
Zamach o charakterze politycznym
Jak podają serwisy informacyjne, samobójczy zamachowiec z Państwa Islamskiego zdetonował swoją wybuchową kamizelkę w środku tłumu. Początkowo podano, że zginęło co najmniej 40 osób, a ponad 130 zostało rannych. Kilka godzin później liczba ofiar wzrosła do 75 zabitych i ponad 150 rannych.
Wśród zabitych znalazł się także lokalny lider partii. W szpitalach w okolicy ogłoszono stan wyjątkowy i wysłano wojskowe śmigłowce do transportu poszkodowanych. Agencja prasowa Reuters zwraca uwagę, iż dotychczas ataki islamskich bojowników w Pakistanie koncentrowały się głównie na siłach bezpieczeństwa, a nie na grupach politycznych.
Wiec w Khar zorganizował Maulana Fazal-ur-Rehman, polityk i duchowny, uważany za zwolennika talibów w Afganistanie. Po zamachu wezwał członków partii Dżamiat Ulema Islam do oddawania krwi w szpitalach. Władze Afganistanu potępiły zamach, a rzecznik tamtejszej administracji Zabihullaha Mudżahida wydał oświadczenie w tej sprawie.
Spór wewnątrz Państwa Islamskiego
ISKP, oddział Państwa Islamskiego z siedzibą w Afganistanie, ogłosił się wrogiem afgańskich talibów, oskarżając ich o nienarzucanie wystarczająco surowego islamskiego reżimu i stał za kilkoma niedawnymi śmiertelnymi atakami wymierzonymi w duchownych, dyplomatów i szkoły w Afganistanie. ISKP jako organizacja potępiła również i obrała za cel JUI-F za powiązania z talibami i rządem pakistańskim, oskarżając partię o zdradę jej islamskich zasad.
Talibowie w Pakistanie, znani jako TTP, kiedy tylko media zaczęły poruszać kwestię zamachu, szybko odcięli się od ataku. Ich rzecznik stwierdza, że „nie ma usprawiedliwienia dla takich zbrodni”.
Z kolei rzecznik JUI-F, senator Hafiz Hamdullah, wyraził ubolewanie z powodu braku obecności na wiecu i potępił to, co określił jako poważną porażkę sił bezpieczeństwa oraz rządu. Hamdullah zapewnił, że działalność polityczna JUI-F nie zostanie wstrzymana przed wyborami parlamentarnymi w Pakistanie w październiku.
Nie pozwolimy, aby te ataki powstrzymały nas przed gromadzeniem się i udziałem w wiecach wyborczych – powiedział.
Ataków było więcej
Atak, do którego doszło, był ostatnim brutalnym incydentem w Khyber Pakhtunkhwa, gdzie w ostatnich miesiącach dochodziło do prawie cotygodniowych ataków bojowników, głównie przeprowadzanych przez TTP. Wcześniej setki bojowników TTP zostały przeniesione z Afganistanu do Khyber Pakhtunkhwa w ramach nieudanego programu rehabilitacji.
Od tego czasu rośnie liczba zamachów talibów na posterunki wojskowe i policyjne. Raport Departamentu Stanu USA z marca ostrzegał przed wzrostem liczby TTP i ISKP w Khyber Pakhtunkhwa oraz próbami przejęcia rządu stanowego przez TTP i wprowadzenia prawa szariatu.
Zahid Hussain, analityk polityczny, ocenił, że ISKP wykorzystuje rosnącą niestabilność w regionie przygranicznym. Dzięki temu chce umocnić swoją pozycję w Pakistanie. Hussain powiedział, że jest to przesłanka mogąca sugerować, że Pakistan stoi w obliczu bojowników na wielu frontach w regionie, które nadal wymykają się spod kontroli.
Rosnąca niestabilność i ataki bojowników dają okno wszystkim organizacjom bojowym, w tym ISKP, na przyspieszenie ataków. Te ataki na policję, wiece polityczne i siły bezpieczeństwa zakończyły krótką iluzję pokoju w Pakistanie.
Słuszne obawy
Istnieją obawy, że w okresie poprzedzającym wybory, które odbędą się w ciągu najbliższych trzech miesięcy w warunkach politycznych niepokojów, może dojść do kolejnych ataków ze strony grup bojowników.
Kilka godzin przed niedzielnym atakiem Mohsin Dawar, lider Ruchu Narodowo-Demokratycznego w Pakistanie i pochodzący z Khyber Pakhtunkhwa, ostrzegł, że działalność bojówek może rozprzestrzenić się poza granice państwowe. Porównał tę sytuację do szalejącego pożaru, który musi zostać natychmiast ugaszony. Jeśli tak się nie stanie, „spali wszystkich w całym Pakistanie”.
Czytaj także:
- Ministerstwo Cyfryzacji ostrzega przed aplikacjami związanymi z Barbie
- Ministerstwo Cyfryzacji ostrzega przed aplikacjami związanymi z Barbie
- Brutalne zabójstwo influencera. Jego ciało znaleziono w walizce