
Banknot zaprojektowano w żywych kolorach, a w warstwie symbolicznej zawiera on między innymi takie obiekty jak żołnierski guzik z Katynia, warszawski słupek antyparkingowy, wizerunek mężczyzny w średnim wieku mało podobnego do śp. Lecha Kaczyńskiego, a także motto: „Warto być Polakiem”. Na maturze w ślad za tym hasłem dodano by polecenie „Uzasadnij”.
Adam Glapiński jakiego nie potrzebujemy
W opisywanym przypadku jesteśmy jednak zdani wyłącznie na siebie. Na uzasadnienie z Narodowego Banku Polskiego nie ma co tutaj liczyć, gdyż jak filmowy Riddler instytucja ta emituje ostatnio wyłącznie zagadki. Choćby po drastycznej i niezapowiedzianej podwyżce stóp procentowych, gdy biuro prasowe Prezesa NBP wysłało na Twittera komunikat o treści: „Kierownik polowania zagrał na trąbce i ogary poszły w las. 9:51 AM 4 lis 2021”.
Czytając tę wiadomość, pomyślałem, że to tylko moje początki schizofrenii. Ale nie – komunikat był jak najbardziej oficjalny, a konto nadawcy także nie fejkowe. Tekst najbardziej mi przypominał bełkot zepsutego robota z bajki Stanisława Lema, który brzmiał mniej więcej: „Karawan z Młękocic dojechał szczęśliwie, ale szambo zgasło”. Nie było mi jednak do śmiechu, bo co innego zepsuty robot, a co innego komentarz z otoczenia szefa polityki finansowej kraju.
Z kolei nie dalej niż parę dni temu biuro prasowe NBP oficjalnie podało, że cytuję, „pod koniec roku miała miejsce szarża banku na rynku walutowym w celu osłabienia złotego. Przyniosła ona wysoki zysk NBP, którego lwia część w tym roku zasili budżet Państwa”. Hurra, mówi centralny bank, trzepnąłem was, szaraczki, po kieszeni i jestem z tego dumny!

Adam Glapiński na jakiego zasługujemy
Czy prezesowi instytucji największego zaufania społecznego i jego ludziom wypada puszczać w obieg podobne łowcze okrzyki? I jak je rozumieć mają posiadacze złotych polskich? Zasięgnąłem wiedzy u swojego starego przyjaciela, finansowego bywalca, który zna wszystkie meandry naszej waluty – od czasów rubla transferowego (co to takiego, pytajcie pana Leszka Millera) do epoki piramid finansowych spod znaku Amber Gold i Get Back. „Jak powinien do nas mówić klasyczny prezes banku centralnego?”, zapytałem.
Zasady są proste, oświecił mnie przyjaciel: „Klasyczny prezes mówi mało. Dba o logikę. Posługuje się językiem ekonomii i terminologią centralnej bankowości. Kreśli jasny bilans ryzyk dla przyszłej inflacji i wzrostu gospodarczego. Jest staranny i powściągliwy. Kiedy bank dokonuje zwrotu w polityce monetarnej, potrafi jasno wytłumaczyć dlaczego. Nie ględzi. Nie ujawnia publicznie własnych obsesji. Nie polemizuje nie wiadomo z kim. Budzi zaufanie. Bo jest fachowcem. I ma charakter.”
I tak jest wszędzie? – upewniłem się. Janusz dziwnie posmutniał. „Wszędzie, to nie”, odrzekł i odmówił dalszej rozmowy. Aby rzecz sprawdzić, sięgnąłem po powszechnie dostępne dane. Pismo Global Finance Magazine ogłosiło właśnie – nie zgadniecie – ranking prezesów banków centralnych. Był szereg kryteriów, jak z listy Janusza. Przewidywalność, rzetelność, klarowność komunikacji z obywatelami. I tylko miejsce na liście jakoś się nie zgadzało, bo szef Narodowego Banku Polskiego był w tym europejskim rankingu ostatni.

Andrzej Glapiński jakiego mamy
Z drugiej strony – psy szczekają, lecz karawana z godnością jedzie dalej. Już kolejnego wieczora prezes naszego narodowego banku otrzymał z rąk Pana Prezydenta Rzeczpospolitej nagrodę specjalną w XIX edycji Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP. „Za rozjeb…nie gospodarki i złotego” – szczekają znów (bo przecież nie ćwierkają) na Twiterku złośliwcy, którym Bóg odebrał dar miłosierdzia. Błądzą! Zakładany cel inflacyjny został w tym roku przestrzelony o zaledwie 200 procent. Co więcej, tym razem laureat nagrody nie zasiadał w jej kapitule, inaczej niż rok wcześniej, gdy kierowana przez tegoż Prezesa kapituła przyznała temuż Prezesowi zaszczytny tytuł Menedżera Roku. Bądźmy fair.
Polecamy:
Nie chodzi przecież o personalia. Każdy z nas ma swoje słabostki: jedni lubią kolorowe banknociki, inni urodziwe blondynki, jeszcze inni – jedno i drugie. Ludzka rzecz. Spoważnieć wypada – ba, wręcz posmutnieć – kiedy sobie uświadomimy, że nieszczęsne, emitowane przez NBP złotówki trafią ze skarbca do nas, nie odwrotnie. To, co na swój niepowtarzalny sposób firmuje nasz Prezes, to nie kolorowe papierki i krążki z metalu, tylko nasza siła nabywcza, nasza siatka z zakupami. To nasza krew! – dośpiewałby tu zespół Republika, gdyby jeszcze istniał. A to już nie żarty. Filmiki o tym, jak kierowany przez klauna autobus pełen turystów zmierza ku przepaści są fajne na Tik-Toku, a nie wtedy, kiedy z drżącym sercem sprawdzam, ile zostało mi do pierwszego. Żarty, panie Prezesie, powoli, ale definitywnie się kończą.
Ale na koniec – jednak – mały żart. Czy wiecie, na co jest na malutka kieszonka w każdych markowych dżinsach? Na waszą wypłatę. Pan Prezes już zadba o to, żeby się tam cała zmieściła.
Zobacz też: