Obiekt został znaleziony na obszarze leśnym po godzinie 15:00, spadł jednak dużo szybciej. Mogło to nastąpić kilka dni jak i kilka tygodni temu. Osoby, które natrafiły na ten podejrzany przedmiot, zaalarmowały, że posiada on naprawdę duże rozmiary. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, jednak szybko ocenili oni, że do sprawy powinno zaangażować się też żandarmerię. Całą okolicę ogrodzono. Obecnie wejście do lasu także jest niemożliwe.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że Prokuratura prowadzi już postępowanie w sprawie szczątków, które odnaleziono w lesie. Dziennikarze RMF FM ustalili z kolei, że wspomnianym obiektem może być kilkumetrowy pocisk powietrze-ziemia. Nie wiadomo jednak, czy zdążył on eksplodować.
Póki co sprawa pocisku niesie za sobą wiele niewiadomych oraz sprzeczności. Według pewnych nieoficjalnych informacji nie jest to element wyposażenia polskiej armii, gdyż mają na nim widnieć napisy w języku rosyjskim. Z drugiej jednak strony jeden z dziennikarzy RMF FM doniósł, że obiekt jednak należy do naszych sił zbrojnych. Ujawniono także, że nie posiadał on głowicy, której poszukiwania nadal trwają.
Generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM i wiceszef BBN, który udzielił wywiadu portalowi NaTemat.pl, ocenił, iż wersji, wedle której pocisk należy do Rosjan, nie można wcale wykluczyć, ale należy zachować ostrożność. Komentuje on sprawę w następujący sposób:
Właśnie dlatego na terenie Polski przecież rozstawialiśmy Patrioty, że gdyby doszło do ekstremalnej sytuacji, że nad jakąś rakietą balistyczną Rosjanie tracą kontrolę, to żebyśmy byli w stanie ją zniszczyć. I również tutaj jest możliwość, że coś takiego miało miejsce. Najważniejsze to ustalenie faktów i przekazanie informacji.
Co najistotniejsze, Polko odniósł się również do kwestii cyrylicy, która rzekomo miała znajdować się na obudowie pocisku. Wytłumaczył on, że polska armia dysponuje pociskami produkcji sowieckiej. Pod Bydgoszczą, gdzie doszło do znaleziska, funkcjonuje kilka poligonów, a szkoleniom często towarzyszy zjawisko czyszczenia magazynów i utylizacji sprzętów. Kolejną istotną kwestią jest to, że wiele państw obecnie także posługuje się cyrylicą, stąd niekoniecznie musi to oznaczać, że pocisk był rosyjski. Właściwie, nie wiadomo póki co, czy w ogóle możemy mówić o pocisku, ponieważ sugerują to wyłącznie nieoficjalne dane. Generał Polko uważa dodatkowo, że służby powinny opublikować fotografię obiektu odnalezionego pod Bydgoszczą. Dopóki tego nie zrobią, nie ucichną spekulacje na ten temat.
Pamiętajmy, że w listopadzie roku poprzedniego przy granicy Polski i Ukrainy doszło do podobnej sytuacji. Ukraiński pocisk zabił wówczas dwóch polskich obywateli, choć początkowo zakładano, że jednak należy on do strony rosyjskiej. Co poniektórzy sugerowali, że jest to początek wojny i Putin zamierza drastycznie rozprawić się z naszym krajem. Były to, rzecz jasna, informacje mocno emocjonalne i nieprawdziwe. Wydaje się zatem, że powinniśmy poczekać na konkretniejsze zaprezentowanie sprawy, ale w tym wypadku dużo zależy także od samego MON.
Czytaj także:
gówno wiemy