sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaUkraina przelicytowała. Zamiast ataku NATO na Rosję, podkopała zaufanie Sojuszu

Ukraina przelicytowała. Zamiast ataku NATO na Rosję, podkopała zaufanie Sojuszu

Rakieta, która spadła na Przewodów i zabiła dwie osoby była wystrzelona przez Rosjan czy Ukraińców - tego pewnie prędko się nie dowiemy. Są przesłanki, które wskazują i na jedną, i drugą wersję. Sprawa póki co wyraźnie dzieli Kijów z Warszawą i resztą NATO, a na tym korzysta wyłącznie Rosja.

Wołodymyr Zełenski został na aucie. Nawet jeśli ma rację w sprawie pochodzenia rakiety, która spadła na polską wieś Przewodów, to Polska i NATO nie chcą słyszeć o zbrojnej odpowiedzi przeciwko Rosji

Wybuch we wsi Przewodów początkowo próbowano tłumaczyć wypadkiem, jaki mógł się przydarzyć na skupie zboża: wybuch pyłu lub eksplozję wagi. Do sieci jednak szybko dostały się zdjęcia z miejsca zdarzenia: w tym elementy, które rozpoznano jako szczątki pocisku: mówi się o elemencie systemu rakietowego S-300. Nagłówki sugerujące, że to sprawka Rosji pojawiły się już dwie godziny po zdarzeniu. Tymczasem polskie władze nabrały wody w usta.

Przewodów. Rakieta ze wschodu mogła wywołać światowy konflikt

Na to, że w Przewodów uderzyła rakieta, wskazywało powołanie przez premiera pilnego posiedzenia. Choć oficjalnych potwierdzeń nie było, pod uwagę brano dwie opcje: zabłąkana rosyjska rakieta albo pocisk wystrzelony przez Ukraińców w celu zniszczenia rakiety wystrzelonej z premedytacją przez agresora. Nieoficjalnie skłaniano się ku tej pierwszej wersji, potwierdził ją anonimowo agencji AP wysoki przedstawiciel wywiadu USA. Wskazywały na to też twitty estońskiego MSZ oraz szefa łotewskiego MON.

W końcu sprawę kategorycznie postawił Wołodymyr Zełenski, składając Polsce kondolencje i mówiąc, że stało się dokładnie to, przed czym Ukraina ostrzegała od dawna: rosyjski terror wykroczył poza jej granice. W tym samym czasie Pentagon przekazał Reutersowi, że nie może potwierdzić, by na Polskę spadła rosyjska rakieta. Zrobili to jednak polski MSZ, który jeszcze we wtorek wezwał w tej sprawie ambasadora Rosji i prezydent Andrzej Duda. Ten drugi podkreślał jednak, że sprawa jest cały czas badana.

Politycy z większości krajów (ale dziwnym trafem nie z Węgier), składali kondolencje rodzinom ofiar i zapewniali Polskę o pełnym poparciu w razie zagrożenia jej terytorium. Wtedy też ukraińscy dziennikarze zaczęli przestrzegać przed uleganiem rosyjskiej narracji, jakoby była to prowokacja Kijowa w celu wciągnięcia NATO w wojnę przeciw Rosji (art. 5). Faktem jest, że wielu Ukraińców wprost lub pośrednio sugerowało, że reakcja Sojuszu nie może być inna.

NATO brnie w „friendly fire”. Ukraina protestuje

W środę nad ranem Joe Biden powiedział, że wstępne dane, którymi dysponuje amerykański wywiad, wykluczają, by rakieta, która zabiła dwóch obywateli Polski, została wystrzelona z Rosji. W ślad za prezydentem USA tę narrację powtórzył Andrzej Duda i szef NATO Jens Stoltenberg. Wszyscy podkreślali, że choć rakietę wystrzelili Ukraińcy, to odpowiedzialność za smierć cywili ponoszą Rosjanie. Bo gdyby Moskwa nie bombardowała Ukrainy, nic takiego by się nie stało.

Kijów nie mógł się jednak zgodzić na takie postawienie sprawy. Szef ukraińskiego BBN-u Ołeksji Daniłow poprosił o dopuszczenie ukraińskich ekspertów do śledztwa, które nagle z polskiego zrobiło się polsko-amerykańskie. „Jesteśmy gotowi przekazać dowód rosyjskiego śladu, który posiadamy” – napisał na Twitterze. Daniłow dodał, że Ukraina oczekuje od swoich partnerów informacji, na podstawie których wyciągnięto wniosek, że jest to pocisk obrony przeciwlotniczej.

Wołodymyr Zełeński jeszcze w środę był przekonany, że na Przewodów nie spadła rakieta wystrzelona w Ukrainie. Prezydent tego kraju podkreślił, że otrzymał raporty od dowództwa sił powietrznych, który, „nie może nie ufać”. – Chcę, żebyśmy byli sprawiedliwi i jeśli to była rakieta użyta przez naszą obronę przeciwlotniczą, to chcę na to dowodów – powiedział. Zełenski powtórzył, że ukraińskie służby powinny być dopuszczone na miejsce katastrofy i że ma dowód wskazujący na Rosję. – To nie jest dowód – usadził go Joe Biden.

Ukraina mięknie. Od tego, czy ma rację, bardziej potrzebuje broni

Według niepotwierdzonych informacji Zełenski chciał porozmawiać o tej sprawie z prezydentem USA, ale ten mu odmówił. Specjaliści wysłani przez Kijów od czwartkowego poranka są za to na miejscu wybuchu w Przewodowie – potwierdził prezydent Ukrainy w wywiadzie dla Bloomberga. Zełenski dodał, że zaproszenie do wzięcia udziału w badaniu okoliczności zdarzenia przyszło w środę wieczorem. Przez noc wyraźnie złagodził on też swoje stanowisko w sprawie pochodzenia rakiety. 

– Jestem pewien, że to była rosyjska rakieta, ale również jestem pewien, że Ukraina uruchomiła broń, aby bronić się przed rosyjską zaporą. Nie wiem w 100 proc. – myślę, że świat również nie wie w 100 proc., co się stało – mówił Zełenski. Jak dodał w tym samym wywiadzie, ukraińscy wojskowi przekazali mu, że żaden pocisk będący na ich wyposażeniu nie mógł pozostawić po sobie krateru jak ten widoczny na zdjęciach ze wsi Przewodów.

Polecamy:

Czy wspomniana rakieta była wystrzelona przez Ukrainę czy przez Rosję? Tego prędko, a być może nigdy nie będziemy wiedzieli na pewno. Jeśli jest tak, jak do niedawna twardo utrzymywał Zełenski i jego dowódcy, to Waszyngton wyraźnie dał do zrozumienia, że nie jest to powód, by NATO decydowało się na zbrojną odpowiedź. Z drugiej strony oficjalnie nie można jednak powiedzieć: to rosyjska rakieta, ale wystrzelona przypadkiem, więc nie traktujmy tego art. 5. tak poważnie.

Wydaje się, że Ukraina chciała postawić Sojusz przed faktem dokonanym i wykorzystując opieszałość polskich władz, narzucić swoją narrację dotyczącą tego, jakie konsekwencje powinny spotkać Rosję za ten incydent (niezależnie od tego kto wystrzelił rakietę i w jakim celu). A to nie spodobało się w Waszyngtonie. Jeśli Zełenski nie zmięknie i nie uświadomi sobie, że broń z zachodu jest ważniejsza od tego, kto ma rację, najbardziej na tym zamieszaniu skorzysta Władimir Putin.

Czytaj też:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze