sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaSzymon Hołownia: gadanie dziś o jednej liście? Przepis na klęskę

Szymon Hołownia: gadanie dziś o jednej liście? Przepis na klęskę

Szymon Hołownia narzeka, że zamiast rozmawiać w sprawie partnerstwa i współpracy, dominuje zgubna narracja „kto nie chce pokłonić się Tuskowi, ustawił się z PiS”. Były prezenter wyjaśnia na Facebooku, dlaczego zjednoczenie się z PO to obecnie przepis na wyborczą klęskę.

Szymon Hołownia narzeka na „przemocowe zaloty PO” (fot. Facebook)

Szymon Hołownia napisał o „przemocowych zalotach PO”, polegających na promowaniu w mediach liberalnych narracji, że jedynym wyjściem na zwycięstwo z PiS jest jedna lista całej opozycji. Lider ruchu Polska 2050 stwierdził, że facebookowe profile ugrupowania w ostatnich tygodniach są zasypywane żądaniami „natychmiastowego zjednoczenia z PO”, którego domagają się sympatycy partii Donalda Tuska.

Szymon Hołownia narzeka na „przemocowe zaloty PO”

„Wyjaśnię Państwu, (…) dlaczego uważam, że gadanie dziś o jednej liście to przepis raczej na klęskę, niż na zwycięstwo projektu <wygrajmy z PiS>. I dlaczego uważam, że dziś jest czas PARTNERSTWA i WSPÓŁPRACY, a nie miejsce na przemocowe zaloty czy siłowe zjednoczenia” – czytamy na jego profilu na Facebooku.

  • Nie ma ŻADNYCH badań wskazujących, że jedna lista opozycji uzyskuje dziś lepszy wynik, niż PiS i Konfederacja (potencjalny koalicjant PiS). Przeciwnie – jedna lista, bez innych wyborów, to potężne ryzyko, zważywszy na to co z badań już wiemy: potężny, kilkudziesięcioprocentowy elektorat negatywny Donalda Tuska. Żeby wygrać – nie wystarczy mobilizacja już przekonanego elektoratu opozycji. Trzeba przerzucić most dla przechodzących rozczarowanych i oszukanych ze strony ZP. I nie można ryzykować, że jedyny parking po tej stronie to będzie ten, którego za Chiny nie zaakceptują (case mojej znajomej, wyborczyni PiS z 2019 r.: „Jeśli idziecie bez PO – zagłosuję na Was, jeśli idziecie z PO – sorry, zagłosuję na PiS”.
  • Model węgierski NIE MA u nas zastosowania. To zupełnie inna ordynacja. Oni zresztą zrobili to, co myśmy już zrobili, czyli zjednoczenie opozycji pod okręgi jednomandatowe. U nas to Pakt Senacki. Który jest i będzie w następnych wyborach. Na Węgrzech ponad połowę ich Sejmu wybiera się właśnie w takich okręgach, stąd konieczność takiego ruchu. I wcale nie wiadomo, czy z sukcesem, bo dziś Orban znów zaczyna przeganiać opozycję w sondażach, a koalicja od ultraprawicowego Jobbiku do socjalistów, w wielu miejscach trzeszczy w szwach.
https://www.youtube.com/watch?v=zt2nzZ1TGdY

Czechy. Opozycja pokonała Babisa

  • Sukcesem były nie Węgry, a Czechy. Ordynacja bardziej podobna do naszej. I dwa duże bloki na opozycji (plus drobnica). U nas podobnie – jeśli Kaczyński będzie miał dwóch silnych graczy, waląc w jednego, będzie musiał odpuścić drugiemu, ten urośnie, a nawet jak będzie próbował to zmienić – może być, jak w Czechach, za późno. W Czechach opozycja wygrała z Babiszem, który podobno nie mógł przegrać. Bo zamiast zaklinać rzeczywistość ułożyła się sensownie, bez przemocy i turnieju mesjaszy, na odpowiednio krótko przed wyborami. 
  • Jeśli ludzie chcieliby jednej partii na opozycji, to już dziś wszyscy popieraliby PO. Tymczasem wyborców PSL, PL2050 i Lewicy jest więcej, niż wyborców PO. A jeśli ma do nas dołączyć tych paręset tysięcy czy milion niezdecydowanych lub z tamtej strony: ludzie muszą mieć WYBÓR. Bo jak zachowa się zmęczony PiS-em prawicowy wyborca, gdy w jego okręgu na liście zjednoczonej opozycji zobaczy na miejscach biorących umowną Joannę Senyszyn i umowną np. Katarzynę Lubnauer, z całym szacunkiem do nich?
    I odwrotnie: gdy zaprzysięgły lewicowiec dostanie do wyboru: Hołownia albo Gowin? Odpowiedź: zostanie w domu. Jedna lista może więc być demobilizacją naszego elektoratu, a demobilizacja elektoratu przeciwnika to znaczna część przepisu na wygrane wybory.
Czytaj też:

Transparentna umowa koalicyjna po wygranych wyborach

  • Chcemy i będziemy współpracować z ugrupowaniami demokratycznymi. A po wyborach podpisać z nimi, wskazanymi przez wyborców, transparentną umowę koalicyjną, z której będziemy się lojalnie wywiązywać. Żeby jednak do tego doszło – trzeba WYGRAĆ wybory. Nie zaklęciami ani nie polityczną przemocą i „przystawkizacją”. A chłodną kalkulacją, pragmatyzmem taktycznym a nie kolejnymi – pięknymi acz jałowymi – wezwaniami do narodowych zrywów. A nade wszystko – przekonaniem dziś ludzi, że mamy rozwiązania ich, nie swoich, problemów. Że dziś opozycja to naprawdę „rząd który czeka na swoją kolej”, kipiący od rozwiązań, wizji, nadziei, to miejsce merytorycznych do bólu debat Tuska, Hołowni, Kosiniaka i innych o energetyce, praworządności, ochronie zdrowia, edukacji.

„Jak nie przekonamy ludzi, że jesteśmy w te klocki lepsi od tamtych, a nie tylko inni, to nic z tego nie będzie, i nie pomogą żadne zjednoczenia” – kończy Hołownia.

Polecamy:

To_tylko Redaktor
To_tylko Redaktor
Konto należące do redakcji TrueStory. Czasem wykorzystywane do puszczania niepodpisanych wiadomości od czytelników.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze