piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaKuchniaWłosi nie chcą kebabu, choć to także danie ich kultury

Włosi nie chcą kebabu, choć to także danie ich kultury

15 września w Genui spłonął marokański lokal serwujący kebab. Choć śledztwo wskazuje na brak udziału osób trzecich, to pożar skutecznie podgrzewa antyimigranckie nastroje na północy Włoch. Tym bardziej, że od pewnego czasu celem ataku nie są tyle przybysze z Lewantu czy północnej Afryki, co właśnie kebab.

W Czechach można znaleźć przykłady symbiozy, do której powinien dążyć każdy fast food

Kebab jest pyszny. Sami powiedzcie, co może konkurować z baraniną ze świeżymi warzywami, oblaną tłustym sosem czosnkowym i wsadzoną w chrupiącą, właśnie podgrzaną bułkę? Pewnie nic. Tym bardziej jeśli wracacie właśnie z melanżu. Umówmy się, że popularne budki z kebabem trwale zmieniły styl imprezowania nad Wisłą. Wysokoprocentowe trunki wchodzą jakby lepiej, gdy pijący wie, że wkrótce czeka na niego ciepły, wysokokaloryczny posiłek.

Oczywiście kebab, szczególnie po wódzie, nie stanowi jakiegoś fantastycznego uzupełnienia waszej diety, ale nie o tym chcemy rozmawiać. My po prostu jesteśmy w szoku, jak bardzo Włosi nie doceniają tego orientalnego przysmaku i jak bardzo chcą pozbyć się go ze swojego krajobrazu.

Włosi z północy walczą z kebabem

Włoska wojna z kebabem toczy się dwutorowo. Pierwszy powód, dla którego Włosi nie życzą sobie serwujących to boskie danie knajp w swoich miastach dostarczają uliczne burdy. Faktycznie, jeśli wpisze się w Google zapytanie „kebab Liguria”, to obok poleceń kilku – z pewnością dających smacznie zjeść miejsc – wyświetlają się artykuły opisujące bójki mające miejsce w prowadzonych przez imigrantów lokalach. A to, ktoś chciał zjeść i nie zapłacić, a to z nudów rozbił butelką witrynę. Opisujący sprawę reporterzy zresztą rzadko drążą temat i skupiają na samym fakcie. A ten jest taki, że kebaby dostarczają problemów.

Czy to jednak sceny odległe od tych dziejących się na polskich ulicach gdziekolwiek, a nie tylko przy budkach z kebabami? Nie rozstrzygamy, choć doświadczenie uczy, że w twarz można dostać wszędzie. Do ostatecznego przesądzenia tej kwestii potrzebne byłyby policyjne statystyki, na które włoska prasa raczej się nie powołuje.

Bardziej kontrowersyjny jest drugi powód, z którego włosi chcą zrezygnować z kebabu. To „zakłócenie miejscowej równowagi gospodarczej” i „naruszenie zwyczajów”. Tak przynajmniej ujęli to genueńscy radni, którym kebab jest nie w smak. Mówiąc wprost, przeszkadza im, że Włosi wolą zjeść kebsa, niż tuczyć się pizzą i makaronem. Według nich, budki niweczą krajobraz kulinarny i stoją w sprzeczności z ideą „slow food”, która narodziła się na północy Italii.

Kebab nie kłóci się z włoską kulturą

Przyznajemy, że te słowa do nas nie trafiają. Głównie dlatego, że kebab powinien być niezbywalnym elementem włoskiego krajobrazu. Muzułmanie przybywali do Italii od VII wieku n.e. Ich wpływy widać nie tylko w architekturze (twierdze, meczety), ale też w języku, także tym kulinarnym. Włoski bakłażan („melanzana”) wziął się od arabskiego „bazenjan”, a ryż („riso”) od słowa „roz”. Kebab, choć najprawdopodobniej jest daniem wymyślonym przez Turków w XIV wieku, musiał dotrzeć do Italii przed wieloma wiekami, bo wymiana handlowa między tymi regionami była więcej niż zażyła i pozwalała bogacić się obu społeczeństwom.

Możemy chyba zaryzykować tezę, że w ten sposób walka o „czystość kulturową” antyimigrancko nastawionych Włochów zaczyna zjadać własny ogon. Poza tym, nie wiemy czy na pewno chcą jeść polentę zataczając się o drugiej w nocy pod jakimś klubem.

To_tylko Redaktor
To_tylko Redaktor
Konto należące do redakcji TrueStory. Czasem wykorzystywane do puszczania niepodpisanych wiadomości od czytelników.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze