
Powiedzenie pracodawcy o tym, że nie chcesz już dla niego pracować, bywa trudne – tak jak powiedzenie dotychczasowej sympatii, że to jednak nie to. Kto z nas nie zastanawiał się, czy złożenie wypowiedzenia nie wywoła w firmie tsunami, nie zrujnuje grafiku, i nie spowoduje nienawistnych szeptów za plecami? Uspokoję was – aksamitne rozwody z pracą są możliwe, a korzyści z nich płynące – wymierne.
Nawet jeśli szczerze nie cierpisz swojej roboty, a relacja z szefem lub szefową przypomina toksyczny związek, nigdy nie wiesz, czy nie spotkasz tych osób w innym miejscu. Pamiętaj, w życiu nie zawsze jest jak w piosence Budki Suflera – spalone mosty to niekoniecznie najlepszy start.
Zamiast więc pisać maila o wymownej treści „ODCHODZĘ”, skorzystaj z kilku prostych rad, jak z klasą rzucić pracę:
- Nie rzucaj papierami. Przemyśl decyzję, a kiedy jesteś gotowy/a, na spokojnie zakomunikuj ją swojemu przełożonemu. Ziemia się nie zatrzęsie, a szef nie wydrapie ci oczu.
- Nie myśl, że “robisz problem”, bo nie ma cię kto zastąpić. Nie ma ludzi nie do zastąpienia, to raz. Dwa, że nawet jeśli jesteś wyjątkiem, to już… nie twój problem.
- Najpierw rozmawiaj z bezpośrednim przełożonym. Czasem taka rozmowa może też odwrócić kartę, zwłaszcza jeśli powodem odejścia jest tak zwany hajs. To zwykle ostatnia szansa, by zatrzymać cię w firmie, więc prawdopodobnie dostaniesz, czego chcesz (jeśli tak naprawdę wcale nie chcesz odejść).
- Pamiętaj o formalnościach. Nie załatwiaj nic “na gębę”. Pamiętaj, że zwykle wypowiedzenie umowy wymaga formy pisemnej. Pamiętaj też, że możesz negocjować warunki odejścia, takie jak okres wypowiedzenia i zakaz konkurencji.
- Odbierz zaległy urlop. Lub umów się na ekwiwalent pieniężny – ale domagaj się spełnienia warunków umowy, nie machaj ręką na te dwa zaległe dni, które ci zostały. Nawet jeśli byłeś/aś tytanem/tytanką pracy, to urlop należy ci się jak psu buda.
- Nie uciekaj na zwolnienie dzień po złożeniu wypowiedzenia. Chyba że praca dosłownie cię niszczyła albo kosztowała zdrowie – fizyczne lub psychiczne. Wtedy uciekaj. Szybciutko.
- Zdobądź się na szczerość. Na exit interview powiedz otwarcie o powodach odejścia. Nawet jeśli to nie do końca komfortowe. Jeśli firmą zarządzają mądrzy ludzie, wyciągną wnioski na przyszłość. To może być dla nich najcenniejszy feedback, jaki dostaną.
- Zostaw po sobie porządek. Jeśli dasz radę, dokończ najpilniejsze sprawy i przygotuj krótki manual dla twojego następcy/następczyni. Ostatnie wrażenie jest tak jak pierwsze – możesz je zrobić tylko raz.
- Pracuj do końca. No, może prawie do końca. Nie przychodź jednak do pracy po to, by grać w gry. Miło będzie też, jeśli podziękujesz za szansę, zamiast w dzień odejścia pisać zgryźliwe posty na LinkedInie.
- Poproś o rekomendacje. Jeśli nie układało ci się z szefami, poproś kogoś z zespołu. Świat jest mały, a ludzie się znają. Dobre słowo o Tobie może być najsilniejszą walutą w przyszłej rekrutacji.