
Więźniowie w USA. Konstytucja nie chroni ich przed niewolniczą pracą
W więzieniach w USA przebywa obecnie ok. 1,2 mln ludzi, z czego ok. 800 tysięcy wykonuje w ramach systemu więziennictwa różne prace. Od pracowania na wolności ich sytuacja różni się głównie tym, że znajdują się pod całkowitą kontrolą swoich pracodawców i nie przysługuje im żadna, nawet minimalna ochrona przed wyzyskiem.
Więźniowie wytwarzają ponad 2 miliardy dolarów dochodu rocznie w postaci towarów i ponad 9 mld dolarów rocznie w postaci usług związanych z utrzymaniem więzień, a to wszystko trafia do prywatnych przedsiębiorstw prowadzących zakłady karne oraz do rządowych kas.
W momencie, gdy za osadzonym zamknie się więzienna brama, traci on prawo odmowy wykonywania pracy. Dzieje się tak z uwagi na treść 13. poprawki do Konstytucji USA z 1865 r., która zasadniczo ma chronić przed niewolnictwem i przymusową służbą. Przepis wyraźnie wyłącza jednak z jej zakresu obejmowania osoby przebywające w zakładzie karnym z powodu wyroku skazującego. Poprawka uchwalona pod koniec wojny secesyjnej niby znosiła zatem niewolnictwo, ale tak naprawdę nie do końca.
Ponad 76% osadzonych ankietowanych przez Biuro Statystyki Wymiaru Sprawiedliwości twierdzi, że muszą pracować, bo w przeciwnym razie grożą im dodatkowe sankcje, takie jak umieszczenie w izolatce, odmowa przedterminowego zwolnienia z wykonywania kary czy utrata możliwości widzeń z rodziną.
Nie mają oni prawa wyboru rodzaju wykonywanej pracy i podlegają arbitralnym decyzjom zarządców więzień, którymi często są po prostu prywatne firmy, i których pracownicy narzucają im przydział obowiązków. Ponad 80% osadzonych wykonuje prace związane z utrzymaniem więzienia – takie jak sprzątanie, ogrodnictwo, gotowanie czy prace w pralniach.

Więźniowie w USA. Głodowe stawki, z których jeszcze się potrąca
Według raportu ACLU, pomimo łącznego wytwarzania dóbr o wartości prawie 11 miliardów dolarów rocznie, przeciętny więzień zmuszany do pracy w USA otrzymuje stawkę, które waha się między 13 a 52 centami na godzinę. Jednak pracujący więźniowie w siedmiu stanach – Alabamie, Arkansas, Florydzie, Georgii, Missisipi, Karolinie Południowej i Teksasie – mogą nie otrzymywać żadnego wynagrodzenia. Zgodnie z prawem płaca minimalna dla osadzonych wynosi tam dokładnie 0 dolarów. W reszcie kraju wcale nie jest lepiej – najwyższa jej stawka w USA przewidziana jest w Wyoming i Kolorado i jest to szokujące 35 centów za godzinę.
W wyniku potrąceń z pensji więźniowie mają jeszcze mniejszy dochód do dyspozycji, ponieważ placówki penitencjarne obciążają osadzonych wygórowanymi kosztami podstawowych usług, takich jak rozmowy telefoniczne z bliskimi, środki higieny i opieka medyczna. Na skutek potrąceń osadzony może dostać do kieszeni mniej niż 25 procent i tak głodowej stawki. Prawie 70 procent ankietowanych więźniów stwierdziło, że nie stać ich na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych z pensji otrzymywanej w więzieniu.
Ponieważ płace zamkniętych w zakładach karnych są tak niskie, domownicy, którzy i tak po skazaniu bliskiego tracą część dochodu dla swojego gospodarstwa domowego, muszą dodatkowo wspierać takiego osadzonego. Rodziny więźniów wydają rocznie prawie 3 miliardy dolarów na jedzenie w kantynach i rozmowy telefoniczne, a ponad połowa z nich jest zmuszona zadłużyć się, aby pokryć te koszty.
Więźniowie w USA. Prace typu dead-end i brak perspektyw
Wielu osadzonych wykonuje również pracę w niebezpiecznych warunkach. Nie przysługuje im żadne formalne przygotowanie do pracy ani środki bezpieczeństwa, nie obowiązują kontrole BHP, a zakłady karne nie są zobowiązane do zbierania danych dotyczących wypadków przy pracy. Z uwagi na to twórcy raportu, jak twierdzą, nie byli w stanie w sensowny sposób oszacować liczby wypadków przy pracy, które miały miejsce w więzieniach.
70% ankietowanych pracowników stwierdziło, że głównym powodem podjęcia pracy w więzieniu jest chęć zdobycia umiejętności, które będą mogli wykorzystać w karierze zawodowej po wyjściu na wolność. W rzeczywistości jednak większość więziennych programów pracy w więzieniach polega na wykonywaniu prostych, powtarzalnych zadań. Liczba programów szkolenia zawodowego maleje w skali całego kraju, a wzrasta ilość prac polegających po prostu na utrzymaniu więzienia.
Czytaj także:
- Czy twoja praca nie ma sensu? Sprawdź to z Davidem Graeberem
- „Vinted opłaca się bardziej niż praca”. Ściema czy łatwy zysk?
Z uwagi na niskie płace, osadzeni wychodzą na wolność z niewielką ilością pieniędzy, a następnie napotykają na bariery w zatrudnieniu. Według autorów raportu, najistotniejszą z nich jest zwykła dyskryminacja, bo wielu pracodawców nie chce zatrudnić byłego skazańca, ale występują też ograniczenia w licencjach zawodowych, które uniemożliwiają byłym więźniom pracować w szeregu dziedzin.
Warto na koniec wskazać, że USA mają jedne z najwyższych na świecie wskaźników recydywy. Według Krajowego Instytutu Sprawiedliwości, prawie 44% osadzonych wypuszczonych na wolność powraca przed upływem pierwszego roku po opuszczeniu więzienia, a 76% znów trafia za kraty przed upływem 5 lat.
Jakie z tego wnioski i postulaty? Autorzy raportu twierdzą, że zakłady karne w całym kraju powinny podnieść płace osadzonych pracowników. Zwracają się także do ustawodawców o likwidację wyłączenia znajdującego się w 13. poprawce, która według nich właściwie sankcjonuje zniewolenie osób pozbawionych wolności.
W obecnym stanie rzeczy wielkie firmy mają niższe koszty produkcji, większe zyski i mogą dalej opłacać polityków, żeby nie zmieniać prawa, które ten stan rzeczy sankcjonuje. Wiadomo, można powiedzieć, że trzeba było nie popełniać przestępstw. Ale to, że mamy do czynienia z kryminalistami, nie oznacza, że ich traktowanie powinno urągać nowocześnie pojmowanym prawom człowieka.
Polecamy: