środa, 24 kwietnia, 2024
Strona głównaLifestyle„Ani jednej więcej”. Gdy władza wie lepiej, co robić z Twoim brzuchem

„Ani jednej więcej”. Gdy władza wie lepiej, co robić z Twoim brzuchem

Warszawa, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław - to tylko niektóre z miast, w których odbyły się manifestacje „Ani jednej więcej”. Ludzie wyszli na ulice z transparentami i zniczami po śmierci 30-latki z Pszczyny. Wszystko wskazuje na to, że kobieta zmarła, bo lekarze obawiali się przeprowadzić u niej aborcję.

Nekrologi, znicze i transparenty przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej (fot. Twitter/Anna Samczyk)

W teorii to oczywiście błąd lekarzy. Płód już wcześniej miał stwierdzone nieuleczalne wady, ale zgodnie z orzeczeniem TK z października 2020 roku, nie powinno się dokonywać jego aborcji. Konserwatystom marzyła się pewnie scena, w której mama rodzi ślicznego, choć martwego, lub umierającego dzidziusia, roni łezkę i zapomina o wszystkim. Maluszek zostaje ochrzczony, ma trumienkę i pogrzeb, więc wszystko po bożemu.

Tragiczne konsekwencje wojen ideologicznych

Rzeczywistość wygląda jednak tak, jak alarmowali lekarze i eksperci, którzy na zdrowie i życie ludzkie patrzą w sposób naukowy i wynikający z ich doświadczenia, a nie ideologii. Rodzenie dzieci martwych, nieuleczalnie chorych lub takich, które umrą tuż po porodzie to trauma dla większości kobiet. I wielkie ryzyko. To, w której grupie znajdzie się dane dziecko, to często zagadka nawet dla najlepszych lekarzy.

Politycy PiS, broniąc decyzji partyjnego Trybunału, mówili, że przecież nic się nie zmieni. Julia Przyłębska i partnerzy uznali tylko, że każde dziecko ma prawo do tego, by się urodzić i umrzeć, a w jeśli ciąża zagraża życiu matki, to aborcja pozostaje dozwolona. Co ma jednak robić lekarz w sytuacji, gdy diagnoza jest niejednoznaczna, a przeprowadzenie zabiegu może dla niego oznaczać trzy lata więzienia?

Czy tego właśnie obawiali się lekarze, którzy nie pomogli Izie z Pszczyny? Sprawę zbada prokuratura w Katowicach. Rodzinę zmarłej 30-latki będzie reprezentować radca Jolanta Budzowska, która w piątek opublikowała na Twitterze krótki wpis na ten temat. „Konsekwencje wyroku TK z 20.10.2020 r., sygn. K 1/20 w praktyce. Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjenta zmarła. Wstrząs septyczny” – napisała.

Śledczy znajdą biegłych, którzy pogrążą kolegów?

W poniedziałek jej kancelaria opublikowała na Instagramie wpis, który miał rozwiać wątpliwości, które pojawiły się po niektórych publikacjach. Będąca w 22 tygodniu ciąży Iza trafiła do Szpitala Powiatowego w Pszczynie 21 września po tym, jak odeszły jej wody. W wiadomościach do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, „że zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, że przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy brzusznej do czasu obumarcia płodu”.

fot. Instagram/Kancelaria BFP

Iza wiązała to z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji. Obawy lekarzy przypłaciła życiem. „W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny” – czytamy. Rodzina chce dowieść, że Iza zmarła przez tzw. błąd medyczny, a postawę lekarzy w jej przypadku ocenią biegli powołani przez prokuraturę.

Budzowska o sprawiedliwość powalczy w imieniu męża, córki, rodzeństwa oraz matki zmarłej, a ich racje będą oceniać organy zależne od ludzi stojącymi za przepisami, które mogły doprowadzić do jej śmierci.

Śmierć Izy doprowadzi do przełomu? Tak było w Irlandii

„Pokażmy władzy, mediom, arenie międzynarodowej, po której stronie leży nasze serce. Opowiadamy się za życiem kobiet. Opowiadamy się za bezpiecznym macierzyństwem. Opowiadamy się za wolnością do decydowania o własnej ciąży, ciele i zdrowiu” – pisała na Facebooku Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która zachęcała do manifestacji. Uczestnicy jednej z nich, w Warszawie, ustawiali znicze i nekrologi z datą śmierci Izy pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego.

Wielu publicystów przewidywało, że wyrok z 20 października 2020 roku spowoduje wychylenie się wahadła w drugą stronę, w reakcji na nieuchronne tragedie, jak ta, która spotkała Izę. W listopadzie 2012 roku w irlandzkim Galway w podobnych okolicznościach zmarła 31-letnia Savita Halappanavar. Lekarze czekali trzy dni na śmierć jej 17-tygodniowego płodu, bo za aborcję groziło im 14 lat więzienia. Ten przypadek wstrząsnął krajem.

Dublin, mural przedstawiający Savitę tuż przed referendum w sprawie aborcji (Wikipedia)

Czytaj też:

Rok później Irlandia nieznacznie zliberalizowała prawo aborcyjne. W 2018 roku w referendum niemal 70 proc. obywateli zagłosowało za aborcją bez ograniczeń do 12 tygodnia. Obecnie w Europie jest ona dostępna we wszystkich krajach poza Lichtensteinem, Andorą, San Marino, Maltą, Monako i Polską.

Polecamy:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze