sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaPolitykaRakieta niezgody. Ukraina apeluje o udział w śledztwie

Rakieta niezgody. Ukraina apeluje o udział w śledztwie

Rakieta, która spadła na wieś Przewodów, zabijając dwie osoby, wywołała we wtorek i środę wielkie zamieszanie. Niemal od początku wiadomo było, że to broń rosyjskiej produkcji i że znalazła się nad Polską przypadkiem; kwestią sporną pozostaje to, czy została wystrzelona przez Rosjan czy Ukraińców.

Wołodymyr Zełenski we wtorek wieczorem mówił o tym, że na Polskę spadła rakieta wystrzelona przez Rosjan. Joe Biden, w oparciu o dane wywiadowcze, stwierdził, że to bardzo mało prawdopodobne. Ukraina domaga się udziale w śledztwie, żeby udowodnić, że to nie element jej systemu przeciwrakietowego spadł na Przewodów (fot. president.gov.ua/Twitter)

Wołodymyr Zełenski na środowym spotkaniu z dziennikarzami w Kijowie stwierdził, że we wtorek wieczorem otrzymał raporty od dowództwa sił powietrznych w sprawie wybuchu we wsi Przewodów przy granicy z Polską. Prezydent Ukrainy stwierdził, że „nie może im nie ufać”. – Chcę, żebyśmy byli sprawiedliwi i jeśli to była rakieta użyta przez naszą obronę przeciwlotniczą, to chcę na to dowodów – powiedział. Zełenski powtórzył, że ukraińskie służby powinny być dopuszczone na miejsce katastrofy.

Wołodymyr Zełenski: Nie mam wątpliwości, że to nie była nasza rakieta

– Nie mam wątpliwości, że to nie była nasza rakieta, ani nasz atak rakietowy – podkreślił prezydent Ukrainy. Jego zdaniem do czasu zakończenia dochodzenia w tej sprawie nie powinno się wyciągać ostatecznych wniosków. W środę wczesnym popołudniem szef ukraińskiego BBN-u Ołeksji Daniłow opowiedzia się za wspólnym zbadaniem incydentu. „Jesteśmy gotowi przekazać dowód rosyjskiego śladu, który posiadamy” – napisał na Twitterze. 

Daniłow dodał, że Ukraina oczekuje od swoich partnerów informacji, na podstawie których wyciągnięto wniosek, że jest to pocisk obrony przeciwlotniczej. Takie informacje zaczęły przeważać w środę wczesnym rankiem. Najpierw Joe Biden, przebywający na szczycie G20 w Indonezji stwierdził, że z punktu widzenia trajektorii lotu rakiety jest mało prawdopodobne, by została wystrzelona z Rosji. – Istnieją wstępne informacje, które temu przeczą – powiedział prezydent USA.

– Wstępne analizy wskazują, że eksplozja była prawdopodobnie spowodowana przez pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej – mówił sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg po spotkaniu Rady Północnoatlantyckiej w środę. Andrzej Duda, który po północy mówił o „rosyjskiej rakiecie”, w południe, przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego, podkreślał już, że nic nie wskazuje, by uderzenie rakiety w Przewodów był intencjonalnym atakiem na Polskę.

Rakieta spadła na Przewodów. Jak to się stało? Mocna hipoteza

– Nie mamy w tej chwili żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez stronę rosyjską, natomiast jest wysokie prawdopodobieństwo, że służyła (ukraińskiej) obronie przeciwrakietowej, czyli została użyta przez ukraińskie siły obronne – doprecyzował. Duda potwierdził, że szczątki, które znaleziono niedaleko miejsca wybuchu, wskazują prawdopodobnie na pocisk typu S-300. To radziecka rakieta wyprodukowana w latach 70-tych.

Wiadomo, że pocisków tego typu używa się w obronie przeciwrakietowej – początkowo naprowadzane są za pomocą radaru, a gdy już dotrą w pobliże celu, to aktywują się za pomocą fal radiowych. Dochodzi wtedy do detonacji ładunku odłamkowego, który niszczy rakietę wroga. Tak wygląda to w teorii, ale opisywany mechanizm nie jest niezawodny. W momencie, kiedy nie przechwyci on celu, powinien ulec samozniszczeniu, lub zostać unieszkodliwiony przez operatora.

Cały wątek, poza problematycznym wstępem ze słowem „potwierdzone”, rzuca wiele światła na to, co mogło stać się we wsi Przewodów

Warunki bojowe i wiek uzbrojenia też mogły zrobić swoje – wiele wskazuje na to, że pocisk wystrzelony przez Ukraińców nie zadziałał, podobnie jak komenda autodestrukcji. Pozbawiony celu pocisk zamienił się w zwykłą rakietę balistyczną, która poleciała zwykłą parabolą i trafiła przypadkowy cel – w tym przypadku przyczepę ciągnika we wsi Przewodów. Czy tak było – to spróbują ustalić polscy i amerykańscy (i być może ukraińscy) specjaliści, wspierani danymi z satelitów.

Polecamy:

Artykuł aktualizowany

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze