
Nie zrozumcie mnie źle. Kino familijne jest fajne, głównie dlatego, że ma w sobie sporo akceptowalnego przez wszystkich humoru, dydaktyzmu i jak sama nazwa wskazuje, można je oglądać z całą rodziną. Takim filmem jest King Richard, który opowiada historię Richarda Williamsa, ojca znanych tenisistek Sereny i Venus. Już sam tytuł wskazuje, wokół kogo wszystko się tutaj kręci. Choć Serena i Venus, legendarne zwyciężczynie wszystkiego co jest w sporcie do wygrania, zostawiły na kortach całego świata hektolitry potu, to – nie dajcie się zwieść – wszystko dzięki ich staremu, despocie, który kazał im grać nawet w ulewny deszcz.
Will Smith trochę tę despotyczność ogrywa. Pokazuje swojego bohatera jako kochającego narwańca, który czasem miewa irracjonalne wybuchy złości, ale w gruncie rzeczy jest fajnym gościem, który chce dla swoich dzieci jak najlepiej. Na pierwszy plan wybijają się konflikty klasowe i rasowe. Ojciec Richard musi jakoś wkręcić córki w sport dla białych i bogatych, a gdy już to zrobi, slalomem omija „kontrakty-pułapki”, na mocy których jego córki zostałyby jednymi z wielu zmarnowanych talentów. Główny konflikt w filmie stanowi niezgoda ojca na to, żeby córki brały udział w turniejach dla juniorów. Według niego w ten sposób zaniedbałby szkołę i nie miały normalnego dzieciństwa, a potem popłynęłyby w alkohol i narkotyki odreagowując zbyt duży (jak na swoje lata) stres.
Oczywiście, Richard – jak ze wszystkim – miał rację.
Dlaczego King Richard to antyfeministyczny film?
Zdaje się, że polski dystrybutor filmu zrozumiał, że coś jest z nim nie tak, więc dopisał do tytułu „zwycięska rodzina”, jakby chcąc zrównoważyć zasługi tytułowego Króla. A ten (jak zauważono w komentarzach na Filmwebie) jest nie tylko trenerem wszechczasów, ale też jasnowidzem i genialnym psychologiem. Pytanie, na które nie poznamy odpowiedzi, to czy Richard Williams poradziłby sobie tak świetnie, gdyby nie miał genialnych córek, a np. Pawła Golańskiego i Dariusza Dudkę.

Kręcenie filmu o tym, że za sukcesem jakiejś kobiety, tak naprawdę stoi jej stary zakrawa w obecnych czasach na kuriozum. Jeszcze większym kuriozum jest to, że nikt z tego całego oscarowego gremium nie kapnął się, że „krul Ryszard” jest tak naprawdę o przypisywaniu sobie cudzych zasług. Rozumiecie, z jednej strony rozmowy o feminizmie, nierównych płacach, o tym że czarni są teraz tak samo ważni jak biali, a z drugiej strony ekranizacja „Vademecum ojca” Janusza Korwin-Mikke.
Oscary 2022. Will Smith nie wychodzi z roli i ucisza Chrisa Rocka
Pewnie nie napisałabym tego tekstu, gdyby nie jeden incydent wczorajszego wieczoru. Will Smith miał szansę, żeby siedzieć cicho, dostać Oscara za film sprzed pół wieku i w ciszy postawić go na domowej półce. Niestety, nie skorzystał z niej.
Prowadzący galę Chris Rock skomentował fryzurę żony Smitha (jest łysa), a ten wstał i go spoliczkował. Chodziło o to, że Jady Pinkett Smith choruje na łysienie plackowate. Żart Rocka polegał na tym, że komik widziałby Jady w obsadzie G.I Jane 2, gdyby taki film był kręcony. A w pierwszej części Demi Moore była ogolona na łyso.
Will Smith pokazał tym samym, że nie wychodzi z roli i będzie wymierzał sprawiedliwość każdemu kto mu się nie spodoba. Nie dał swojej żonie szansy na samoobronę, nie puścił żartu mimo uszu, nie przygotował ciętej riposty. Wszystko co potrafił, to zrobić dramę.

Oscary 2022. Ani słowa o wojnie!
Groteskowy epizod Willa Smitha przykrywa inny smutny aspekt tego wieczoru. Sean Penn zapowiedział, że jeśli na gali nie będzie połączenia z Wołodymrem Zełenskim to przetopi swoje Oscary. Mamy nadzieję, że dotrzyma słowa. O Ukrainie coś tam wspomniano, była minuta ciszy, ktoś wpiął sobie w klapę odpowiedni kotylion, ale to tyle.
Amerykańscy aktorzy i reżyserzy nie wykorzystali dobrze wieczoru, podczas którego skupiają uwagę całego świata. W poprzednich latach znaleźli naprawdę sporu czasu żeby mówić o rasizmie, globalnym ociepleniu czy nierównościach płac. Dla Ukrainy tego czasu zabrakło.
Zobacz też:
Z całym szacunkiem: ale co by osiągnęły czarne nastolatki z ghetta bez pomocy ojca? Że niby dałyby radę same? Miały dojścia? Pieniądze na sprzęt? Co za bzury.