
Zobacz też:
