wtorek, 16 kwietnia, 2024
Strona głównaPieniądzeNie stać nas na edukację? To nieprawda

Nie stać nas na edukację? To nieprawda

Zacznijmy od pieniędzy. Zdarzyło mi się wielokrotnie spotkać ze zdaniem — a to w trakcie rozmowy, a to w komentarzach pod najróżniejszymi artykułami dotyczącymi edukacji — że obecnie nie stać nas na podwyżki dla nauczycieli. Nie wydaje się to może dziwne, gdy pomyślimy o liczbie osób zatrudnionych w Polsce na tym stanowisku, a jest ich około 600 000. Jeśli każdemu chcielibyśmy dorzucić do miesięcznej pensji tysiąc, to… wyobraźnia robi swoje.

Potem pięć bitych lat studiów i oto mi płacą, jakby ktoś dał mi w mordę (fot. fototeka.fn.org.pl)
  • Nauczyciel to zawód jak każdy inny. Nie dostanie normalnych pieniędzy, pójdzie pracować gdzie indziej
  • Jeśli uznamy, że państwa nie stać na podwyżki dla nauczycieli, to równie dobrze trzeba przyznać, że nie stać go na edukację
  • System oświaty to fasada. Jej upadek to tylko kwestia czasu

Na tych suchych kalkulacjach moglibyśmy poprzestać, gdyby te ponad pół miliona osób było na stałe przypisanych do zawodu. Tak jednak nie jest. Nauczyciel to nie łatka przypięta raz na zawsze. To praca — jak każda inna. Myślenie, że kogokolwiek do tego stanowiska przywiązano jakąś misją lub pasją, jest tylko snem potrzebujących wiary w stabilność systemu, który stał się wydmuszką — skorupką, która przez niektórych może być wzięta za jajko. Nauczyciel to nie misja, to jedna z możliwości zarabiania pieniędzy. Jeśli natomiast nie chcą płacić, starych nauczycieli będzie ubywać, a nowi wybiorą inny zawód.

Strajk Nauczycieli i masowy exodus z zawodu

Taki scenariusz sprawdził się po Strajku Nauczycieli. Dla wielu jego fiasko oznaczało po prostu zmianę zawodu. Niektórzy zwalniali się, nawet nie posiadając jeszcze w perspektywie nowego miejsca zatrudnienia. Spośród tych, którzy zostali, sporo zamiast na planowanie ciekawych zajęć, poświęca czas na rozsyłanie CV. Ten proces przyspieszył, gdy ministerstwo pokazało swoje nowe propozycje – zwiększenie pensum oraz dorzucenie dodatkowych godzin pracy na rzecz szkoły. Częstokroć z zawodu rezygnują ludzie, którym chętnie powierzyłbym edukację mojego syna.

To właśnie brak podwyżek doprowadził nas do obecnej sytuacji, o której czytamy i słyszymy od kilku miesięcy. W wielu szkołach brakuje nauczycieli. Plany zajęć uczniów porozbijane okienkami. Trwa dyskusja o tym, czy zatrudniać osoby bez uprawnień pedagogicznych i to od razu za pensję, którą przewiduje się dla nauczyciela z najwyższym stopniem awansu, czyli tzw. dyplomowanego. Pojawiają się nawet głosy podkreślające, że obecna sytuacja może spowodować łamanie konstytucyjnego prawa do nauki, skoro w wielu placówkach zajęcia z niektórych przedmiotów się nie odbywają.

Nie stać nas na nauczycieli? To może nie stać nas na edukację?

Jeśli nie stać nas na podwyżki dla nauczycieli, to czy stać nas na edukację? Jak powoli się okazuje, nie do końca na taką, na jaką większość osób liczy. Ale ze spisem wymagań poczekajmy. Obecnie wiele osób związanych ze szkolnictwem w ogóle wątpi, czy uda się zapewnić jakąkolwiek zorganizowaną formę nauczania. To, jaki będzie prezentowała poziom, to już zupełnie inna kwestia.

Wszystko wskazuje na to, że szkoły zamienią się w przechowalnie dzieci. Uczniowie uczą się częstokroć po zajęciach — samodzielnie lub na korepetycjach. To, co dzieje się w szkołach państwowych, powoduje, że sporo rodziców rozważa wybór szkół prywatnych. Coraz więcej decyduje się na edukację domową. Czy czeka nas właśnie taka przyszłość? Edukacja tylko dla tych, których na nią stać?

Z oszczędzania na nauczycielach wyłania się obraz polskiej oświaty. Nie stać nas na to, aby dobrze zapłacić specjalistom, więc możliwe, że będziemy zatrudniać osoby przypadkowe. I w ich ręce będziemy powierzać najmłodszych, dziwiąc się, jakie taka strategia przynosi efekty.

Czytaj też:

System oświaty jak potiomkinowska wieś

Do funkcjonowania szkół, co wiadomo od dawna, dokładają rodzice i nauczyciele. Od papieru do drukarek począwszy, przez najróżniejsze pomoce naukowe, na wykorzystywaniu prywatnego sprzętu do prowadzenia nieprywatnych lekcji skończywszy. Co jednak, gdy przestaną? Czy można liczyć na to, że polonista będzie sprawdzał wypracowania, skoro pracodawca nie wyposaży go nawet w długopis?

Już od dłuższego czasu mamy do czynienia z fasadą. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z pustki, jaka znajduje się za nią. Zaś upadek fasady wydaje się tylko kwestią czasu.

Tymczasem zaprezentowano nam raport NIK na temat Funduszu Sprawiedliwości. Wynika z niego, że nierzetelnie wydano aż 280 milionów złotych. Gdyby podzielić tę kwotę na jednorazowe premie dla nauczycieli, każdy otrzymałby jakieś 460 złotych. Systemu by to nie zmieniło, ale przynajmniej starczyłoby na papier w kserokopiarce.

Polecamy:

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Pisarz. Autor "Poza sezonem" (nominacja do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius oraz do Nagrody im. Kazimiery Iłłakowiczówny) oraz "za lasem/". Publicysta. Sporadycznie nauczyciel.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze