Izzet Kocak to hodowca bydła z Aksaray miasta w położonej w środkowej części kraju Kapadocji. Jego rodzina zajmuje się krowami od trzech pokoleń, a on sam rozwinął gospodarstwo do 180 sztuk. Wzrost cen paszy i potężny spadek wartości liry (w 2017 roku była warta 1,2 zł, obecnie… poniżej 25 groszy) sprawił, że jego biznes stanął na krawędzi opłacalności.
Krowy z wirtualnej łąki dają więcej mleka
Jego krowy dawały szczególnie mało mleka w miesiącach zimowych. Szukając sposobu na to, by poprawić ich wydajność, Kocak usłyszał o pomyśle naukowców z rosyjskiego Krasnogorska. Zespół tamtejszych programistów i weterynarzy opracował specjalne gogle, które mają symulować krowom widok pastwiska.
Paleta kolorów musiała zostać zmieniona tak, by była dostosowana dla wzroku zwierząt, ponieważ mogą one postrzegać tylko odcienie żółtego i niebieskiego.Tamtejsze badania nie wykazały jednoznacznie, czy gogle wpływają na produkcję mleka. Kocak już zna odpowiedź na to pytanie.
Dwie krowy, które wyposażył w gogle wirtualnej rzeczywistości, dają średnio 27 litrów mleka dziennie, podczas gdy pozostałe ok. 22 litry. Hodowca zamówił już u producenta sprzętu 10 kolejnych zestawów. – Oglądają zielone pastwisko i to daje im emocjonalny zastrzyk energii. Są mniej zestresowane – powiedział w rozmowie z agencją Andalou.
Gogle VR następne po muzyce, masażu i piwie
Wzrost wydajności krów o niemal 1/4 jest wyraźny, ale nie jest pewne, czy dwa zwierzęta ze 180 to wystarczająca próba, by ocenić skuteczność wynalazku. Być może dawały one więcej mleka, bo gospodarz poświęcał im więcej uwagi? Kocak przyznał, że wcześniej puszczał swoim zwierzętom w oborze muzykę klasyczną. Jeśli ktoś uważa go za dziwaka, to znaczy, że jest na bakier z trendami w hodowli.
Pozytywny wpływ muzyki na zwierzęta jest znany od co najmniej trzech dekad, a zoomuzykologia to całkiem prężnie rozwijająca się (inter)dyscyplina naukowa. Jedna z firm produkujących pasze ułożyła dla nawet playlistę dla krów (Beethoven, REM i Aretha Franklin) oraz czarna lista kawałków, na której znajduje się jeden z ulubionych zespołów prezydenta Warszawy, Jamiroquai. Kto wie, czy Rafał Trzaskowski, domagając się od DJ-a puszczenia utworu tego artysty na imprezie plenerowej, nie chciał po prostu wypłoszyć bydła.
Muzyką krowy jako pierwsi raczyli prawdopodobnie Japończycy. Bydło rasy wagyu, pochodzące z okolic miasta Kobe, bywa ponadto masowane, karmione ryżem i pojone piwem. Wszystko po to, by uzyskać najlepszą jakość mięsa. Jego marmurkowata struktura jest znakiem rozpoznawczym wołowiny wagyu. Jeśli cena za kilogram steku z antrykotu nie przekracza tysiąca złotych, to prawdopodobnie ktoś próbuje wam wcisnąć podróbkę z Australii albo Czech.
Na złote jaja za 20 zł szt. poczekasz nawet 3 miesiące
W Polsce też mamy swoje wagyu, tylko w formie kurzych jaj. 20 zł za sztukę to cena jajka biodynamiczne z hodowli Braci Grotek. Wytłaczankę w cenie 240 zł można kupić choćby przy Hali Mirowskiej w Warszawie. Dlaczego te jaja są takie drogie? Kury, niosą je zgodnie z fazami księżyca, karmione paszą z domieszką jadalnego złota, a na wolnych wybiegach króluje muzyka klasyczna.
Polecamy:
- Roślinny kurczak w KFC. Kolejna rewolucja żywieniowa
- Instagram dla dzieci. Facebook nie odpuszcza mimo kontrowersji
Gdy hodowcy usłyszą o koledze z Turcji, będą mogli podbić cenę produktu o kolejne parę złotych. A i tak będą chętni – jaja schodzą w takim tempie, że na swój matles trzeba czekać ponoć nawet 3 miesiące. Do jaj Fabergé brakuje już naprawdę niewiele.
PS. Tekst nie ma na celu promowania spożywania mięsa czy nabiału.
Czytaj też:
