czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaBez kategoriiWalka o KPO to przedłużenie walki o sukcesję po Kaczyńskim

Walka o KPO to przedłużenie walki o sukcesję po Kaczyńskim

Sytuacja wokół Krajowego Planu Odbudowy zmienia się tak szybko, że trudno za nią nadążyć. W środę słyszeliśmy jeszcze o wielkim sukcesie negocjacyjnym polskiego rządu, który miał odblokować pieniądze z Unii. W piątek zaś okazało się, że prezydentowi (i połowie PiS-u) jest to nie w smak. Pat więc trwa i szansa, że zostanie rozwiązany w tej kadencji Sejmu maleje.

Tu nie chodzi o pieniądze dla Polski (fot. wikimedia)

Powiedzmy to sobie jasno: premierowi Morawieckiemu nigdy specjalnie nie zależało na reformie sądów. Brytyjczycy powiedzieliby, że to nie jego „filiżanka herbaty”. Premier jako były bankowiec realizuje się w świecie finansjery i dużych pieniędzy. Z zapałem śledzi losy polskich banków (restrukturyzacja Getin Banku) i nie waha się używać instrumentów interwencyjnych, które pewnie wściekałyby go, gdyby dalej kierował Santanderem. Sądy to dla niego odległy temat. Ich reforma była prywatną krucjatą Zbigniewa Ziobry, którą ten wniósł w koalicyjnym wianie. Jasne, ewoluowała ona z poglądów braci Kaczyńskich, którzy zawsze chcieli aby wyroki zapadały szybko i miały moc odstraszającą, ale Ziobro w swoim rewolucyjnym zapale poszedł znacznie dalej.

Morawiecki od dawna powtarzał, że reforma Ziobry nie działa i dawał do zrozumienia, że chętnie wyrzuciłby ją do śmieci, jeśli to od tego ma zależeć czy dostaniemy pieniądze z Unii. Nie było na to zgody Jarosława Kaczyńskiego, który spodziewał się, że wówczas Ziobro opuści koalicję, a PiS będzie musiał przetrwać do końca kadencji w wariancie mniejszościowym. Po miesiącach impasu wierchuszka PiS zdecydowała się na radykalny krok, a minister Szynkowski vel Sęk wynegocjował w Brukseli pieniądze dla Polski, czyli po prostu zgodził się na wszystkie żądania Komisji Europejskiej. Jednocześnie dla Morawieckiego był to duży sukces propagandowy, który mógłby wykorzystywać w kampanii wyborczej. Z jednej strony chwalić się, że „odblokował pieniądze z UE”, z drugiej wytrącać opozycji broń z ręku (reforma sądów).

Co na to Ziobro? No właśnie nic. Było to dla mnie szokujące, że polityk, którego dziedzictwo jest właśnie przekreślane, który sam mówił wcześniej, że z „nie można być miękiszonem” i z Unią trzeba grać ostro w momencie otrzymania ciosu po prostu położył uszy po sobie. Zupełnie tak jakby stracił zdolność patrzenia na lata do przodu. Jak już kiedyś pisałem na tych łamach Kaczyński nigdy nie da Ziobrze możliwości walki o sukcesję (a konkretnie legitymacji partyjnej PiS) w związku z czym, w interesie Ziobry jest absolutna klęska wyborcza koalicji rządzącej. Jeśli ten polityk chciałby kiedyś wrócić do gry o najwyższą stawkę, to uda mu się to wyłącznie na gruzach PiS.

Tymczasem Ziobro zachował się tak jakby interesowała go tylko mała stabilizacja. Byle przetrwać do wyborów, a potem jakoś to będzie. Zamiast szantażować Morawieckiego wyjściem z rządu nabrał wody w usta.

Plan premiera – ze wszech miar dobry dla Polski – został jednak zatrzymany, a Ziobro otrzymał niespodziewanego sojusznika. Okazał się nim prezydent Andrzej Duda, który powiedział, że nie zgodzi się na żadne niekonstytucyjne rozwiązanie (terefere). Konkretnie chodziło o to, aby obowiązki Izby Odpowiedzialności Zawodowej (tej co powstała w miejsce Izby Dyscyplinarnej) przejął Naczelny Sąd Administracyjny. Skomplikowane? Nawet bardzo, ale w dużym skrócie możemy powiedzieć, że Duda obawia się o los trzech tysięcy sędziów, których mianował od 2015 roku.

Innymi słowy, jakiego tematu nie dotkniemy to wszędzie widać walkę o schedę po Kaczyńskim. Duda chce mieć Ziobrę po swojej stronie, a sam po przyszłorocznych wyborach urośnie do najważniejszego polityka PiS (jedynego, którego opozycja nie będzie mogła wywalić). Teraz prezydent wszedł w buty polskiej dyplomacji i zamierza nadawać ton negocjacjom z Brukselą. Tyle, że na tych waśniach traci Polska. Szansa na to, że obiecane pieniądze zobaczymy w przyszłym roku (a może nie zobaczymy ich wcale?) stanowczo się oddala.

Zobacz też:

Jan Rojewski
Jan Rojewskihttps://truestory.pl
Pisarz, dziennikarz. Publikował m.in. na łamach Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, Onetu, Tygodnika Powszechnego. Był stałym współpracownikiem Wirtualnej Polski i Tygodnika POLITYKA. Od września 2021 roku redaktor naczelny True Story.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze